Bogusław Mrukot, Krzysztof Zyzik: Panie premierze, co poszło nie tak po 1989 roku, że tak duża część społeczeństwa jest głucha na łamanie praworządności, praw człowieka, na odrywanie nas od Unii Europejskiej. Czy aby tutaj nie leży ta legendarna już „wina Tuska”. A szerzej – wina politycznych elit, które rządziły przez ostatnie trzy dekady.
Donald Tusk: Mam inną opinię na temat jakości postaw obywatelskich w Polsce. Nie dlatego, żebym chciał uciekać od popularnego tematu „winy Tuska”, ale wydaje mi się, że Polacy w chwilach próby od wielu lat – i tak patrzę na całe swoje życie – raczej zdają egzamin, a nie oblewają. Mówię tutaj o postawach obywatelskich.
Bo dajemy na Orkiestrę i przyjmujemy uchodźców z Ukrainy?
– Też. Moje pierwsze doświadczenie w takim wielkim zrywie obywatelskim, bezinteresownym, do dzisiaj wzruszającym, to ta pierwsza „Solidarność”. Pamiętam jak dziś, kiedy mój syn, jeszcze jako dzieciak, miał 13 albo 14 lat, wziął udział w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy i kiedy wrócił do domu, powiedział mi tak: „Widzisz tato, ty miałeś swoją „Solidarność”, a my mamy swoją orkiestrę”. To rzeczywiście było coś porywającego dla całej generacji. Dziś sprawdzamy się w zupełnie innej sprawie, niezwykle dramatycznej, która stanowi wyzwanie bezprecedensowe – przyjmujemy uchodźców z Ukrainy. Postawa Polaków wobec Ukrainy i Ukraińców jest jak cud na ziemi.
Tak zareagowało społeczeństwo, zwykli ludzie. Bo jako państwo odsyłaliśmy kobiety z dziećmi na mróz do lasu. Wielkiego oburzenia społecznego po tych wydarzeniach nie było.
– Nic nie jest czarno-białe. Nie uważam postaw polskiego społeczeństwa za wyjątkowe. W każdym kraju znajdziemy dziś zmienność postaw albo niepewność, jeśli chodzi o fundamenty współczesnej demokracji. Nasza reakcja, tak jak w wielu innych miejscach na świecie, wobec uchodźców odmiennie kulturowych, i raczej ekonomicznych niż wojennych, była pełna lęku, niepewności i czasami agresji. Mogłoby się wtedy wydawać niektórym, że Polacy nie zdadzą egzaminu. Teraz jednak cały świat przeciera oczy ze zdumieniem, że jest takie miejsce na ziemi, gdzie bezkonfliktowo i bez żadnej pomocy ze strony władzy centralnej przyjęto miliony ludzi. Bo to trzeba wyraźnie powiedzieć, że Polacy zaczęli masowo przyjmować rodziny ukraińskie, kiedy nie było jeszcze żadnej pewności, że rząd im w tym trudzie pomoże.
To wiemy, że Polacy mają wielkie serducha i dobrze wychodzą nam społeczne zrywy. Ale co się stało z elitami intelektualnymi? W pierwszym numerze naszego tygodnika opublikowali wywiad z byłą senator, profesor Dorotą Simonides…
– …znam, świetnie ją pamiętam!
I ta 94-letnia już dziś pani profesor niezwykle bolała nad faktem, co się porobiło z naszymi elitami. Z naukowcami, ludźmi wolnych zawodów, także z dziennikarzami. Oni akurat mają pełną świadomość łamania przez władzę prawa i standardów demokratycznych, mimo to milczą i po kisielowsku urządzają się w d… Nie uważa pan, że to polskie umiłowanie wolności, na którym jechaliśmy PR-owo przez lata, staje się na naszych oczach mitem?
– Ocenę elit pominę, natomiast z pełnym przekonaniem biorę w obronę polskie społeczeństwo. Nie można zarzucać pasywności tak zwanym zwykłym ludziom na przykład w kwestii praworządności. Wcale nie jest łatwo, patrząc również na doświadczenia europejskie, przekonać ludzi, którzy mają swoje problemy i swoje emocje, że Trybunał Konstytucyjny czy praworządność są dla nich ważne. Mimo to w Polsce miały miejsce naprawdę wielkie manifestacje w obronie Trybunału Konstytucyjnego, niezależności sądów czy praworządności.
- Czy Donald Tusk uważa, że Polska jest już tak spolaryzowana, jak USA?
- Czy łatwiej będzie wygrać najbliższe wybory, niż rządzić?
- Czy wspólna lista opozycji ma sens?
- Czy Donald Tusk zakładał powrót do polskiej polityki po zakończeniu pracy w Brukseli?
Odpowiedzi na te i inne pytania w rozmowie „Polacy zdają egzamin. To władza powinna się wstydzić”. Przeczytasz ją w e-wydaniu tygodnika „Opolska”.