Jakby tego było mało odpowiednio 1:3 i 0:3 w związku z czym nie wzbogaciły swojego dorobku w tabeli choćby o punkt. Dlatego pierwsza z nich jest obecnie szósta w tabeli PlusLigi, a druga niebezpiecznie zbliżyła się do strefy spadkowej (pełne zestawienie TUTAJ).
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Inauguracyjna partia pojedynku w Zawierciu była wyrównana mniej więcej do jej „połowy”. Od stanu 12:11 miejscowi zaczęli jednak nieco zwiększać przewagę. Finalnie ta wyniosła pięć punktów. Po zmianie stron natomiast poszli za ciosem. Szybko odskoczyli na 10:6, a potem jeszcze zwiększyli dystans. Na finiszu było już 24:18 dla nich i wydawało się, że jest już po wszystkim. Wtedy kędzierzynianie podjęli rękawice i wygrali cztery akcję z rzędu. Niestety, emocję uciął ich dawny zawodnik Jurij Gladyr.
Rozochoceni dobrą końcówką przyjezdni w trzecim secie długo nadawali ton grze w czym niemała zasługa Jakuba Szymański. M. in. dzięki jego zagrywce było 12:7 dla ekipy w której gra. Zawiercianie nie zamierzali jednak łatwo odpuścić. I po pewnym czasie praktycznie zniwelowali straty (16:17). Na szczęście podopieczni Andrei Gardiniego w porę się przebudzili. Odbudowali przewagę i trzymali rękę na pulsie. Do tego świetnie weszli w kolejną partię. „Zaczęli” od 7:3, a i potem zdawali się kontrolować sytuację (12:8, 19:16). W tym drugim przypadku jednak zaraz na zagrywce pojawił się Bartosz Kwolek i natchnął gospodarzy do zwycięstwa.
Aluron CMC Warta Zawiercie – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (25:20, 25:22, 20:25, 25:22)
ZAKSA: Janusz (1 pkt), Szymura (12), Poręba (6), Rećko (7), Grobelny (2), Urbanowicz (13), Nowowsiak (libero) oraz Szymański (12), Kurek (8), Smith, Kubicki,
PSG Stal Nysa
Tymczasem nysanie rywalizowali w Lublinie z miejscową Bogdanką LUK i choć przegrali w trzech setach, to poza pierwszym tanio skóry nie sprzedali. Odsłona nr 1 bowiem poza wstępem toczyła się pod dyktando faworytów. Szybko odskoczyli na 9:6, a potem nawet 14:9. I pomimo tego, że żółto-niebiescy próbowali jeszcze dogonić rywali to nic wielkiego z tego nie wyniknęło.
Za to w drugą część podopieczni Daniela Plińskiego zaczęli kapitalnie. Wszak weszli w nią wynikiem 8:2, a potem utrzymywali dystans. Przy stanie 14:8 zacięli się na pięć akcji i cała zabawa zaczęła się niemalże od początku. Niemniej na finiszu tablica wyników pokazywała 23:21 na ich korzyść. Doszło jednak do gry na przewagi, a w niej więcej zimnej krwi zachowali miejscowi. Po kolejnej zmianie stron sporo zmieniało się także to, kto prowadzi. Znowu jednak na samym końcu lublinianie pokazali, że są bardziej wytrzymali i triumfowali do 22.
Bogdanka LUK Lublin – PSG Stal Nysa 3:0 (25:21, 26:24, 25:22)
Stal: Motta Paes, El Graoui (6 pkt), Kramczyński, Kapica (1), Kosiba (12), Zerba (6), Szymura (libero) oraz Dulski (17), Abramowicz (3), Szczurek (2), Włodarczyk.
Czytaj także: Gladiatorzy Opolskiego Sportu. To oni otrzymali prestiżowy tytuł