Od kilku tygodni stolica regionu żyje wieścią o tym, że odkrycia dokonane w opolskiej katedrze przeznaczono do zasypania. Tych archeolodzy dokonali podczas prac prowadzonych po usunięciu posadzki świątyni w związku z jej remontem. Na liście odkryć były liczne miejsca pochówku, a także pozostałości dawnej świątyni sprzed wielu wieków.
Biskup Andrzej Czaja, powołując się na opinie konserwatorów, na początku października zdecydował, że relikty będą zasypane. Z zastrzeżeniem, że nowa posadzka nie będzie ściśle przylegać do podłoża. Tak, aby można było do nich wrócić w przyszłości.
Ten ruch wzbudził sporo emocji. Powstała petycja z apelem do biskupa, aby nie zasypywać „grobów i historii”. Sprzeciw zaprezentowało opolskie środowisko naukowe. Politycy reprezentujący partie nowej większości sejmowej zapowiedzieli interwencję w Warszawie.
Nie wszystkie odkrycia w opolskiej katedrze do zasypania
Okazuje się jednak, że nie wszystkie odkrycia w opolskiej katedrze będą zasypane. Na tym etapie dotyczy to m.in. „tumby”. Konstrukcji zasypać nie można, gdyż Wojewódzka Konserwator Zabytków wszczęła procedurę wpisania jej do rejestru zabytków.
Cudzysłów przy określeniu „tumba” nie jest przypadkowy. Okazuje się bowiem, że nie ma pewności, iż ceglany blok odkryty podczas prac archeologicznych faktycznie jest tumbą.
– Są też rozbieżności dotyczące wieku „tumby” – mówi Elżbieta Molak, wojewódzka konserwator zabytków. – Archeolodzy datują ja na XV wiek. Tymczasem z ekspertyzy wykonanej na moje zlecenie przez prof. Romualda Kaczmarka, mediewistę i znawcę architektury wynika, że ten ceglany blok pochodzi z XIII wieku. Zagadnienie tej konstrukcji trzeba pogłębić byśmy wiedzieli co i jak chronimy.
Elżbieta Molak przyznaje, że czeka też na ekspertyzę z Narodowego Instytutu Dziedzictwa dotyczącą sposobu zabezpieczenia „tumby”.
– Na dotychczasowych spotkaniach ze specjalistami jako najlepszą wskazano „konserwację przez ziemie”. A więc czasowe zasypanie. Także z tego względu, że wyeksponowane elementy jej zaprawy przesychają. To stwarza ryzyko dla integralności bloku ceglanego – argumentuje.
Rozpoczęcie wpisu „tumby” do rejestru zabytków oznacza, że do czasu zakończenia procedury nie można tam prowadzić żadnych prac. Tyczy się to zarówno zasypywania, jak i prac badawczych związanych z ingerowaniem w konstrukcję. Ile może potrwać ten proces? Na tę chwilę nie wiadomo.
Są też inne odkrycia w opolskiej katedrze, które nie będą na tę chwilę zasypane. Elżbieta Molak wskazuje, że wyłączone z tego są też służki dawnej świątyni oraz klatka schodowa na północy katedry.
Nie ma zgody na ogrzewanie podłogowe
Wiele wskazuje też na to, że w katedrze nie będzie systemu ogrzewania podłogowego. A to był właśnie jeden z powodów, dla których w ramach prac remontowych usunięto posadzkę świątyni.
– Prace archeologiczne wykazały, że relikty są tuż pod powierzchnią posadzki. Wobec tego nie ma możliwości technicznych, aby zainstalować tam taki system ogrzewania. Zgodę na to cofnęłam jeszcze jesienią minionego roku. Pomijając już fakt, że nie ma miejsca na taki system, to jego zastosowanie sprzyjałoby degradacji reliktów – argumentuje Elżbieta Molak.
Ks. Waldemar Klinger, proboszcz parafii katedralnej, mówi, że rozmowy na temat wykonania ogrzewania podłogowego jeszcze się toczą.
– Nasi fachowcy przekonują, że jego zastosowanie nie zaszkodzi artefaktom pod posadzką. Nie miałem jeszcze okazji spotkać się z panią konserwator w tej sprawie. Jeśli jednak ostatecznie nie będzie zgody na ogrzewanie podłogowe, to będziemy ogrzewać katedrę nawiewowo – mówi.
– Teraz skupiamy się na ułożeniu posadzki. Zakładamy, że potrwa to około czterech-pięciu miesięcy – dodaje proboszcz.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.