Krzysztof Ogiolda: Na początku grudnia przedstawiciele mniejszości z panem na czele spotkali się w Warszawie z ministrem edukacji i nauki Przemysławem Czarnkiem. Tematem był język niemiecki jako język mniejszości. Są – po dwóch tygodniach – jakieś efekty tej rozmowy?
Ryszard Galla: Jest nadzieja na przywrócenie trzech godzin niemieckiego jako języka mniejszości. Panu ministrowi zależało by uszczelnić system finansowania tych lekcji. Zaproponowaliśmy, by forum dyskusji na ten temat była Komisja Wspólna Rządu i Mniejszości Narodowych. Jej posiedzenie się odbyło i mam przeświadczenie, że posunęliśmy się o krok do przodu. Reprezentanci MN nie brali w niej udziału – zawiesili członkostwo w komisji – a ja byłem tam, reprezentując Sejmową Komisję Mniejszości Narodowych i Etnicznych.
Co udało się ustalić?
– Obecni byli wiceminister Dariusz Piontkowski i sam minister Przemysław Czarnek. Ten ostatni zadeklarował, że nie wyklucza, iż przywrócenie trzech lekcji niemieckiego jako języka mniejszości narodowej nastąpi jeszcze przed rozpoczęciem letniego semestru w trwającym roku szkolnym. Powołał się przy tym na rozmowę ze mną i szerzej z przedstawicielami mniejszości. Nie jest to jeszcze absolutny konkret, ale obietnica była bardzo wyraźna.
Jaka będzie reakcja mniejszości?
– Chcemy jak najszybciej, najdalej zaraz po Nowym Roku, zorganizować spotkanie z panem ministrem Piontkowskim. Naszym zdaniem nie ma dzisiaj żadnego uzasadnienia, żeby zmniejszenie liczby godzin języka mniejszości nadal obowiązywało. Tym bardziej, że podczas obrad komisji wspólnej usłyszeliśmy z ust pana ministra, że zainteresowanie korzystaniem z lekcji niemieckiego nie tylko nie maleje, ale wręcz rośnie. W ciągu ostatniego roku kilka tysięcy uczniów przybyło. Strona niemiecka też wysłała sygnał, że jest gotowa – także z budżetu federalnego – nauczanie języka polskiego w Niemczech wspierać. Jest klimat, by to jeszcze w styczniu zamknąć. Bo jeśli się nie uda, rozwiązanie tej sprawy przeciągnie się aż do września, do nowego roku szkolnego.
W komisji budżetowej przepadła propozycja posła Janusza Kowalskiego. Chciał, by wcale nie finansować lekcji niemieckiego jako języka mniejszości.
– I to jest sukces. Widać, że pomysły Kowalskiego są dziś także przez rządzących traktowane – mówiąc delikatnie – bardzo ostrożnie. To też jest sygnał, że myślą o tym, by drogą dyskryminacji dalej nie iść. Budżetowych powodów dla dalszej dyskryminacji nie ma. W nowym budżecie kwota na subwencje oświatowe jest wyższa o 11 miliardów. Sto milionów w skali roku na subwencję związaną z nauczaniem niemieckiego jako języka mniejszości z tej perspektywy nie jest wygórowaną kwotą. A minister ma jeszcze do dyspozycji pewną rezerwę w ramach subwencji oświatowej ogólnej. I jeszcze jedno. Subwencja i jej brak dotyka samorządy. Nam jako mniejszości zależy przede wszystkim na lekcjach niemieckiego.
– Już po naszej rozmowie w piątkowym wywiadzie dla RMF FM minister Przemysław Czarnek jako jeden z warunków przywrócenia lekcji wymienił wspólny ministerstwa i mniejszości list do rządu federalnego, by na naukę języka polskiego przeznaczył łącznie 25 mln euro.
– Takiego ustalenia nie było. Podobne pomysły pana ministra, gdyby je podtrzymał, czynią dialog niemożliwym. Pan minister świetnie wie, że Niemcy inaczej niż Polska finansują edukację – z poziomu landów, a nie budżetu federalnego. Gdyby się przy tym warunku upierał, niemieckiego jako języka mniejszości nie będą się uczyć nawet moje prawnuki.