Gwardia przegrała bowiem aż 21:39, tracąc 23 bramki tylko w drugiej połowie. W sumie to powinniśmy napisać Corotop Gwardia, bo tak od teraz nazywa się nasz team, albowiem w przerwie pojedynku z kielczanami ogłoszono sponsora tytularnego drużyny. I co ciekawe to ta sama firma, która opiekowała się opolanami choćby w zeszłym sezonie. Ta sama z którą rozstali się przed tym…
Co do samego meczu to gospodarze zaczęli fatalnie, bo po 11 minutach przegrywali 1:7. Zanosiło się więc na totalny blamaż. Na szczęście zanotowali wtedy kapitalne 200 sekund, podczas których trafili cztery razy z rzędu. Niestety, to chyba tylko rozsierdziło rywali, którzy niebawem podwoili swój dorobek bramkowy, podczas gdy miejscowym dali w tym czasie rzucić ledwie dwa gole. Dzięki temu mieli ich siedem więcej i taką różnicę w stanie posiadania utrzymali schodząc do szatni (9:16).
Po zmianie stron mieliśmy początkowo wymianę ciosów, ale tylko do stanu 14:22. Później już przyjezdni znowu niepodzielnie rządzili na parkiecie i ostatecznie skończyło się pogromem.
Jakby tego było mało nie tylko ta wysoka porażka zepchnęła podopiecznych Bartosza Jureckiego z trzeciego aż na szóste miejsce w tabeli. Rywale bezpośrednio za nimi w większości wygrali pewnie swoje mecze (pełna tabela TUTAJ).
Gwardia Opole – Industria Kielce 21:39 (9:16)
Gwardia: Lellek, Malcher – Wrzesiński 4, Łangowski 3, Jędraszczyk 2, Kamiński 2, Luksa 2, Widomski 2, Wojdan 2, Zawadzki 2, Jendryca 1, Wandzel 1, Aksamit, Hryniewicz, Pelidija, Stempin.
Czytaj także: Odra Opole zremisowała ze Zniczem Pruszków w debiucie nowego trenera