Choć upłynęło zaledwie dziesięć miesięcy od wyborów samorządowych, w Głubczycach jest inicjatywa referendum w sprawie odwołania burmistrza i rady miejskiej. Wiosną 2024 roku w gminie spośród trzech kandydatów, w tym dwóch wystawionych przez PiS, mieszkańcy wybrali obecnego włodarza.
Inicjatorzy referendum w Głubczycach zebrali wymagane podpisy pod wnioskiem o jego przeprowadzenie i dostarczyli je delegatowi Krajowego Biura Wyborczego w Opolu. Ale nie wszyscy mieszkańcy są z tego zadowoleni.
– Łazili po wsiach i zbierali podpisy opowiadających się za odwołaniem burmistrza, ale to jakiś desant obcych spadochroniarzy nakręcał na przeprowadzenie tego referendum – mówi nam jeden z mieszkańców gminy Głubczyce.
– Przecież zaledwie dziesięć miesięcy temu były wybory samorządowe, każdy mógł głosować zgodnie ze swoim sumieniem, kogo chce na burmistrza. Chociaż nie byłem za obecnym burmistrzem, bo już ma swoje lata i za długo rządzi, ale nie może być tak, że ktoś spoza gminy nakręca ludzi. „Spadochroniarze” robią w gminie bałagan – uważa.
Inny rozmówca „O!Polskiej”, spotkany przy ulicy Niepodległości w Głubczycach też nie ukrywa wzburzenia. Uważa, że to nie jest istotne, czy ktoś w gminie jest zwolennikiem Koalicji 15 Października, czy partii opozycyjnej, która przegrała wybory. Ważne, by o losie gminy decydowali jej mieszkańcy, a nie ktoś z zewnątrz.
– To jakieś pospolite ruszenie nakręcane spoza gminy – zaznacza pan Piotr z Głubczyc. – O ile pani Danuta Dobroczyńska-Wierzgacz, pełnomocnik komitetu referendalnego jest zameldowana w naszej gminie, to ten mężczyzna, to ktoś całkowicie obcy. Widzimy go protestującego w Warszawie pod Urzędem Rady Ministrów. To jest na jego profilu w mediach społecznościowych. Pani Danuta wypłynęła, kiedy u nas pojawiła się sprawa budowy wiatraków. Tych zadymiarzy widzę wszędzie tam, gdzie pojawia się ta sprawa.
Referendum w Głubczycach. Ludzie są w rozterce
Referendum w sprawie odwołania burmistrza i radnych to poniekąd kontynuacja tego pierwszego. Niewiążącego, bo wzięło w nim udział tylko 25 proc. mieszkańców. Wymaganych było 30 proc., ale nie można nie zauważyć, że przytłaczająca większość głosujących powiedziała „nie” dla farm wiatrowych w gminie. Burmistrz to zauważył i jednoznacznie mówi, że wiatraków w gminie nie będzie. Radni przyjęli stosowną uchwałę, a gmina ma przyjąć ogólny plan, utrudniający budowę turbin. Jednak inicjatorzy referendum twierdzą, że to otwiera drogę do farm wiatrakowych.
– Byłam przeciwna pomysłowi wiatraków w naszej gminie, ale odwołanie burmistrza to poważna sprawa, bo trzeba mieć pomysł na to, co dalej – tłumaczy „O!Polskiej” pani Krystyna, mieszkanka jednej z wsi pod Głubczycami. Usprawiedliwia się, że czasy trudne, więc oficjalnie boi się wypowiadać.
– Usłyszałam, że o kandydacie potem pomyślą, a teraz im chodzi o odwołanie burmistrza i rady gminy. Ale myślę, że to chodzi o to, żeby komuś nogę podstawić.
A dlaczego się do nich tak zraziła?
– Przyszli, podetkali mi kartkę pod nos i mówią „pani podpisze”, jak do ciemnego wsioka, nic nie wyjaśniając, więc zaczęłam dociekać, co mam podpisać – opowiada pani Krystyna. – Widziałam, że wielu podpisywało. Głubczyce nie Nowy Jork, więc wiem, że ci obcy szukali popleczników wśród sołtysów, żeby pomogli im zbierać podpisy na to referendum. A jak sołtys idzie po podpis, to ludzie podpisują wszystko.
Lista zarzutów
Danuta Dobroczyńska-Wierzgacz, pełnomocnik grupy inicjatywnej-referendalnej w Głubczycach przekonuje, że w gminie nie jest obca, bo mieszka tutaj 10 lat.
– Nie trzy lata, jak mówią o mnie w gminie – stwierdza. – A nasze uzasadnienie o odwołanie burmistrza i rady ma jedenaście punktów.
Jeden z nich wytyka, że jest 12 komisji w radzie gminy, a to generuje koszty. I na tym mogliby zaoszczędzić duże pieniądze.
– I nie ma żadnego rozwoju w gminie. Wszystko jest w zastoju – zaznacza Danuta Dobroczyńska-Wierzgacz. – Jest agroturystyka, ale to oddolna inicjatywa mieszkańców, a nie władz.
Pani Danuta mówi dużo o młodych, którzy chcą stąd uciekać.
– Nie możemy się doprosić kawałka drogi i jest słaba pomoc powodzianom – wylicza kolejne punkty. Mówi, że nie ma obwodnic, choć sama przyznaje, że to drogi wojewódzkie. I o tym województwo decyduje, a nie gmina. Ale punkt w uzasadnieniu jest. Kolejny to nieczynny, niszczejący dworzec kolejowy.
– On ma długą historię remontów i nieremontów, jest też zamek w Grobnikach, gdzie firma remontowa opuściła plac budowy – podkreśla pani Danuta. – Nie odpowiada się też mieszkańcom w terminie na pisma.
Farma wiatrowa to kolejny punkt w uzasadnieniu.
– Tutaj burmistrz wycofał się z uchwały, bo usłyszał o referendum – stwierdza pani pełnomocnik.
– Ale będą uchwalać w tym roku plan ogólny. A my wiemy, że wiatraki i tak będą. Bez naszej zgody.
Obcy w gminie
O Pawle Dankiewiczu, który pojawił się podczas zbierania podpisów w gminie, mówi się, że jest z Warszawy, bo widzieli go w stolicy na protestach. Inni twierdzą, że to obcy zadymiarz, który podburza ludzi.
– Ktoś wysyła nam spadochroniarza, „cichociemnego” – denerwuje się jeden z naszych rozmówców. – A wszelkie ich zarzuty mogą dotyczyć każdej gminy. Zbierali podpisy pod „Biedronką”, pod ratuszem i przed kościołem. Wiadomo, że starsze kobiety, jak ktoś poprosi je pod kościołem, to podpisują jak leci. Ale jak zbierających podpisy zapytać, czy coś ukradł burmistrz, albo czymś innym się naraził, odpowiadali, że jest demokracja i mają takie prawo. Zresztą, ludzie nie mają i nie chcą mieć wiedzy, tak było z farmami wiatrakowymi. Więc zdają się na innych.
Paweł Dankiewicz, przedstawia się jako emerytowany policjant i jest jedynie „siłą dodatkowego wsparcia” z Opola.
– Przez 20 lat byłem funkcjonariuszem i pomagałem ludziom, a teraz jestem społecznikiem i mam wewnętrzną potrzebę pomagania ludziom – twierdzi Dankiewicz. – Jestem tam, gdzie są deptane podstawowe prawa i deptana jest godność ludzka. A ludzie chcą zmian w samorządzie czy na szczeblu centralnym. I upominają się o prawa na salach sądowych.
Mówi, że jego społeczna działalność rozpoczęła się w covidzie.
– Bo zostały ograniczone swobody obywatelskie niezgodnie z konstytucją – mówi Dankiewicz. – Chciano wszystkich przymusić np. nauczycieli, policjantów, lekarzy do szczepień. Dlatego zorganizowaliśmy marsz wolnościowy w Katowicach, dzięki temu uniknęliśmy przymusu szczepień nauczycieli i policjantów.
Czy jest przeciwnikiem szczepień?
– Nie jestem żadnym antyszczepem – oburza się.
– Ale szczepionka przy covidzie była niesprawdzona, była w fazie eksperymentalnej, więc nikt nie będzie brał udziału w eksperymencie medycznym. Jestem zaszczepiony na wszystko, bo moi rodzice o to zadbali.
Referendum w Głubczycach. Bo burmistrz za długo rządzi
Ulotki, banery, cała akcja propagandowa ma wymierną wartość. Kto ich finansuje?
– Deklarują, że to są ich składki prywatne, a przecież nadrukowali tyle materiałów, to grube tysiące ta kampania musiała kosztować – mówi nam przeciwnik referendum.
– Ja w tym nie uczestniczę, robię wolontaryjnie, nie jestem członkiem komitetu referendalnego, tylko im pomagałem – odcina się Paweł Dankiewicz. – Zbierałem podpisy, robię nagrania do mediów społecznościowych i rozdawałem ulotki. Wszystko wolontaryjnie.
Pełnomocniczka grupy inicjatywnej zapewnia, że się samofinansują.
– To nie są wielkie koszty, a tych ulotek nie było dużo – przekonuje Danuta Dobroczyńska-Wierzgacz.
Dankiewicz przyznaje, że w Głubczycach są też osoby krytycznie do nich nastawione.
– Ale to ci, którzy mają biznesy z gminą i radnymi, to są przeciwnicy referendum – ocenia Paweł Dankiewicz. – Oni czerpią od gminy profity. A pycha i bezczelność na sesjach rady miasta jest ogromna, przez co zasłużyli, żeby ich odwołać.
Kto za burmistrza? Jasnej odpowiedzi brak
Zwolennicy referendum chcą odwołać burmistrza Adama Krupę. Ale kogo widzą na tym stanowisku?
– Takiej sugestii nie mogę przekazać, tylko popieram ludzi, którzy widzą sens w odwołaniu radnych – stwierdza Dankiewicz.
– O tym zadecydują mieszkańcy gminy. Teraz nastąpi kampania informacyjna, o samym referendum i będziemy zbierać od mieszkańców informacje, co nie zostało zrobione – argumentuje.
– Myślę, że czynnikiem decydującym jest to, że burmistrz Krupa jest już czwartą kadencję i ma za dużo lat – dodaje. – A ludzie to widzą, szczególnie młodzi. I młodzi nie są rozumiani. Pomagałem też moim przyjaciołom zbierać podpisy do referendum w Nysie, teraz tak samo robię to w Głubczycach. Wierzę, że uda się zmienić ekipę w Nysie na lepszą, podobnie, jak tu.
Czy wybiera się do Strzelec Opolskich, gdzie też szykowane jest referendum w sprawie odwołania burmistrza?
– Z racji ogromu pracy nie mogę tam być. A co do wiatraków, to są naiwnym ludziom wpychane na siłę, bo zajmujący się wiatrakami podpisują klauzulę na 50 tys. euro, żeby milczeć, że te turbiny są z demobilu, że m.in. Niemcy się ich pozbywają – mówi Dankiewicz.
I jak dodaje, wiatrakowe protesty organizuje stowarzyszenie Wolna Brama Morawska, która angażuję się w różnych miejscowościach, tam, gdzie planowana jest budowa wiatraków.
Referendum w Głubczycach. PiS wietrzy szansę
W minionych wyborach samorządowych głubczycki PiS wystawił w pierwszej turze dwie kontrkandydatki burmistrza Krupy.
– Ale ta strategia zawiodła, bo jedną wystawili słabszą, która miała prostotą uwieść ludzi, ale to nie wypaliło – opowiada nam mieszkaniec Głubczyc, doskonale zorientowany w lokalnej polityce.
– Druga kandydatka była mocna, ale widać ludzie woleli starszego Adama Krupę. Teraz tej strategii w PiS żałują, bo gdyby od razu wystawili jedną mocną, to by pewnie wygrali. No i teraz mają nadzieję, że starego samorządowca wysadzą z siodła za pomocą referendum. Tylko znów mogą się przeliczyć, bo tak w pierwsze, jak i w drugie referendum zaangażowali się ludzie mocno zbliżeni do Konfederacji – opisuje.
Radna opozycyjna Justyna Zielińska była młodszą kontrkandydatką burmistrza Krupy, tą „mocną”.
– Teraz czekamy na weryfikację podpisów, a potem poddamy się woli wyborców – zapewnia radna Zielińska. – Bez względu na to jaki będzie wynik, to go uszanuję.
Czy jeśli Adam Krupa zostanie odwołany, ponownie zostanie kandydatką na burmistrza?
– Nie chcę wybiegać w przyszłość, teraz najważniejsze jest referendum – ucina Justyna Zielińska. – Każdy ma prawo startować w wyborach, a każdy działający w polityce bierze różne ewentualności pod uwagę. Jeśli dojdzie do ponownych wyborów w gminie, to wtedy będę decydować.
Przekonuje, że mieszkańcy są bardzo przychylnie nastawieni do referendum, bo od 20 lat nic w gminie się nie zmienia.
– Ale są też zwolennicy obecnego pana burmistrza – przyznaje radna Zielińska. – Więc zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Burmistrz zdaje się na mieszkańców
Pytamy burmistrza Krupę, czy nie protestuje, że podpisy pod referendum w Głubczycach przeciwko niemu zbierają osoby spoza gminy.
– To chyba nie jest prawnie zabronione, więc co ja mogę na ten temat powiedzieć – ripostuje Adam Krupa. – Mam za to nadzieję, że to właściwie ocenią mieszkańcy gminy.
Na zarzut inicjatorów referendum, że popierają go osoby, które czerpią z gminy profity, burmistrz odpowiada z oburzeniem.
– O czym oni mówią!? Za wiatrakami są rolnicy, którzy swoim polem mogą rozporządzać, takie zawarli umowy – podkreśla. – I jakie to są profity? To mieszkańcy gminy, którzy dysponują swoim majątkiem!
Wyśmiewa też opowieści, że rolnicy dostają kasę za milczenie, że to miały być turbiny m.in. z niemieckiego demobilu.
– To jakaś straszna bzdura – kwituje burmistrz Krupa. – Chyba nawet prawo zabrania stawiania starych wiatraków. To pomówienie tych osób i może nawet karalne.
Adam Krupa spokojnie podchodzi do referendum. Wierzy, że mieszkańcy nie dadzą się ogłupić agitatorom i ocenią go obiektywnie.
Czytaj także: Referendum w Strzelcach Opolskich? Jest inicjatywa odwołania burmistrza
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania