Podaruj mi pamięć
Akcja społecznej konserwacji krzyży nagrobnych znajdujących się w obrębie Starego Cmentarza Jenieckiego „Podaruj mi pamięć” zainicjowana została w 92. rocznicę podpisania konwencji o traktowaniu jeńców wojennych (Genewa, 27 lipca 1929 r. – aut.) – mówi Elżbieta Góra, kierownik Działu Zbiorów i Konserwacji Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych – Ta międzynarodowa umowa doprecyzowywała konwencję haską z 1907 r. obowiązującą w czasie I wojny światowej. Określała prawa i obowiązki stron biorących udział w konflikcie zbrojnym w odniesieniu do jeńców, w tym zasady postępowania na wypadek ich śmierci.
Jako jedni z pierwszych na apel muzeum odpowiedzieli mieszkańcy Łambinowic, państwo Adela i Janusz Brasielscy.
– Oni jako miejscowi co roku pojawiali się i pojawiają cyklicznie na cmentarzu – opowiada Elżbieta Góra. – Są tu każdego 1 listopada. Ale chcieli także dać także materialny kształt swojej pamięci. Pragnęli przekazać swojej wnuczce świadomość własnej tożsamości – że są stąd, a skoro tak, to czują się za to miejsce odpowiedzialni.
Darczyńcy mogą wybrać krzyż
– Dotąd w akcji wzięło udział kilkanaście osób z naszego regionu – dodaje pani Elżbieta. – Koszt prac konserwatorskich przy jednym krzyżu to 300 zł. Ale darczyńcą nie musi być jedna osoba. Może to być cała rodzina albo grupa przyjaciół. Jedna ze szkół zaproponowała, że rodzice uczniów kończących naukę złożą się i w ten sposób upamiętnią zakończenie przez ich dzieci szkoły podstawowej.
Darczyńcy mogą wybrać krzyż, którego odnowienie sfinansują. Tak właśnie zrobił Ryszard Czerwiński, urodzony w 1937 roku na Wołyniu, od 1945 opolanin, od lat właściciel naleśnikarni „Grabówka”. Sfinansował krzyż, na którym niemiecki napis informuje, że w tym miejscu spoczywa podoficer Anton Sadowski, jeniec rosyjski ze 111. regimentu piechoty (IR – Infanterie Regiment) urodzony w 1882 roku, a zmarły 10 marca 1918.
– Ten jeniec nosił polskie nazwisko – mówi Ryszard Czerwiński. – W posiadanych przez CMJW materiałach wyczytałem, że on pochodził z Wołynia. Więc to po pierwsze mój krajan. A po wtóre ja mam na Wołyniu pochowanych wujka. I część rodziny, o których nie wiem, gdzie znajdują się ich groby. Pomyślałem, że choć jeden wołyński grób zostanie uszanowany u nas, na Opolszczyźnie. Stąd mój udział w akcji.
Renowację krzyża sfinansował także m.in. Dawid Żak, pracownik Działu Zbiorów i Konserwacji w CMJW, zwycięzca teleturnieju „Jeden z dziesięciu”.
– Ten program wymaga szerokiej wiedzy, z około 100 dziedzin – opowiada pan Dawid. – Kiedy okazało się, że wygrałem finał odcinka, ale także w wielkim finale, uznałem, że warto w miejscu, w którym się dużą część czasu spędza i poświęca na pracę, zrobić coś, co po mnie zostanie. Akcja konserwacji krzyży była dobrą okazją, by to uczynić. Wybrałem krzyż – w kolejności prac konserwatora – w kwaterze jeńców rosyjskich. Krzyż został już naprawiony i wrócił na swoje miejsce. Jeśli jeszcze jakieś sukcesy w konkursach odniosę, nadal będę akcję wspierał.
Chętni do udziału mile widziani
Akcja prowadzona jest na Starym Cmentarzu Jenieckim (obejmuje mogiły jeńców wziętych do niewoli w czasie I wojny światowej i z wojny francusko-pruskiej), gdzie znajdują się indywidualne i starannie opisane nagrobki. W Łambinowicach znajduje się także Cmentarz Żołnierzy Radzieckich z II wojny światowej, ale na nim znajdują się jedynie groby masowe. Indywidualnych nagrobków nie ma także na Cmentarzu Ofiar Powojennego Obozu.
Krzyż wybrany do odnowienia przez darczyńcę zostaje przez konserwatora zabrany z cmentarza do pracowni i tam odbywa się jego renowacja. Potem odnowiony wraca na swoje miejsce.
– Ja też wzięłam udział w akcji – opowiada pani Góra. – Zwyczajnie prace konserwatorskie. Także te prowadzone na dużą skalę, za publiczne pieniądze, prowadzone są według ustalonej kolejności. A ja zobaczyłam krzyż, który był wyrwany z ziemi, połamany, rzucony nie na swoim miejscu, poza alejkami i niszczał. Uważałam, że nie tylko ten przedmiot, krzyż cmentarny, ale i człowiek, którego ten krzyż oznacza, nie powinien być tak porzucony. Pamięć nie powinna ulegać takiej destrukcji. Cały czas oczekujemy na chętnych do finansowania jenieckich krzyży. Łącznie na konserwację czeka ponad 6 tysięcy mogił jenieckich. Każdy, kto weźmie udział w akcji, otrzymuje od nas kartę powykonawczą prac konserwatorskich. Są tam m.in. informacje o lokalizacji krzyża, imię i nazwisko pochowanego w tym miejscu jeńca. Ale także dane dotyczące zakresu przeprowadzonych prac.
Osoby chętne do udziału w akcji mogą dokonywać wpłat na konto: Stowarzyszenie Przyjaciół Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych, ul. Minorytów 3, 45-017 Opole; KRS: 0000224452 Konto: 64 1240 5178 1111 0010 8213 2324. Dopisek: „Konserwacja krzyży w Łambinowicach” lub „Akcja Podaruj mi pamięć”.
Konserwacja nigdy się nie kończy
– Konserwacja krzyży i grobów na starym cmentarzu jenieckim rozpoczęła się w 2014 roku. Na stulecie wybuchu I wojny światowej – wyjaśnia dr Violetta Rezler-Wasielewska, dyrektor CMJW. – Rok wcześniej na prośbę konsula honorowego Serbii wraz z partnerami przeprowadziliśmy publiczną zbiórkę. I został wtedy poddany konserwacji – jedyny na tym cmentarzu – figuralny pomnik jeńców serbskich, nazywany „Płaczącą Niobe”. Wtedy poddano też konserwacji 150 krzyży na grobach jeńców serbskich.
Kiedy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego uruchomiło program i konkurs poświęcony cmentarzom wojennym, muzeum wystartowało w nim wspólnie z gminą.
– Od tego czasu gmina startuje w konkursie i zdobywa pieniądze na konserwację około 500 krzyży rocznie – dodaje dyrektorka CMJW. – Udało nam się także zainteresować władze Rumunii konserwacją około 2400 grobów jeńców rumuńskich i ona została przeprowadzona w latach 2020-2021. Krzyże te – ozdobione charakterystycznymi emaliowanymi tabliczkami – stały się usytuowanym w Polsce rumuńskim Monte Cassino. Co roku przedstawiciele Ambasady Rumunii w Warszawie składają tam wieniec. Łącznie poddaliśmy dotąd konserwacji ponad połowę krzyży na starym cmentarzu jenieckim. Ale trzeba mieć świadomość, że konserwacja nie skończy się nigdy. Trzeba do niej wracać, jest czynnością permanentną.