Gala, organizowana przez Opolskie Stowarzyszenie Pieśni spod Żagli, nabrała już rozgłosu i ma swoją renomę, przyjeżdżają na nią wywodzący się z Opolszczyzny żeglarze z Niemiec, a nawet Stanów Zjednoczonych. Najbliższa, czwarta edycja odbędzie się 29 marca. A „Dar Opola” przypomina, że pasjonaci żeglarstwa byli w województwie opolskim zawsze.
Kapitan Ryszard Sobieszczański i krótka historia „Daru Opola”
– Nazwa nawiązuje do jachtu pełnomorskiego „Dar Opola”, który pod koniec lat 50. ubiegłego ufundowali Opolanie żeglarzom z naszego województwa – mówi kpt. Ryszard Sobieszczański, prezes Opolskiego Stowarzyszenia Pieśni spod Żagli, autor monografii „Rejs po dziejach opolskiego żeglarstwa” i popularyzator żeglarstwa.
– Zaskakujące może być to, że na wodowanie tego jachtu z Opola pojechał specjalny pociąg, zatłoczony po brzegi. Zapewne dzisiaj trudno sobie to wyobrazić, ale w tamtych latach „Darem Opola” żyło całe województwo. Z drugiej strony, to były lata, kiedy jeszcze nie było naszego festiwalu opolskiego – mówi.
Duże zainteresowanie żeglarstwem pod koniec lat 50. wynikało z odizolowania Polski od świata zachodniego. To była taka odskocznia i okno na świat. Żeglowanie dawało poczucie wolności.
W czerwcu w 1956 roku robotnicy w Poznaniu wystąpili przeciwko władzy ludowej, co zostało krwawo stłumiono. Ich ofiara przyniosła jednak skutek, w październiku 1956 roku do władzy dochodzi Władysław Gomułka i w Polsce zaczął się czas „odwilży” po stalinowskim terrorze. Odczuli to także żeglarze. Już wcześniej zdarzało się, że mogli więcej, wypływali już nie tylko na rejsy po Bałtyku, ale „odwilż” przyniosła powiew wiatru, który popchnął ich na szerokie wody. W 1957 roku m.in. dwóm opolskim żeglarzom udało się popłynąć do Narwiku, ale posłużyli się podstępem. Wersja dla ludowej władzy była taka, że płyną złożyć poległym w walce o Narwik hołd. Co też polegało na prawdzie.
– Niestety, historia jachtu „Daru Opola” jest krótka, straciliśmy go w latach 60. – kontynuuje kpt. Ryszard Sobieszczański. – Został oddany. Formalnie jego właścicielem była LOK, z czego wynika, że łatwiej było o społeczną akcję zbierania funduszy, niż utrzymanie jachtu. W latach 70. kupił go prywatny właściciel. Takich jachtów oceanicznych w Polsce było zaledwie sześć. Do dzisiaj pływają dwa, a „Dar Opola” pod duńską banderą. I nazywa się „Tara”, utrzymuję kontakt z jego właścicielem.
Zatrzymać te wspomnienia
– Wszystko zaczyna się od śródlądzia, niemal wszyscy żeglarze się z niego wywodzą – podkreśla Ryszard Sobieszczański. – A Opolszczyzna ma doskonałe warunki, wielu przygodę z żeglarstwem zaczynało na jeziorze w Turawie, Głębinowie, albo Jeziorze Nyskim.
W Turawie taką kolebką był harcerski Chorągwiany Ośrodek Wodny (CHOW). Stąd na szerokie wody wypłynęło wielu żeglarzy.
– Też zaczynałem swoja przygodę w Turawie – zaznacza kpt. Sobieszczański. – Żeglarstwo kwitło, bo przy trzech opolskich jeziorach zawsze były kluby żeglarskie. W latach 70. i 80. opolscy żeglarze pływali na akwenach europejskich, kanale La Manche, Morzu Czarnym i Śródziemnym.
Dziś trudno w to uwierzyć, ale w pierwszej połowie lat 80. na Opolszczyźnie było zarejestrowanych dziesięć tysięcy żeglarzy! Działało aż 60 harcerskich drużyn żeglarskich i było 56 klubów żeglarskich.
– Kiedyś uświadomiłem sobie, że to ostatnia chwila na rozmowę z tymi, którzy zaczęli budować powojenne żeglarstwo Opolszczyzny. Uznałem, że trzeba pokazać historię opolskiego żeglarstwa – opowiada kpt. Ryszard Sobieszczański.
Coś do książki
Jego monografia „Rejs po dziejach opolskiego żeglarstwa” powstawała dwa lata.
– Ale napisanie książki to jedno, a ocalenie od zapomnienia to drugie. Chodziło mi o to, żeby premierze książki towarzyszyło coś, co mogłoby mieć wpływ na współczesne żeglarstwo. Tak zrodził się pomysł stworzenia Gali Opolskiego Plebiscytu Żeglarskiego „Dar Opola” – mówi.
Gala jest dla żeglarzy z Opolszczyzny i stąd wywodzących się. Ci drudzy mieszkają nie tylko w Polsce, są rozsiani po całym świecie, więc przyjeżdżają żeglarze z Niemiec, Francji, a nawet Stanów Zjednoczonych.
Pierwsza Gala odbyła się w 2018 roku, było na niej 400 osób.
– Wtedy po raz pierwszy nagrodziliśmy dwunastu zasłużonych żeglarzy żyjących i nieżyjących. Ważne było, żeby docenić żeglarzy od 1945 roku, więc byli wnukowie tych, co odpłynęli do Hilo (miejsce, gdzie żeglarz trafia po śmierci – red.). I dwanaście klubów, które przetrwały zawieruchę zmian społeczno-politycznych na przełomie lat 80. i 90. – opowiada kpt. Ryszard Sobieszczański.
Uczestnicy tej pierwszej Gali zgodnie uznali, że było to wyjątkowe spotkanie, integrujące ludzi jeżdżących na obozy i wypływających w rejsy w latach 70., 80. i 90.
Nagiel dla zwycięzcy
Podczas kolejnej, drugiej Gali w 2019 roku ustanowiono nagrody w siedmiu kategoriach: żeglarz roku, żeglarz sportowy roku, wydarzenie żeglarskie roku, rejs roku, film żeglarski roku, zdjęcie żeglarskie roku i opowieść żeglarska roku.
Zwycięzców w każdej kategorii wybierała w tajnym głosowaniu kapituła.
– Do kapituły powołaliśmy opolskich kapitanów i komandorów, czyli szefów opolskich klubów żeglarskich – wyjaśnia Ryszard Sobieszczański.
Ponadto są jeszcze dwie kategorie, w których zarząd stowarzyszenia „Pieśni spod żagli” przyznaje nagrody w oparciu o propozycje klubów żeglarskich. To kategoria „za dobrą żeglarską robotę” i „zespół brzegowy”, czyli grupa na lądzie wspierająca żeglarza.
– Nagrodą jest „Nagiel Daru Opola”, czyli drewniana pałka używana na żaglowcach do mocowania lin – wyjaśnia. – To nagroda, którą sami wykonujemy.
Ale, jak podkreśla kpt.Sobieszczański, tym, co ma moc integrowania środowiska żeglarskiego, jest „Bitwa morska”. Polega na tym, że opolscy żeglarze, z kraju i zagranicy, głosują na trzy najlepsze projekty. – Dużo osób włączyło się w głosowanie internetowe – podkreśla.
Ryszard Sobieszczański: Żeglarze to bajarze
Następne Gale wzbogacano o dodatkowe punkty programu. Podczas tej w 2022 roku (po covidzie) pojawiły się szanty i pieśni spod żagli(szanty wykonywane są a capella, były śpiewane podczas pracy).
– Do udziału w festiwalu zapraszani są wykonawcy z całej Polski, którzy przeszli eliminacje – mówi ktp. Sobieszczański.
W tegorocznym programie, w przerwie Gali, atrakcją będą z pewnością „Kubrykowe opowieści w tawernie”. Okazuje się, że są osoby snujące morskie opowieści. I są odbiorcy chcący słuchać tego morskiego bajania.
– Żeglarze to bajarze, są to opowieści z rejsów, o sztormach, piratach itd. – śmieje się kpt. Sobieszczański – Wystarczy usiąść przy ognisku jakiegoś klubu żeglarskiego, a wtedy są pieśni, gitara i snucie opowieści.
A te historie zyskują na lądzie jeszcze dodatkową barwę. Czy kpt. Ryszard Sobieszczański spotkał piratów?
– Nie pływam tam, gdzie jest piractwo, czyli głównie przy wschodniej części Afryki – mówi. – W tym rejonie wiele międzynarodowych jachtów było zaatakowanych. Ja pływam od Bałtyku, po kanał La Manche, wyspy greckie, Kanary, Stany Zjednoczone, Azory. I stamtąd pochodzą moje opowieści, a są wpisane w żeglarskie DNA. ~
~ Gala IV Opolskiego Plebiscytu Żeglarskiego Dar Opola odbędzie się 29 marca w Restauracji Opolanka przy ul. Żerkowickiej 2K (Bierkowice). Początek o godz. 17.00, wstęp wolny. Biletowany jest tylko koncert szant i pieśni spod żagli, który rozpoczyna się o godz. 20.00. Pełny program na TUTAJ.
Czytaj także: Opowieści znad brzegu rzeki. Chcą pokazać inne oblicze Odry
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania