Ryszard Kasza na wstępie internetowego wpisu przypomina, że o zabytkowej konstrukcji pisał w połowie stycznia. Zaznaczał, że jest „jednym ze starszych miejsc pochówku i jedynym, który zachował się praktycznie w centrum miasta”.
Robotnicy zdewastowali zabytkowy grobowiec w Prudniku
„To glorieta z 1841 roku obok hali sportowej I Liceum Ogólnokształcącego, będąca grobem Charlotty Schuller i jej męża – radcy wojennego. Glorieta jest zabytkiem, który przetrwał nienaruszony od 1841 roku do teraz” – relacjonuje.
Uważa, że robotnicy zdewastowali grobowiec w Prudniku, aby uprościć przebieg instalacji elektrycznej i tym samym ułatwić sobie zadanie. Ryszard Kasza odszukał na geoportalu mapkę. Wynika z niej, że kabel miał omijać zabytkową glorietę i grobowiec Schullerów.
– Podejrzewam, że robotnicy zdewastowali grobowiec w Prudniku z braku wiedzy. Może myśleli że to altanka? Z geoportalu wynika, że kabel miał skręcać przed glorietą. Ale wtedy robotnicy musieliby tam kopać ręcznie, bo jest ciasno – mówi Ryszard Kasza.
Historia się powtarza
Przypomina, że kiedyś na gloriecie była płyta nagrobna. Ale jako, że napisy były niemieckie, to „wyzwoliciele” usunęli ją podczas wojny.
– Dawno temu w tym miejscu był cmentarz choleryczny. Ale on już w XVII wieku został zlikwidowany. Potem był klasztor – wylicza Ryszard Kasza.
– W latach 70. XX wieku, gdy powstawał ciepłociąg, była tu podobna historia. Robotnicy wyciągali mosiężne okucia od trumien, kości ludzkie się walały. A teraz po tylu latach znów naruszono miejsce wiecznego spoczynku. Nadzór budowlany znów tego nie upilnował. Prawdopodobnie nikt nie chciałby, aby przez grób jego przodka ktoś przekopywał rów i układał kabel energetyczny – zauważa.
Ryszard Kasza pisał w sprawie wykopów pod glorietą do starosty prudnickiego i do burmistrza miasta. Pierwszy odpisał, że starostwo nie ma z tym nic wspólnego.
Wiceburmistrz: To żadna dewastacja
Ustaliliśmy, że inwestycję zlecił Urząd Miejski w Prudniku. Wiąże się z zasilaniem nowej iluminacji hali sportowej, na której będą wyświetlane piktogramy. Wiceburmistrz Jarosław Szóstka mówi, że robotnicy nie działali samowolnie, a sposób w jaki poprowadzony ma być kabel, to najlepsze z możliwych rozwiązań. Przekonuje też, że do profanacji ludzkich szczątków nie dojdzie.
– Rozpętała się burza, ale niepotrzebnie – mówi Jarosław Szóstka. – Prace odbywają się zgodnie z dokumentacją i za naszą zgodą, bo nie dało się inaczej. Przewody już wcześniej przebiegały w tym miejscu. Glorieta nie stała w tym miejscu zawsze. Została tu przeniesiona, więc pod nią raczej nie ma grobowca Schullerów. Myślę, że ekshumacji nie było – przekonuje.
– Można by przebić się z boku, ale bezpieczniej dla obiektu było zrobić rozbiórkę płyt i skuć beton. Po zakończeniu prac przeprowadzone będą naprawy. Obiekt będzie wyglądał lepiej, niż wcześniej. Przy przekopie bocznym była obawa, że fundamenty mogłyby zostać naruszone, glorieta mogłaby się nawet zawalić. Nie ma tego obiektu ani w rejestrze zabytków, ani w naszej ewidencji, ale traktujemy go z dużą pieczołowitością – stwierdza Jarosław Szóstka.
Działania w sprawie wdrożyła natomiast policja w Prudniku.
– Prowadzimy czynności sprawdzające w kierunku przestępstwa z 262 artykułu Kodeksu Karnego, czyli znieważenia zwłok lub miejsca spoczynku. Sprawa jest świeża, więc za wcześnie jest na podawania ustaleń – mówi aspirant Andrzej Spyrka, oficer prasowy prudnickiej komendy.
Czytaj także: Niesamowite odkrycie w Brzegu. Drewniany rurociąg sprzed około 500 lat!
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.