Do pieczy zastępczej, czyli placówki opiekuńczo-wychowawczej albo rodziny zastępczej, trafiają dzieci, których rodzice mają ograniczone prawa rodzicielskie lub są ich pozbawieni. Decyzję o tym podejmuje sąd.
– Ograniczone prawa dotyczą rodziców, o których sąd uzna, że wciąż rokują. Na przykład, gdy są uzależnieni od alkoholu, ale przejdą terapię i sąd wyda im pozytywną opinię, mogą odzyskać swoje prawa do sprawowania opieki – tłumaczy Małgorzata Kozak, zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Opolu. – W przeciwnym przypadku, kiedy nie wykorzystają szansy, gdy ktoś sprawuje opiekę nad ich dzieckiem i nie zmienią swojego życia, to po kilku negatywnych opiniach koordynatora, który współpracuje z rodziną zastępczą, sąd może uznać, że należy pozbawić rodziców praw rodzicielskich. W takiej sytuacji dziecko jest przez MOPR zgłaszane do adopcji.
Rodziny zastępcze w Opolskim w deficycie
Natomiast jeśli rodzice biologiczni mają ograniczone prawa rodzicielskie, dzieci nie mogą być adoptowane.
– Liczba postanowień sądu o konieczności umieszczenia dzieci w pieczy zastępczej z roku na rok rośnie, a rotacja w rodzinach zastępczych i placówkach jest niewielka – przyznaje Małgorzata Kozak.
I dodaje, że uwrażliwienie społeczeństwa na problem przemocy czy zaniedbań stosowanych w stosunku do dzieci to zasługa m.in. różnych kampanii medialnych.
Coraz częściej zdarzają się również postanowienia sądu o konieczności umieszczaniu w pieczy zastępczej dzieci z Ukrainy.
– W ucieczce przed wojną przyjechały do nas całe rodziny, które również mają swoje problemy – mówi. – Często kobiety, jeśli już pracują, to za najniższe wynagrodzenie. Koszt wynajmu jest dość wysoki, a nierzadko w jednym mieszkaniu są trzy, cztery kobiety, a każda ma np. dwoje dzieci. Bywa, że po pracy pojawia się alkohol, jest głośno, dzieci płaczą, sąsiedzi wzywają więc policję. Obecnie mamy już pierwsze ukraińskie dzieci umieszczone w rodzinach zastępczych. I ta liczba będzie rosła.
Wicedyrektor MOPR w Opolu podkreśla, że sąd w przypadku konieczności umieszczenia dziecka w pieczy zastępczej w pierwszej kolejności szuka rodziny zastępczej spokrewnionej np. pełnoletniego rodzeństwa, babci czy cioci. – W Opolu dwie trzecie rodzin zastępczych to rodziny spokrewnione – zaznacza.
Kandydatów do pełnienia funkcji rodziców zastępczych znaleźć jest jednak coraz trudniej.
– Rodzicem może zostać każdy przyzwoity człowiek – mówi Małgorzata Kozak. – Taka osoba musi zdobyć naszą pozytywną opinię. Musi również mieć też jakiś dochód, aby nikt nie podejrzewał, że utrzymuje się z pieniędzy, które MOPR przekazuje na utrzymanie dziecka. W przypadku jednak, gdy zdecydujemy się objąć opieką m.in. troje dzieci, stajemy się zawodową rodziną zastępczą. Poza pieniędzmi na utrzymanie dziecka przekazujemy też wynagrodzenie osobie sprawującej opiekę.
Gdy do pełnienia funkcji zawodowej rodziny zastępczej są odpowiedni kandydaci, a jedyną przeszkodą jest brak odpowiednich warunków lokalowych, miasto udostępnia mieszkanie z odpowiednim wyposażeniem.
– W Opolu mamy dwie takie rodziny – dodaje wicedyrektor Kozak.
Otworzyli swój dom na kolejne dziecko
Pani Barbara z Opola wychowuje z mężem troje własnych dzieci w wieku 2, 8 i 12 lat.
– Jakiś czas temu zastanawialiśmy się nad kolejnym dzieckiem – opowiada. – Pomyśleliśmy, że skoro i tak chcemy powiększyć rodzinę, to może warto to zrobić inaczej. Postanowiliśmy otworzyć nasz dom na dziecko w potrzebie. Zgłosiliśmy się do odpowiedniego urzędu, przeszliśmy kolejne procedury i konieczne szkolenie.
Po zakwalifikowaniu do pełnienia funkcji rodziny zastępczej czekali kilka miesięcy. I tak do ich domu trafiła półtoraroczna dziewczynka.
– Nasze dzieci od początku były świadome, tego co się dzieje, na jaki telefon czekamy – podkreśla pani Barbara. – Dzień, w którym maluch pojawił się w domu, był pełen wzruszenia i łez szczęścia. To niesamowite, w jaki sposób nasze dzieci przyjęły przyszywaną siostrę. Myślę, że ta decyzja dodatkowo uwrażliwiła na potrzeby innych moje własne dzieci, choć wydawać by się mogło, że są małe i pewnych spraw jeszcze nie rozumieją. Moja starsza córka zaczęła się bardziej interesować wolontariatem.
Pani Barbara dodaje, że autorytet starszego rodzeństwa w ich domu zadziałał modelowo.
– Dzieci nawiązały szybko głęboką więź. Pierwsze słowa dziewczynka wypowiedziała do moich dzieci – wspomina. – Dziś pięciolatka, nad którą sprawujemy opiekę, to wspaniale rozwijająca się, rezolutna dziewczynka. Gdy do nas trafiła, przejawiała objawy typowego zaniedbania emocjonalnego, ale te braki bardzo szybko nadrabiała.
Przygoda pełna wyzwań
Opolanka wychowanie pociech łączy z pracą zawodową.
– Myślę, że wszystko zależy od organizacji czasu – stwierdza. – Od początku jesteśmy z mężem razem w naszej decyzji, wspieramy się. Reakcje naszej rodziny na naszą decyzję były różne. Można było odnieść wrażenie, że nasi bliscy początkowo próbowali sugerować, że to droga nie do końca dla nas. Że coś ciężkiego bierzemy na barki. Początki nie były łatwe, jednak dziś widząc rozwój dziecka, to podejście mocno się zmieniło.
Jak przyznaje, wśród ich znajomych wcześniej nie było rodziców zastępczych. Dziś niektórych udało się zainspirować do podobnej decyzji.
– Od dwóch lat jesteśmy również częścią społeczności rodziców zastępczych w Opolu w ramach Stowarzyszenia Rodzin Zastępczych Jestem. Spotykamy się, dzielimy doświadczeniami i wspieramy. Organizujemy warsztaty dla całych rodzin zastępczych i innych zainteresowanych. Prowadzimy zajęcia m.in. z treningu umiejętności społecznych z elementami integracji sensorycznej. Zapraszamy do naszej siedziby przy ul. Damrota 6 również dzieci z miasta, te, które wsparcia po prostu potrzebują – opowiada.
Co przez ostatnie cztery lata pełnienia funkcji rodziny zastępczej zmieniło się w życiu pani Barbary i jej rodziny?
– Rodzicielstwo zastępcze jest przygodą pełną wyzwań, satysfakcji i poczucia sensu w życiu. Pięknie jest widzieć, jak dziecko się zmienia, a deficyty są niwelowane. Nie trzeba być żadnym bohaterem, by podjąć się takiej roli. Wystarczy zwyczajna codzienność, akceptacja i miłość – mówi.
Funkcję niezawodowej rodziny zastępczej pełni również pani Ela z Opola (imię do wiadomości redakcji), która jest mamą sześciorga dzieci.
– Przyjęliśmy dziewczynkę w wieku dwóch lat i czterech miesięcy – opowiada. – Przyznaję, że mieliśmy znajomych, którzy pełnią podobną rolę. Dodatkowo moja córka w szkole miała kontakt z dziećmi z domu dziecka, prosiła nas o adopcję. Natomiast my jesteśmy już po pięćdziesiątce, więc nie czujemy się na siłach na zobowiązanie na wiele lat. Pomyśleliśmy, że rodzina zastępcza to coś dla nas.
Rodziny zastępcze i syndrom opuszczonego gniazda
Dzieci pani Eli już podrosły, najstarsza córka ma 30 lat.
– Z nami wciąż mieszkają dzieci w wieku 20, 18 i 12 lat – opowiada. – Przyzwyczailiśmy się do licznej rodziny, więc brakowało mi tego gwaru. A wszystkie sprzęty i przestrzeń w naszym domu były do wykorzystania.
Dziewczynka, która trafiła do domu pani Eli, była zaniedbana przez matkę, która zmagała się z chorobą alkoholową i schizofrenią. Kobieta nie podjęła leczenia, prawa rodzicielskie zostały jej odebrane.
– Mała od początku świetnie się zaadaptowała, nie nawykła do tego, że ktoś się o nią troszczy. Przejawiała jedynie lęk gdy próbowałam choćby na chwilę się położyć w trakcie dnia. Dziecko obawiało się, że zasnę i nie wstanę. Gdy zrozumiała, że zawsze jestem obok, budzę się, kiedy mnie potrzebuje, a w jej życiu jest nagle stabilność i powtarzalność, nabrała zaufania.
Problemy, z jakimi dziecko trafiło do opolanki, to m.in. nieumiejętność wykonywania prostych poleceń, brak samodzielnego korzystania z toalety i opóźnienia w rozwoju mowy.
– Na szczęście dziewczynka jest bystra i szybko te zaniedbania nadgoniła pod właściwą opieką – mówi pani Ela. – Dziś to pupilek całej rodziny, rozśmiesza nas i aż serce mnie boli, gdy pomyślę, że w jakimś momencie trzeba będzie się rozstać. Rodzice zastępczy jednak muszą się z tym liczyć, bo najważniejsze jest dobro dziecka. Dla mnie wychowanie niemojego dziecka niczym się nie różni od wychowywania własnych pociech. Będąc rodzicem zastępczym, widzimy, jak dziecko rozkwita i to jest bezcenna satysfakcja i nagroda.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.