„Zupa w Opolu” prosi o odzież i śpiwory dla bezdomnych
– Prowadzimy też zbiórkę ciepłych ubrań, to są kurtki, spodnie, buty, rękawiczki. I to jest nam najłatwiej pozyskać – mówi Justyna Kiedos z Fundacji „Zupa w Opolu”. – Natomiast ze śpiworami zawsze był problem. Niejednokrotnie próbowaliśmy zrobić zbiórkę rzeczową, ale to zawsze były pojedyncze sztuki. Dlatego w tym roku zdecydowaliśmy się, żeby założyć zrzutkę pieniężną. Na ten cel potrzebujemy około 8 tysięcy złotych.
Wolontariusze „Zupy” podkreślają, że jeśli ktoś ma w swojej szafie czysty i nieuszkodzony śpiwór, to jak najbardziej może go przynieść.
– Chętnie skorzystamy z takiego daru, nie musi być to zrzutka finansowa – dodaje Justyna Kiedos, na co dzień nauczycielka angielskiego.
– Noce są już bardzo chłodne i chcemy zabezpieczyć osoby, które nocują w wiatach śmietnikowych, na ławkach, w pustostanach, czy pod mostem – wylicza.
Przybywa bezdomnych. Jest sporo młodych
Co najgorsze, ludzi w kryzysie bezdomności przybywa. A nowym zjawiskiem są młode osoby, do 30. roku życia.
– Oni są niewidoczni, bo wyglądają dokładnie tak, jak wszyscy inni młodzi ludzie. Wyglądają schludnie, niejednokrotnie korzystają z łazienek swoich znajomych, więc po nich bezdomności nie widać. Mają telefony komórkowe, są obecni na portalach społecznościowych, ale to są osoby w kryzysie bezdomności. One są w różnych miejscach Opola, to nas niepokoi – podkreśla Justyna Kiedos.
Co może być przyczyną bezdomności młodych osób? Często choroba psychiczna, kłótnie i konflikty rodzinne, których nie potrafią z innymi członkami rodziny rozwiązać. Wtedy najczęściej się to kończy zamknięciem za sobą drzwi, albo wyrzuceniem przez rodziców z domu. I zostaje tylko ulica…
Grzegorz Gurbała, prezes fundacji „Zupa w Opolu” podaje jeszcze jedną z przyczyn bezdomności.
– Po okresie pandemii odwieszono decyzje o eksmisji. Widzimy ubożenie społeczeństwa, nawet jeśli ktoś ma gdzie mieszkać, to przychodzi do nas po jedzenie – tłumaczy.
„Zupa w Opolu”: Za szpilki dziękujemy
Stale też potrzebują odzieży i tu wolontariusze mają uwagę. Zdarza się, że mieszkańcy Opola „wietrzą” szafy i przynoszą rzeczy, które zupełnie nie nadają się do użytku.
– Czasem to pomoc bardzo nieprzemyślana, bo zdarzają się stroje kąpielowe, czy buty na szpilkach. Po co bezdomnym szpilki? Im potrzebna jest ciepła i praktyczna odzież – mówi Grzegorz Gurbała.
To, jak ważne jest podanie ręki, pomoc i rozmowa pokazuje przykład Mikołaja z Ukrainy. Na placu pod Solarisem w Opolu spędził prawie dwa lata. Różne osoby próbowały mu pomóc, nie udawało się. To się powiodło Justynie, która poświęciła swój czas, ale przede wszystkim chciała uratować człowieka, któremu mróz powykręcał kończyny.
Sama Justyna skromnie mówi, że nie udałoby się to bez udziału innych Opolan.
– Hojność, którą okazali ludzie, pozwoliła na opłacenie rehabilitacji Mikołaja. Zapewniliśmy mu wynajęte mieszkanie, aż do całkowitego usamodzielnienia się – tłumaczy Justyna.
Było warto, bo jak mówią wolontariusze „Zupy”, dzisiaj Mikołaj mieszka w godnych warunkach, pracuje.
– I jest w pełni sobą – podkreślają.
Fundacja „Zupa w Opolu” rozwija się.
– Z naszymi podopiecznymi spotykamy się nie tylko w soboty przy zupie, ale też w piątki. Mamy dla nich zajęcia różnego typu, na przykład zajęcia plastyczne, zajęcia kulinarne, czy wypady plenerowe. Spotkania odbywają się w Domu Nadziei, przy ulicy Książąt Opolskich. Najbliższe spotkanie, to będzie prelekcja podróżników po Iranie – opowiada Justyna.
Rusza też „Kobieca przestrzeń mocy”.
– To z myślą o kobietach, nie tylko w kryzysie bezdomności, a w jakimkolwiek kryzysie – dodaje Justyna.