Afera o film „Zielona granica” w szkole w Kędzierzynie-Koźlu
W Kędzierzynie-Koźlu nikt jeszcze nie widział filmu obecnie najbardziej wybitnej polskiej reżyserki, ale „Zielona granica”, nagrodzona na Festiwalu Weneckim, odbiła się już w mieście szerokim echem. Niestety, raczej mało budującym dla demokracji, kultury i autorytetu szkoły.
A zaczęło się optymistycznie, tak przynajmniej sądził pan Krzysztof.
– Tydzień temu, we wtorek, syn przyniósł mi do podpisania zgodę na wyjście na film Agnieszki Holland. Ucieszyłem się, bo uważam, że młodzież powinna zobaczyć obraz o dramacie uchodźców na granicy polsko-białoruskiej. Chodzi o to, że rolą sztuki jest, by prowokować do myślenia, dyskusji – opowiada.
Jego radość trwała jednak krótko. Jak mówi pan Krzysztof, jeszcze w ten sam wtorek uczniowie dostali od wychowawców informację w e-dzienniku, żeby niczego nie dawać rodzicom do podpisywania, bo po interwencji starostwa dyrekcja zdecydowała, iż grupowego wyjścia do kina nie będzie. A jakiś czas później przyszła kolejna informacja, że to nie starosta, ale Rada Rodziców w liceum tak postanowiła.
Pan Krzysztof zdumiał się, podwójnie. Zawsze cenił „dwójkę” za jej otwartość, prospołeczną i obywatelską postawę. Szkoła była m.in. współorganizatorem Festiwalu Praw Człowieka, liceum odwiedził prof. Adam Bodnar, były rzecznik praw obywatelskich. No i tu nagle taka cenzura…
– Po drugie, jestem członkiem Rady Rodziców i nic nie wiem, żeby debatowała ona nad tym, czy licealiści mają pójść na ten film czy nie. Widocznie postanowiło tak kilka osób z zarządu, bez konsultacji z innymi, ale jakim prawem uzurpują sobie prawo do decydowania za wszystkich? Nie chcą puszczać swoich dzieci na ten film, w porządku, szanuję ich decyzję. Tylko nie mogą narzucać swojej woli innym – zaznacza.
Młodzież jest zniesmaczona
Zdecydowana większość rodziców chciała, by ich dzieci poszły na „Zieloną granicę”. Oburzyła ich też rejterada szkoły pod presją kilku osób, ale tylko pan Krzysztof napisał e-mail do dyrektorki „dwójki”.
– Napisałem, że jestem poruszony i oburzony. Że niepotrzebnie cenzurują kulturę. Cenzura kultury to bardzo niebezpieczne zjawisko, które wiele razy występowało w historii naszego kraju. I nigdy nie wiązało się z czymś chwalebnym – opowiada.
Zauważył też, że w tych trudnych czasach obrona wolności słowa może spotykać się z krytyką różnych radykalnych środowisk, jednak zwłaszcza nauczyciele nie mogą jej ulegać.
– O aspekcie wychowawczym już nie wspomnę. Licealiści to wszystko widzą, są zniesmaczeni całą tą sytuacją, oportunizmem grona pedagogicznego. Autorytet dyrektora i grona nauczycielskiego padł… Smutny obraz naszego społeczeństwa – dodaje pan Krzysztof.
Najbardziej poruszyła go jednak odpowiedź dyrektorki „dwójki”.
– Odpisała mi, że film postrzega jako kontrowersyjny i nie chce upolityczniania szkoły w okresie przedwyborczym. Jak można postrzegać coś, czego się nie widziało? Myślę, że to właśnie tą decyzją pani dyrektor upolityczniła tę sprawę! – argumentuje.
Strach przed losem „jedynki”
Osoba, która twierdzi, że zna kulisy tej afery, mówi nam, zaprotestowały tylko trzy osoby o poglądach prawicowych i powiązane z miejscowym PiS.
– Zrobili aferę, że kategorycznie się sprzeciwiają, bo „Zielona granica” jest antypolska i młodzież nie może takiego filmu oglądać. Używali takich samych argumentów, jak Zbigniew Ziobro czy Przemysław Czarnek. Choć nie wiadomo, na jakiej podstawie, bo przecież premiera filmu będzie w piątek 22 września. Ale ta władza nienawidzi Agnieszki Holland i to wystarczy. Ponadto miejscowym zwolennikom PiS nie spodobało się, że z pomysłem zabrania uczniów na „Zieloną granicę” wyszła Marzanna Gądek-Radwanowska, szanowana nauczycielka „dwójki” i społeczniczka, ale też kandydatka Koalicji Obywatelskiej do Sejmu w najbliższych wyborach – opowiada nasz rozmówca.
Jak twierdzi nasz informator, pani dyrektor obawiała się, że jeśli zgodzi się na grupowe wyjście uczniów na film Agnieszki Holland, to może dojść do sytuacji, w jakiej znalazło się LO nr 1 w Kędzierzynie-Koźlu. „Jedynka” zajęła ósme miejsce (głosami uczniów – red.) w ogólnopolskim rankingu szkół przyjaznych LGBT i natychmiast rozpętała się nagonka na liceum ze strony środowisk prawicowych, głównie Suwerennej Polski. Były pikiety, straszenie, oskarżenia o szerzenie „tęczowej zarazy” oraz indoktrynację uczniów. Trudno uczyć w takiej atmosferze.
Według naszego rozmówcy, dyrektorka „dwójki” nie wiedziała, co ma zrobić w tej sytuacji. Więc zapytała starostę Pawła Masełkę (też kandyduje do Sejmu z list PO), któremu podlegają szkoły ponadpodstawowe w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim. Ten miał odpowiedzieć, żeby odwołała wyjście na „Zieloną granicę”. Ale w tej sytuacji licealiści na „Raport Pileckiego” też przed wyborami nie pójdą. Jak ma nie być polityki, to nie będzie.
Dyrektorka: Cenzury nie będzie
Starosta Masełko przyznaje, że słyszał o zamieszaniu wokół filmu Agnieszki Holland. – Ale nie chcę tego komentować, bo nie znam na tyle sprawy – zastrzega.
Zaprzecza też, by ktoś do niego dzwonił, konsultował się.
– Nie steruję szkołami, dyrektorzy mają pełną swobodę podejmowania decyzji. W szkołach nie trzeba polityki, nie chciałbym, żeby wchodził tam z butami minister, kurator czy ktokolwiek inny – przekonuje.
Katarzyna Arciszewska-Stępień, dyrektorka „dwójki” twierdzi, że nikogo się nie radziła. – To wyłącznie moja decyzja. Wiem, jakie są reperkusje, została dorobiona do tego polityka, a ja niejako zostałam w to wkręcona – zaznacza.
Katarzyna Arciszewska-Stępień żali się też, że jest dyrektorem od 8 lat, jest apolityczna, szkoła otwarta, dobrze wykonuje swoje obowiązki i nigdy dotąd rodzice nie zarzucili jej, że zrobiła coś wbrew nim.
– W życiu nie miałam takiej sytuacji, a chodziliśmy na różne filmy, w tym uznane za kontrowersyjne – dodaje.
Przyznaje, że skontaktowało się z nią kilka osób z Rady Rodziców z interwencją, żeby przemyślała jeszcze raz decyzję o wyjściu do kina. Ale ich nazwisk, jak podkreśla, „z oczywistych względów” nie może podać.
– A żadnej cenzury u nas nie ma i nie będzie. W czwartek 21 września będzie Rada Rodziców, zapoznam ich z sytuacją i moją decyzją. Na „Zieloną granicę” pójdziemy, ale po wyborach. Zdecydowałam, że pójdą ci uczniowie, którzy chcą – stwierdza.
„Zielona granica” to film o człowieczeństwie
Marzanna Gądek-Radwanowska mówi, że źle się stało. Ale rozumie panią dyrektor, iż chce uchronić szkołę przed tym, co stało się w „jedynce”.
– A „Zieloną granicę” trzeba zobaczyć, bo to jest film o człowieczeństwie – dodaje. – Który poszerza horyzonty młodzieży. Można o nim dyskutować z uczniami na polskim, historii, geografii, WOS, a nawet na religii. Pójdę w piątek do kina, żeby zobaczyć, za co ten film jest tak krytykowany przez obecną władzę.
Zaznacza, iż rozumie, że rodzice mogą mieć swoje poglądy, ale nie mogą ich narzucać innym. – Przecież chyba nie żyjemy w systemie totalitarnym, tylko w demokracji? – pyta.
Wielu rodziców zadaje sobie to pytanie. I jak to możliwe w mieście i powiecie rządzonym przez Platformę?
– Nie mieści mi się w głowie sytuacja, by pojedynczy rodzice mogli zablokować wyjście wszystkich uczniów do kina – przyznaje Michał Nowak, lider PO w Kędzierzynie-Koźlu.
– Za PRL był cenzor, dziś wystarcza prominentny działacz PiS mający dziecko w danej szkole. Możliwość dyskusji na temat kontrowersyjnych dzieł to wielka wartość w procesie edukacji. Nawet dla dziecka tego pana – mogłoby obejrzeć ten film, a następnie wyrazić swoją krytyczną opinię na forum klasy. Skoro woli mieć dziecko sformatowane ideologicznie, a nie krytycznie myślące – jego sprawa, ale czemu miesza w to inne dzieci i innych rodziców? – pyta.
„Zielona granica” na cenzurowanym w innych szkołach?
Według pana Krzysztofa, inne pytanie jest fundamentalne: co ma sztuka do wyborów? Jak zauważa, pani dyrektor może i chciała dobrze, ale wyszło jak wyszło. Czyli fatalnie.
– Pani dyrektor mówi, że dzieci zobaczą ten film po wyborach. Mam jednak wątpliwości, czy „Zielona granica” będzie tak długo grana w Kędzierzynie-Koźlu – stwierdza.
Z naszych informacji wynika, że wyjście na film Agnieszki Holland rozważały inne szkoły w mieście. Ale wszędzie pojawiły się naciski, żeby z tego zrezygnowały.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.