… i to mimo tego, że do składu naszej ekipy powrócili po przerwie (dłuższej) Aleksander Śliwka i (krótszej) Łukasz Kaczmarek. Pierwszy zagrał epizod, drugi nieco więcej, ale na niewiele sie to zdało.
Wstęp do spotkania był dość wyrównany. Z biegiem czasu miejscowi zaczęli jednak przejmować inicjatywę. Początkowo spokojnie (10:7), ale z każdą kolejną piłką rozkręcali się coraz bardziej. Gdy asa na 18:11 posłał Tobias Brand stało się jasne kto wygra premierową odsłonę. I faktycznie tak też było.
Po zmianie stron lublinianie poszli za ciosem, a szczególnie dobry okres notował późniejszy MVP Mateusz Malinowski. Na szczęście goście nie zamierzali się poddawać i z wyniku 5:8 wyszli na 11:10. Od tego momentu mieliśmy walkę cios za cios. Aż do remisu po 19. Wtedy nie dość, ze kędzierzynianie znowu zaczęli popełniać błędy to i rywale odnaleźli swój rytm. W związku z czym finisz seta znowu należał do tych drugich.
W trzeciej części znowu mieliśmy wyrównane starcie, niemniej to miejscowi byli krok dwa, potem nawet trzy przed Zaksą (12:9, 18:15). Do końca gra już wyglądała w ten sposób i choć goście jeszcze próbowali to już wiele nie wskórali.
To spotkanie było o tyle istotne, że przed nimi rywale mieli od podopiecznych Adama Swaczyna trzy punkty więcej. Ewentualna wygrana pozwoliłaby tym drugim zrównać się dorobkiem pod tym względem (pełna tabela TUTAJ). Niestety, nic takiego nie miało miejsca.
Bogdanka LUK Lublin – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:16, 25:21, 25:21)
ZAKSA: Janusz (3 pkt), Bednorz (11), Takvam (2), Kluth (2), Chitigoi (3), Smith (7), Shoji (libero) oraz Kaczmarek (10), Paszycki (4), Szymański (2), Śliwka.
Czytaj także: Jadwiga Cichoń prezesem Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle na dłużej