Tusi już po piątkowej (2 lutego) operacji. Suczka jest wybudzona i czuje się dobrze. Dochodzi do siebie w Hoteliku Psi Kąt w Opolu.
– Operacja była jedyną szansą na przedłużenie życia Tusi. Polegała na amputacji kończyny zajętej ważącym 10 kilogramów guzem – mówi Dorota Jeleniewska z TOP Opole, które od początku zajmuje się ratowaniem Tusi przejętej od właścicieli, którzy pozwolili, by guz u psa rósł przez cztery lata.
W sobotę rano sunia odbyła już pierwszy spacer. Mimo brakującej kończyny radziła sobie bardzo dobrze.
– To bardzo silny pies. Trudno powiedzieć, jak czuje się naprawdę, bo Tusi jest na bardzo mocnych lekach. Mimo to, jeśli można tak to określić, nasza sunia była „uśmiechnięta”. Widać było, że czuje ulgę. Ten guz ważył 10 kilogramów… – przypomina z naciskiem.
Tusi już po operacji. „To dobry początek walki o zdrowie”
Skomplikowanej i poważnej operacji podjęła się przychodnia z Czernicy – Vetspec – Centrum Zdrowia Małych Zwierząt.
– Wcześniej zasięgnęliśmy wiele opinii. Różni weterynarze byli dość sceptycznie nastawieni na przeprowadzenie tej amputacji. Guz był tak rozległy, że nie każdy chciał się podjąć tego zadania. Na szczęście trafiliśmy na Bartłomieja Hutnego, który jako pierwszy zadeklarował podjęcia się koniecznej amputacji. Stanęło na tym, że to jedyna droga. Guz był mocno ukrwiony, wciąż rósł, że w końcu by pękł. A wtedy pies by się po prostu wykrwawił – opowiada.
Wycinki po operacji Tusi oddano do badań histopatologicznych.
– Do tych badań będziemy ustawiać dalsze leczenie pieska. To nie jest koniec, a początek drogi. Co prawda, Tusi już po operacji, ale teraz musimy zrobić wszystko, by faktycznie przedłużyć psu życie – mówi z wiarą Dorota Jeleniewska.
Lekarz przeprowadzający operację ocenił, że trudno dziś przesądzić o złośliwości guza. Tusi przeżyła z naroślą już cztery lata, co wydaje się długim czasem, jeśli narośl faktycznie była złośliwa.
TOZ w Opolu apeluje o empatię dla zwierząt
– Mimo to jeśli przebadane wycinki wskażą na złośliwość, będziemy Tusi leczyć onkologicznie. Dzięki wpłatom ludzi dobrej woli, jak na razie, stać nas było na opłacenie operacji. Mamy pewien zapas na rehabilitację i dalsze leczenie. Na razie kolejne wpłaty nie są potrzebne. O ewentualnych dalszych kosztach będziemy informować – zapewnia.
Dorota Jeleniewska kończąc mówi, że przypadek Tusi jest jaskrawym przykładem na to, jak ważna jest, i że koniecznie musi wzrosnąć nasza wrażliwość w stosunku do zwierząt. I świadomość odpowiedzialności za nie. Także prawnej.
– Obojętnie, jak zakończy się dalsza walka o wyzdrowienie Tusi, to wiemy, że podjęliśmy jedyną słuszną decyzję – mówi.
– Nie trafiają do nas tłumaczenia właścicieli. W przypadku, gdy ktoś nie jest w stanie zadbać o zdrowie swojego psa, w razie na przykład jego ciężkiej choroby, na której leczenie go nie stać, zawsze powinien zwrócić się do odpowiednich służb i instytucji – kończy.
Dodajmy, że TOZ Opole podtrzymuje zapowiedź złożenia zawiadomienia do prokuratury.