Rynek pod kątem zawodów deficytowych, czyli takich, w których brakuje pracowników, jak i pod kątem zawodów w równowadze i w nadwyżce analizuje stale Wojewódzki Urząd Pracy w Opolu. Między innymi wspólnie z krakowskim WUP-em realizuje badania Barometr Zawodów, prognozując zapotrzebowanie na dane profesje. Monitoruje też, jakie bezrobocie ma województwo opolskie.
– Od dłuższego czasu widzimy, że wśród nadwyżkowych zawodów w województwie opolskim – obok filozofów, historyków, politologów i kulturoznawców – pojawiają się ekonomiści. Tak też prognozujemy na 2024 rok – mówi Maciej Kalski, dyrektor WUP w Opolu.
Jak dodaje, głównym powodem nadwyżki ekonomistów są duże liczby absolwentów techników ekonomicznych.
– Tymczasem szanse na pracę w tym zawodzie mają osoby o wyższych kwalifikacjach. Właściwym rozwiązaniem dla szukających pracy jest więc kontynuacja kształcenia na wyższych uczelniach ekonomicznych oraz zdobywanie wiedzy na specjalistycznych kursach – podpowiada dyrektor Kalski. – Duży popyt widzimy już bowiem w zawodach związanych z rachunkowością, finansami, bankowością czy handlem.
WUP w Opolu podaje, że z zawodów deficytowych zniknęły w 2024 roku następujące profesje: blacharz, lakiernik samochodowy, krawiec, pracownik produkcji odzieży, listonosz oraz tapicer. Prognozuje się, że zawody te powracają do stanu równowagi.
W zawodach deficytowych na poziomie całego regionu pojawiła się natomiast grupa nauczycieli przedszkolnych. Wcześniej deficyty w tej grupie był odczuwalny w powiatach: opolskim, nyskim i krapkowickim.
Opolskie ma niskie bezrobocie. Najniższe w Opolu
O tym, jak wygląda sytuacja w regionie, mówi również wicedyrektor WUP w Opolu, podkreślając, że w województwo opolskie ma najniższe bezrobocie od 20 lat.
– Szacujemy, że stopa bezrobocia wynosiła z końcem lipca 5,7 proc. – mówi wicedyrektor Renata Cygan. – W Opolu to zaledwie 2,9 proc., a np. w Strzelcach Opolskich, Oleśnie czy Krapkowicach wartości te wynoszą średnio nieco ponad 4 procent.
Z kolei najwyższe bezrobocie panuje w Głubczycach – 9,8 proc. Minimalnie mniej, w granicach 9 proc., w Prudniku i Namysłowie.
Dlaczego w tych powiatach jest największy problem ze znalezieniem pracy?
– W mniejszych miejscowościach mamy mało zakładów pracy, utrudniony dojazd do większych ośrodków – tłumaczy Renata Cygan. – Dlatego w tych miejscowościach ofert jest niedużo. Na przykład w Głubczycach czy Prudniku to około 3 proc. wszystkich ofert w województwie. Pracę można najczęściej znaleźć w handlu, gastronomii. By zwiększyć szanse na lepsze zajęcie, wiele osób umawia się na wspólny dojazd do większych ośrodków. Wielu pracodawców rozumiejąc tę sytuację, również stwarza możliwości dojazdu.
Praca szuka człowieka
Wicedyrektorka opolskiego WUP-u zwraca również uwagę, że niskie bezrobocie nie wyklucza faktu, że mimo wszystko – co może być niezrozumiałe dla wielu osób – brakuje rąk do pracy.
– To jest odczuwalne w większości branż – zapewnia. – Mamy sporo ogłoszeń o poszukiwaniu pracowników. Największe deficyty zauważamy w edukacji. Brakuje nauczycieli wszystkich specjalności: przedszkolnych i praktycznej nauki zawodu. Być może ta sytuacja zmieni się, ponieważ wynagrodzenia dla tej grupy wzrosły. Wcześniej ze względu na niskie zarobki, wielu nauczycieli się przebranżowiło. Miejmy nadzieję, że wrócą do swojego zawodu.
Wśród pożądanych profesji są operatorzy maszyn i urządzeń w produkcji.
– W tej kategorii na rynku jest naprawdę dużo ofert. Potrzebni są także budowlańcy wszelkiej specjalności. Ich ciągle brakuje – podkreśla Renata Cygan. – Luki są także na rynku handlu i usług. W związku z tym brakuje sprzedawców, kucharzy, kelnerów, sprzątaczy. Wystarczy spojrzeć po sklepach, gdzie wisi masa ogłoszeń. Brakuje oczywiście lekarzy, ale proszę pamiętać, że specjalistyczne oferty nie wpływają do urzędów pracy. Mówi się o tym, że tylko około 30 proc. ofert z rynku pracy wpływa do nas. Pozostałe są ogłaszane przez strony firm i instytucji.
Z kolei dużą ciekawostką jest branża IT. Po pandemii zapotrzebowanie się tu znacznie zmniejszyło.
– Te zawody przeszły w równowagę, większość prac IT można wykonywać w ramach pracy zdalnej, nawet poza regionem. To oczywiście nie jest reguła, ale trend – mówi.
Wicedyrektor WUP przypomina o roli kursów doszkalających i znaczeniu podnoszenia kwalifikacji.
– Jeśli ktoś dziś chce pracować, pracę znajdzie na pewno, ofert jest bardzo dużo, jest w czym wybierać. Trwa rynek pracownika – zapewnia Renata Cygan. – Oczywiście, wszystko zależy od kwalifikacji. Jeśli te są wyższe, to oczywiście pracownik może dyktować warunki. Jednocześnie słabiej wyszkolone osoby także znajdą pracę, choćby na produkcji. Niezmiennie w cenie są chęć do pracy, motywacja, gotowość do zmiany i dokładność pracy. Pracodawcy dziś oczekują takich postaw i wtedy nierzadko gwarantują wyszkolenie pracownika.
Czytaj także: Nowe centrum handlowe na południu województwa opolskiego za 30 mln zł
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.