O skomplikowanej sytuacji siatkarzy Stali Nysa i Zaksy Kędzierzyn-Koźle już pisaliśmy, podobnie jak o katastrofalnym położeniu Pogoni Prudnik (TUTAJ), ale sporo innych klubów także ma swoje problemy. Część z nich nawet rozpatruje, lub rozpatrywała, wycofanie się z oficjalnych zawodów. Niezależnie od szczebla czy kategorii wiekowej.
Koszykarki z Głuchołaz
– Nasza hala służy teraz do pomocy, tym którzy ucierpieli w powodzi. Tu rozdysponowywane są choćby dary dla nich. To jest jedyne tak duże suche miejsce w Głuchołazach – zauważa Tadeusz Widziszowski, trener i wiceprezes tamtejszych koszykarek Chrobrego. – I nie wiadomo kiedy będziemy mogli tam trenować, a co dopiero grać. Ale przecież są rzeczy ważne i ważniejsze, skupiamy się na pomocy tym, którzy ucierpieli – dodaje.
Nie kryje też, że sternikom klubu przeszło nawet przez myśl, żeby nie zgłaszać w tym roku żadnych zespołów do rozgrywek, a przecież w czterech kategoriach (także seniorki), trenuje w nich blisko 70 dziewcząt.
– Potem jednak uznaliśmy, że trzeba będzie je czymś zająć. Skierować myśli na inne tory, bo dla wielu, to co się stało, jest traumą. Chcemy dać im trochę radości w tym trudnym czasie. A ich wyniki zejdą na drugi plan – obrazuje Tadeusz Widziszowski. – Myślę, że władze poszczególnych lig pójdą nam na rękę i np. będziemy mogli najpierw grać wszystkie mecze na wyjazdach.
Niemniej nie wiadomo na razie kiedy będą mogły w ogóle przystąpić do tych rozgrywek. Jakby nie było inaugurację choćby w przypadku seniorek przewidziano na weekend 28-29 września.
Siatkarze i siatkarki z Nysy
Trudna sytuacja jest także w AS Stal Nysa. Ostatnio siatkarze klubu, który szkoli sporo młodzieży, zyskali prawo gry na trzecim szczeblu wśród seniorów.
– Na razie nie wiem czy w ogóle przystąpimy do tej rywalizacji. Chcielibyśmy, tym bardziej, że parę lat walczyliśmy o awans i w końcu się to udało, ale nie wiem czy będzie nas w ogóle na to stać. Już wcześniej mieliśmy problem z zawiązaniem budżetu, a co dopiero w obecnej sytuacji – zaznacza szkoleniowiec nysan Marcin Dykta. – Na 2 ligę potrzebujemy 120 tys. zł, głównie na dość odległe wyjazdy, i różnego rodzaju opłaty związane z meczami. Nie poddajemy się jednak i szukamy sponsora. Jeśli ktoś się zgłosi to myślę, że zrobimy mu dobrą reklamę. Tym bardziej, że naszą drużynę tworzą miejscowi chłopcy.
Na ten moment nysanie nie mają nawet gdzie trenować, bo w ich hali przy ul. Głuchołaskiej śpią żołnierze. Z tego samego powodu kłopot z zajęciami mają również siatkarki NTSK Nysa, także przygotowujące się do rywalizacji na trzecim poziomie. Z kolei sala gdzie grają drużyny młodzieżowe klubu została zalana.
– Udało się jednak załatwić treningi w Hali Nysa. Do 1 listopada będziemy ją dzielić z siatkarzami Stali, która występuje w PlusLidze – wyjaśnia trener Andrzej Roziewicz, choć jeszcze nie wie gdzie jego podopieczne zainaugurują zmagania, co przypada na 5 października. – Na początek możemy się zamienić rolą gospodyń z Victorią Wałbrzych. Potem już myślę, że będzie można grać u nas.
Futsaliści z Brzegu i futsalistki z Głogówka
Rozgrywki zgodnie z planem zacząć powinni za to futsaliści ASG Stanley Brzeg. Co prawda hala ekipy występującej na zapleczu elity była zagrożona, ale woda dotarła tylko do niżej położonych części budynku przy ul. Oławskiej. Tej, która tak bardzo ucierpiała (więcej TUTAJ). Parkiet np. już udało się uratować. Niemniej planowane na 22 września spotkanie grających tam szczypiornistów Orlika Brzeg z Wolsztyniakiem Wolsztyn zostało przełożone.
– Robimy wszystko żeby wystartować w terminie. Myślę, że więcej będzie wiadomo w przyszłym tygodniu, ale powinniśmy dać radę – tłumaczy Monika Lech, sterniczka Stanleya.
Z kolei futsalistki Rolnika Głogówek miały kolejny sezon w elicie rozpocząć już w ten weekend. Wcześniej jednak ich przedstawiciele wystąpili do władz rozgrywek z prośbą o przełożenie pojedynku z AZS-em Uniwersytet Warszawski. To się udało. Nie wiadomo jednak kiedy zaczną zmagania o punkty.