Poncjusz Piłat nazywał się Lucius Pontius. Pilatus to raczej przydomek prokuratora Judei. Jego pochodzenie nie jest pewne. Zazwyczaj wiąże się je z Pontem, niegdyś należącym do Kapadocji, dziś znajdującej się w Turcji, a podbitej przez Rzymian w roku 63 przed nową erą. Ale część historyków umieszcza jego początki bliżej Rzymu – w Gaecie, niedużym portowym mieście nad Morzem Tyrreńskim i z Wyspami Pontyjskimi, do których statki z rzeczonej Gaety miały dopływać.
Rzymskim prokuratorem Judei był w latach 26-37. Cesarz zdawał sobie sprawę, że jej terytoria niełatwo będzie zasymilować. Toteż najważniejszym zadaniem prokuratora było pilnowanie spokoju i tłumienie ewentualnych zamieszek skierowanych przeciwko Rzymowi.
Popierał go Sejan
Awans na funkcję cesarskiego namiestnika zawdzięczał – jak notują ówczesne źródła historyczne – Sejanowi. Ten przyjaciel (do czasu) cesarza Tyberiusza i prefekt gwardii pretoriańskiej miał opinię antysemity. Zarzut niechęci do Żydów Piłatowi stawiali żydowski historyk Józef Flawiusz oraz filozof Filon z Aleksandrii. O Piłacie wspominają także historycy rzymscy z autorem „Roczników” Tacytem na czele. Ale głównym źródłem wiedzy o tej postaci pozostają Nowy Testament i chrześcijańskie apokryfy.
Powodów do podejrzeń o antysemityzm dostarczył sam namiestnik. Solidnie rozzłościł Żydów, gdy kazał wnieść do świątyni sztandary z podobizną cezara. Ten ostatni uważał się za boga i odbierał w Rzymie boską część, toteż eksponowanie jego wizerunków Żydzi uważali za bałwochwalstwo.
Nie mieszkał w Jerozolimie. Przyjeżdżał do niej głównie w nagłych sytuacjach, na święta i w celu sprawowania sądów. Częściej przebywał w rezydencji w Cezarei Nadmorskiej, trochę ponad 100 kilometrów od stolicy.
Właśnie tam powiesił złote tarcze z wypisanym na nich imieniem cezara. Gest podobny do tego z portretami, wywołał podobną reakcję żydowskich przywódców. Uznali, że prokurator, dopuszczając się kultu innych bóstw, obraża uczucia religijne cesarskich poddanych. Wysoka Rada napisała skargę do Rzymu. I okazała się skuteczna. Cesarz kazał tarcze pousuwać. Piłat podpadł u władcy.
Namiestnik cesarza
Drogi Piłata i Jezusa krzyżują się po wyroku Sanhedrynu, który skazuje Chrystusa na śmierć za bluźnierstwo. Za takie Sanhedryn uznał deklarację, że Chrystus jest Synem Bożym. Nie było bezpośrednim powodem tego wyroku fakt, że Chrystus nazwał siebie także Mesjaszem. „Mesjaszów” było w historii Izraela wielu. Jednych uważano za wariatów, innych tolerowano. Arcykapłan uznał Chrystusa za bluźniercę po deklaracji: „Ujrzycie Syna Człowieczego zstępującego na obłokach”. Pojęcie „Syn Człowieczy” występowało u proroka Daniela i nie oznaczało wprawdzie Boga, ale istotę nadprzyrodzoną, przewyższającą Mesjasza. Skoro Jezus powiedział o sobie, że jest Synem Człowieczym, oznaczało to, że ma władzę sądzenia, jest kimś bez początku i końca, kto przychodzi z nieba. A skoro przychodzi na obłokach, jest wręcz równy Bogu. Arcykapłan ogłasza bluźnierstwo. Na znak absolutnego zgorszenia rozdziera od góry do dołu szatę. Następny krok to orzeczenie: Winien jest śmierci.
Ale Judea nie jest niezależna. Wyrok skazujący musi zatwierdzić namiestnik cesarza. Ten wydaje się zainteresowany dziwnym oskarżonym. Pyta, czy jest on królem i skąd przychodzi. Ale w dyskusje o tym, czym jest królestwo nie z tego świata i kim jest ten, kto jest z prawdy, już się nie wdaje.
Nie znajduję w nim żadnej winy
Kto czytał kiedykolwiek ewangeliczne opisy Męki Pańskiej, musiał zauważyć, że Piłat – chwilami wręcz natrętnie – starał się uchronić Jezusa od okrutnej śmierci na krzyżu.
Wiele razy w tekstach Ewangelii znajdujemy jego opinie o Jezusie: nic złego nie uczynił, nie znajduję w Nim żadnej winy itd. Próbą uratowania oskarżonego z Galilei była także propozycja, a wreszcie wyrok chłosty w zamian za ukrzyżowanie. Pokazując ludowi ubiczowanego okrutnie Jezusa (wymiar tej rzymskiej kary ograniczała jedynie wola albo fantazja oprawców, prawo nie ograniczało liczby razów) Piłat spodziewał się, że zdoła wzbudzić w tłumie litość. Wiemy już, że się zwiódł.
Próbą ocalenia Pana Jezusa była także oferta tak zwanej amnestii paschalnej, czyli uwolnienia człowieka skazanego, ze względu na – najważniejsze dla Żydów – święto Paschy. I ta próba kompletnie się nie udała. Podburzony przez kapłanów lud ocalił Barabasza, o którym ewangelista napisał, źe był złoczyńcą. Namiestnik – wg Ewangelii Mateusza – także po wydaniu wyroku skazującego zademonstrował dystans do swojej własnej decyzji. Umył ręce, dodając, że nie odpowiada za to przelanie niewinnej krwi. Jakby chciał pokazać, że ustąpił arcykapłanom wbrew sobie.
I właśnie dlatego tak ważne stają się pytania o to, dlaczego Piłat bronił Jezusa? Ale także, dlaczego ostatecznie z tej obrony zrezygnował.
Dlaczego ustąpił
Można wątpić, czy zrozumiał misję Chrystusa i się nią przejął. Religii, na straży której stali arcykapłani, też nie pojmował. Korzystna dla Piłata interpretacja może być taka, że nauczony rzymskiego szacunku dla prawa nie chciał skazać tego, kogo uważał za niewinnego. Mniej życzliwi badacze są zdania, że nie cierpiał on Żydów w ogóle, a Wysokiej Rady w szczególe i jak długo się dało, próbował zrobić im na złość.
Dlaczego ustąpił? Najłatwiej nazwać go tchórzem, który przestraszył się, że kolejny donos do Tyberiusza skróci nie tylko jego urzędowanie, ale i jego samego o głowę. Walcząc o uratowanie dziwnego oskarżonego, zapytał: „Króla waszego mam ukrzyżować?”. Odpowiedź musiała go zaskoczyć. Mieszkańcy krnąbrnej, niechętnej Judei zadeklarowali: „Poza cezarem nie mamy króla”.
Piłat dał się osaczyć groźbą, że zostanie uznany za nieprzyjaciela cesarza, jeśli uwolni Jezusa, który powiedział o sobie, że jest królem. Jak wspomnieliśmy, był człowiekiem Sejana, prefekta pretorianów Tyberiusza. Sejan planował zamach stanu. Spisek został odkryty. Spiskowca i jego bliskich zabito. Piłat na oskarżenie o nielojalność zwyczajnie nie mógł sobie pozwolić.
Status quo w Judei
A może było jeszcze inaczej. Przy wszystkich różnicach i niechęciach między Piłatem a Kajfaszem, obaj czuli się odpowiedzialni za zachowanie status quo w Judei.
Po tryumfalnym wjeździe Chrystusa do Jerozolimy, Kajfasz musiał się bać nie tylko utraty religijnego autorytetu. Bał się także jego społecznych i politycznych skutków. Gwałtownej reakcji cezara.
„Jeżeli Go tak pozostawimy – mówili żydowscy przywódcy religijni – to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród”. Bali się, że nawet jeśli nie będzie aż tak źle i tylko Piłata zastąpi inny namiestnik, będzie kłopot. Nie wiadomo, kto nim zostanie, ale trzeba będzie na nowo się z nim układać. Kajfasz zaplanował śmierć Jezusa, zanim jeszcze formalnie zaczął się proces. I znalazł uzasadnienie: „Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród” – przekonywał.
Piłat pokazał charakter już po wyroku. Na tablicy z tytułem winy (niesiono ją na czele pochodu prowadzącego skazańca na śmierć) kazał napisać w trzech językach: Jezus Nazarejczyk Król Żydowski. Tabliczki z literami INRI na krzyżach, jakie wiszą w kościołach i w domach nawiązuje do łacińskiej wersji tego napisu. Sanhedrynowi napis się nie podobał, ale Piłat nie ustąpił. Ostatnim wyrazem życzliwości dla Jezusa było wydanie Józefowi z Arymatei, ukrytemu, ale bogatemu uczniowi Chrystusa, ciała jego Mistrza. Józef pogrzebał je w nowym grobie.
Jerozolimska kariera Piłata zakończyła się kilka lat po ukrzyżowaniu Chrystusa. Namiestnik pieniądze należące do świątyni, znajdujące się w jej skarbcu, przeznaczył na budowę akweduktu w Jerozolimie. Według Żydów pieniądze ze świątynnego skarbca mogły być użyte tylko na cele religijne. I tej prowokacji prokurator już nie przetrwał. W Judei wybuchł na tyle wielki bunt, że musiały go krwawo stłumić legiony Lucjusza Witeliusza, prokonsula Syrii. Wreszcie zmasakrowano Samarytan na górze Garizim. Na wniosek Lucjusza Witeliusza cesarz odwołał Piłata z Pontu do Rzymu, by sam się wytłumaczył.
Jak skończył Piłat
Namiestnik, jadąc do stolicy, odznaczeń i pochwał raczej nie oczekiwał. Miał o tyle szczęście, że zanim dotarł do Rzymu, Tyberiusz zmarł. Jego następcą został Kaligula.
O dalszych losach Piłata wiemy niewiele. A informacje z apokryfów bardziej informują o tym, jak różnie widzieli tę postać wcześni chrześcijanie, niż o rzeczywistych losach prokuratora.
Euzebiusz z Cezarei był zdania, że pod rządami Kaliguli Piłat tyle się wycierpiał, że odebrał sobie życie. Miały nim też targać wyrzuty sumienia po skazaniu Jezusa na śmierć. Według legendy wzburzone wody Tybru miały zanieść ciało aż w okolice Wiednia, a następnie miało ono zatonąć w Rodanie.
Korzystniejszą dla Piłata legendarną wersję jego końca przywołuje – odnotowana w Ewangelii – postać żony namiestnika Klaudii Proculi. Podczas procesu Jezusa wstawiła się za Nim u męża: „Nie miej nic do czynienia z tym sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele się nacierpiałam z jego powodu” – zanotował ewangelista.
Klaudia miała niedługo po śmierci Chrystusa zostać chrześcijanką. Udało jej się także męża namówić do przyjęcia nowej wiary. Według niektórych Kościołów wschodnich (Koptowie), Poncjusz Piłat istotnie się nawrócił, przyjął chrzest, a podczas prześladowań za panowania Nerona (około 64 roku po Chrystusie) miał zginąć śmiercią męczeńską. Stąd niektóre Kościoły wschodnie czczą zarówno Piłata, jak i Klaudię jako świętych.
Czytaj także: Od każdego z nas zależy, komu Wielkanoc przyniesie nadzieję
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania