Opole i hokej na lodzie? Na ten moment cała drużyna jest praktycznie skompletowana. Wszyscy jej przedstawiciele to obecnie mieszkańcy Stolicy Polskiej Piosenki, a od nowego roku akademickiego studenci Uniwersytetu Opolskiego. Za projektem stoi Devin Panzeca, były zawodnik HK Opole, który sam grał w lidze akademickiej w Stanach Zjednoczonych i na jej wzór chciał stworzyć taką drużynę i u nas.
Drużyna rozgrywać będzie mecze wyłącznie w sezonie zasadniczym zaplecza elity, gdzie jest jeszcze pięć innych ekip (start sezonu przewidziano na 6 września), bez możliwości grania w play off. Poza tym zagra jeszcze w Lidze Uniwersyteckiej. Do tego trwają rozmowy o dołączeniu do Europejskiej Akademickiej Hokej Ligi (EUHL).
– Wszędzie tam będziemy występować jako Opole United, promując przy tym miasto i uniwersytet z którym współpracujemy. Uczelni bardzo spodobał się ten pomysł – zaznacza wiceprezes klubu Marta Panzeca.
Problem jednak pojawia się z obiektem w którym drużyna miałaby trenować i grać mecze. Szczególnie z tym drugim…
– My nie chcemy żadnego wsparcia finansowego, mamy swój budżet. Jedynej pomocy jakiej oczekujemy od miasta to przydzielenie nam czterech godzin treningowych tygodniowo, szatni spełniającej potrzeby dorosłych zawodników oraz możliwości rozegrania 10 meczów domowych w trakcie całego sezonu – tłumaczy Marta Panzeca.
Opole, hokej na lodzie i MOSiR?
Sprawy nieco inaczej widzą w opolskim MOSiR, który zawiaduje obiektem. Jak się dowiadujemy grafik Toropolu w sezonie zimowym jest właściwie codziennie zapełniony i to w godz. 6.00-23.00!
– Mamy swoje limity. W czasie „okołopołudniowym” faktycznie możemy wyznaczyć cztery godziny w tygodniu na treningi tego zespołu. Gorzej będzie z rozgrywaniem meczów. To zawsze pory wieczorne w weekend, a w tym czasie są tzw. ślizgawki, które cieszą się ogromną popularnością. I z naszej perspektywy nie możemy sobie pozwolić na pozbawienie mieszkańców dziesięciu, a nawet więcej takich weekendowych zabaw – wyjaśnia Marcin Sabat, dyrektor MOSiR.
– Rozumiemy, że w Opolu był kiedyś hokej na wyższym poziomie, ale przestał istnieć. Zamiast niego pojawiły się drużyny amatorskie, są młodzieżowe, rozrosło się szkolenie w łyżwiarstwie figurowym, short tracku i ja teraz im nie powiem, że nie mam dla nich godzin – obrazuje.
By rozwiązać patową sytuację doszło we wtorek po południu do spotkania w opolskim ratuszu. Porozumienia nie osiągnięto. Przedstawiciele klubu osiągnęli zgodę na rozegranie dwóch meczów w Opolu i ugoszczenie jednego turnieju ligi akademickiej.
– Choć też deklarowaliśmy, że moglibyśmy grać o porach mniej obleganych, nawet o godz. 12.00 w południe. I to by się jakoś rozłożyło od września do marca. Nie oczekiwaliśmy też tego że wszystkie 10 meczów musimy zagrać w Opolu. Niestety, bez skutku. Przyjmujemy to do wiadomości. I jeśli nic się nie zmieni to większość spotkań rozegramy na wyjazdach – opowiada Marta Panzeca.
– Co do treningów w takich a nie innych porach to nawet o to wnioskowaliśmy, bo zawodnicy to przecież studenci. Natomiast wciąż nie jesteśmy ujęci w grafiku i wciąż nie mamy umowy najmu – stwierdza.
Czytaj także: Dawid Wiekiera na Letniej Uniwersjadzie rozbija bank z medalami
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania