Fabryka firmy Polaris była pierwszą dużą inwestycją zagraniczną w Opolu. I nie ma co ukrywać: na takiego gracza Opolszczyzna musiała trochę poczekać. Dziś Polaris znajduje się w czołówce najbardziej rozpoznawalnych marek regionu.
Od początku było wiadomo, że tak się stanie, bo czy istnieje lepsza reklama niż ta z napisem „made in Opole”? Liczby mówią same za siebie: rocznie z fabryki przy ulicy Wspólnej wyjeżdża 20 tysięcy gotowych quadów i innych pojazdów terenowych.
Polaris w Opolu – historyczna inwestycja amerykańskiego giganta
Inwestycja, oficjalnie zainaugurowana w 2014 roku, opiewała na imponującą kwotę 100 milionów złotych. Amerykanie ulokowali swój biznes na 12-hektarowym terenie, motywując wybór lokalizacji dogodnym położeniem logistycznym oraz dostępem do wykwalifikowanej kadry – nie tylko z Opola, ale również z Wrocławia, Katowic i innych miast.
– Jeszcze przed otwarciem fabryki szkoliliśmy się w Stanach Zjednoczonych i Meksyku. Jako grupa pierwszych pracowników pojechaliśmy po wiedzę, ale też po to, by poczuć „polarisowy klimat” – wspomina Alicja Miranda, dyrektor operacyjna Polaris w Opolu, związana z firmą od samego początku.
Narodziny globalnej korporacji
Ten klimat okazał się wyjątkowy. Warto przypomnieć, że marka Polaris ma już 80 lat – jej historia sięga 1945 roku. Początki były skromne. Edgar Hetteen założył w Roseau (stan Minnesota) niewielką firmę Hetteen Hoist & Derrick, zajmującą się produkcją i naprawą maszyn rolniczych.
Po kilku latach dołączyli do niego brat i przyjaciel. W 1954 roku rozpoczęli wspólnie historię Polaris Industries Inc. Już rok później ruszyła produkcja skuterów śnieżnych, które sami testowali na Alasce. Wkrótce zdobyły uznanie i popularność w całych Stanach. Reszta, jak to się mówi, jest historią.
– Poza poznaniem specyfiki pracy, m.in. na liniach montażowych, mieliśmy okazję zobaczyć pierwszą fabrykę Polaris, tę, od której wszystko się zaczęło i która działa do dziś w uroczym miasteczku Roseau – opowiada Alicja Miranda, która swoją karierę w Polaris zaczynała jako młodszy inżynier procesu.
– Spotkaliśmy również ostatniego z żyjących założycieli, który mimo podeszłego wieku zorganizował nam prywatną wycieczkę, m.in. po muzeum Polaris. Z pierwszej ręki usłyszeliśmy fascynującą historię tej firmy.
Jak mówi, w Roseau wszystko kręci się wokół Polaris. Mieszkańcy są niezwykle dumni z firmy, która stała się globalną marką.
– Każdy zna kogoś, kto tam pracował lub pracuje: w rodzinie, wśród przyjaciół czy sąsiadów – mówi pani dyrektor. – Dzięki temu atmosfera jest naprawdę wyjątkowa. Ludzie pracują tam po 20, 30, a nawet 40 lat. To dziś rzadko spotykane, zwłaszcza w europejskich realiach, by pracownicy byli związani z jedną firmą przez tak długi czas.

Przyznaje, że na atmosferę pracy wpływa również filozofia marki, która łączy ludzi z pasją do jazdy. Nieprzypadkowe jest motto Polaris: „Understand the riding experience. Live the riding experience. Work to make it better.”
– Tylko poprzez jazdę tymi pojazdami można je naprawdę zrozumieć. A potem dać z siebie wszystko, by były jeszcze lepsze – podkreśla pani dyrektor.
Przyjechali do pracy, znaleźli polskie korzenie
Jedyna europejska fabryka Polaris w Opolu rozwijała się stopniowo. Obecnie zatrudnia około 450 osób pochodzących z różnych zakątków Polski. Pracę znajdują tu zarówno świeżo upieczeni absolwenci z Opola, którzy często zaczynali od praktyk i staży, jak i specjaliści z pobliskich dużych ośrodków akademickich.
– Tuż po otwarciu w 2014 roku wspierali nas inżynierowie z fabryk Polaris w USA i Meksyku – wspomina Alicja Miranda.
– Wcześniej mogli przyjechać, ocenić, czy chcą tu zamieszkać i pracować. Ci, którzy się zdecydowali, przeprowadzali się całymi rodzinami. Dzieci zaczynały tu szkołę, część osób osiedlała się w Opolu, inni dojeżdżali z Wrocławia.
Długość pobytu zależała od zajmowanego stanowiska. A te były różnorodne: od inżyniera spawalni, przez menedżera produkcji, po kierownika planowania. Najczęściej spędzali tu od sześciu miesięcy do dwóch lat. Cel był zawsze ten sam – transfer wiedzy. Po zakończeniu kontraktu pracownicy wracali do swoich macierzystych zakładów.
– Z tamtego okresu wiąże się wiele niezwykłych historii – dodaje pani Alicja. – Okazywało się, że wielu z tych Amerykanów miało polskie korzenie, co można było zauważyć choćby po nazwiskach. Niektórzy, poza pracą, rozpoczęli tu nawet poszukiwania swoich przodków. Wiem, że niektórym udało się odnaleźć członków rodziny.
I jak dodaje, wielu z nich, choć pracowali z nami dekadę temu, regularnie wraca do Opola na wakacje czy krótkie urlopy. Narodziły się przyjaźnie, trwałe znajomości. Nasze miasto najczęściej opisują jako przyjazne do życia, kompaktowe i urokliwe.
Polaris – giga marka w Opolu
Produkcja rozpoczęła się od pierwszej linii montażowej i popularnych czterokołowych quadów (typu ATV) z silnikami o pojemności 570 i 1000 cm³. Ze względu na swoją wielozadaniowość są powszechnie wykorzystywane – mówi się o nich jako o maszynach do zadań specjalnych. Ostatnio z quadów Polaris korzystali m.in. strażacy podczas akcji powodziowych.
– Takim quadem można podróżować wszędzie: od pustyni w Dubaju, przez góry, aż po pola – mówi Alicja Miranda. – Dla jednych to narzędzie pracy – quady są niezawodne w gospodarstwach rolnych, leśnictwie, budownictwie czy służbach ratowniczych. Dla innych to po prostu znakomita forma rozrywki.
Obecnie fabryka w Opolu produkuje także kolejne modele – sześciokołowe quady, przystosowane do przewozu większych ładunków. Są one szczególnie popularne na dużych farmach.
– Już na samym początku wiedzieliśmy, że postawimy na dwa typy pojazdów: wspomniane ATV oraz pojazdy z drugiej linii produkcyjnej typu side-by-side, zbliżone do samochodów, wyposażone w kierownicę i miejsca dla pasażerów, nawet kilku – tłumaczy.
– W 2019 roku rozpoczęliśmy w Opolu produkcję słynnych motocykli marki Indian. Osiem lat wcześniej Polaris przejął i wskrzesił legendę amerykańskich dróg – Indian Motorcycles, której historia sięga 1901 roku.

Polaris w Opolu i miks modelowy
Hala produkcyjna w Opolu zajmuje powierzchnię 34 tys. m kw. Mieszczą się w niej działy spawalni, dwie lakiernie (ciepła i proszkowa), montaż oraz magazyn. Dodatkowo funkcjonują tu działy kontroli jakości, projektowania oraz badań i rozwoju.
– Naszym kluczowym działem jest oczywiście produkcja, ale od początku działalności w Opolu znacząco rozwinął się również dział designu – opowiada Alicja Miranda.
– Wcześniej całe projektowanie odbywało się w USA, jednak od kilku lat nasz zespół aktywnie uczestniczy w tworzeniu nowych projektów. Początkowo rola tego działu ograniczała się głównie do adaptacji projektów do europejskich realiów. Później zaczęliśmy projektować części do pojazdów, które nie są wymagane w Stanach Zjednoczonych. Wynika to z różnic w homologacji, czyli warunkach, jakie musi spełniać pojazd, by został dopuszczony do ruchu drogowego – w Europie i USA.
Inżynierowie projektowi oraz systemowi z Opola zaczęli więc tworzyć komponenty dostosowane do specyfiki poszczególnych rynków, znacząco poszerzając swoje kompetencje.
– Nasz dział designu działa dziś bardzo globalnie, ponieważ musimy dostarczać szeroki miks modelowy – podkreśla dyrektor.
To właśnie czyni fabrykę w Opolu wyjątkową na tle innych zakładów Polarisa.
– Europa jest bardzo zróżnicowana, każdy kraj ma swoje specyficzne oczekiwania – tłumaczy. – Tymczasem rynek amerykański, choć rozległy, jest dość jednolity pod względem preferencji i wymagań.
Jako przykład podaje Francję, która wykazuje duże zainteresowanie rynkiem quadów ATV. W Skandynawii Polaris sprzedaje pojazdy z kierownicą i kratką, wyposażone dodatkowo w ogrzewanie kabiny – ze względu na surowy klimat. Z kolei rynek brytyjski preferuje quady z silnikiem Diesla.
Quad od A do Z
Sercem każdego quada jest silnik.
– W zależności od modelu, silnik dostarczany jest z USA albo Meksyku. Tak wygląda ten proces w całym Polaris – wyjaśnia dyrektor Miranda. – Całość trwa kilka tygodni, w zależności od rodzaju zamówienia, które przesyłamy do USA. Tam jest ono przyjmowane, kierowane do produkcji, a następnie wysyłane w podróż przez ocean. Z europejskiego portu silniki trafiają do nas transportem lądowym.
Proces budowy quada rozpoczyna się od spawania ramy.
– Zespawane profile trafiają na lakiernię proszkową, gdzie są malowane i zabezpieczane przed działaniem warunków atmosferycznych – opisuje.
– Po zakończeniu tego etapu elementy przewożone są na linię montażową, gdzie stacja po stacji składane są w całość. Osoba stojąca w centrum naszej hali produkcyjnej, mając możliwość rozejrzenia się dookoła o 360 stopni, może obserwować cały proces powstawania pojazdu, od pierwszych etapów montażu, przez kolejne stacje, na których dodawane są poszczególne komponenty, aż po finalizację produktu. Pojazd opuszcza linię produkcyjną, przechodzi przez stanowisko testowe (tzw. hamownię), poddawany jest kompleksowym testom jakościowym, po czym zostaje zapakowany i wysłany do klienta.
Pojazdy trafiają na rynek EMEA, czyli do Europy i na Bliski Wschód. Ciekawostką jest rosnąca z roku na rok sprzedaż quadów w Polsce.
Alicja Miranda podkreśla, że w ciągu ostatniej dekady można zaobserwować znaczący postęp w automatyzacji procesów produkcyjnych. Przykładem jest proces spawania.
– Na początku spawanie odbywało się głównie ręcznie, dziś około połowa produkcji jest już zautomatyzowana – mówi. – Mimo rosnącej automatyzacji, rola człowieka pozostaje kluczowa. Widać to szczególnie na etapie montażu, który nadal wymaga precyzyjnej pracy manualnej. Podobnie jest w lakierni. Tu liczą się nie tylko zdolności manualne, ale także oko do detali i umiejętność wychwytywania wszelkich niezgodności. No i, co tu dużo mówić – także dusza artysty. Klienci zwracają uwagę na najmniejsze szczegóły.
Kto może myśleć o pracy w opolskim zakładzie amerykańskiej firmy?
– Praca w Polaris wymaga dużej motywacji do ciągłego uczenia się – zaznacza Alicja Miranda. – W dzisiejszym środowisku pracy cenimy zarówno elastyczność, jak i szybkość działania oraz podejmowania decyzji. Dostosowujemy tempo pracy do realiów rynkowych, ponieważ naszym celem jest efektywne odpowiadanie na potrzeby klientów – tak dynamicznie, jak oni poruszają się naszymi pojazdami. Czasem naprawdę szybko – dodaje z uśmiechem.
Kobiety w Polarisie
Choć quady i motocykle wciąż stereotypowo kojarzą się z męskim światem rozrywki, przykład opolskiej fabryki Polaris skutecznie obala ten mit.
– W naszej firmie 24 procent pracowników to kobiety – mówi dyrektor Miranda. – Ta liczba rośnie z roku na rok. Chyba nie mamy już działu, w którym nie byłoby pań. A jeszcze na początku w spawalni pracowali wyłącznie mężczyźni. Mamy nawet własny kobiecy klub – Women Leaders of Polaris. Naszą misją jest wspieranie innych kobiet oraz siebie nawzajem. Oczywiście promujemy też jazdę wśród pań.

Alicja Miranda i Edyta Zduniewicz – dziewczyny z Polaris podczas wydarzenia Off Road.
W ramach klubu powstają różnorodne inicjatywy, takie jak pomoc w przygotowaniu się do rozmowy rekrutacyjnej w Domu Samotnej Matki, warsztaty z samoobrony czy zajęcia praktyczne z naprawy pojazdów.
– Miło jest wybrać się na przejażdżkę, zwłaszcza, że Polaris umożliwia pracownikom wypożyczenie pojazdu. Ale co, jeśli złapiemy gumę na trasie? To często zniechęcało kobiety do korzystania z quadów. Postanowiłyśmy temu zaradzić – śmieje się pani Alicja.
Polaris niezmiennie znajduje się w czołówce najbardziej rozpoznawalnych marek Opola.
– Uwielbiam jeździć na konferencje branżowe i czekam na pytanie o to, co produkujemy. Trudno wtedy nie odpowiedzieć, że mamy najlepszy produkt w całej okolicy – kończy Alicja Miranda.

Czytaj też: Meltmann – rodzinna pasja, globalna marka
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania