Jolanta Jasińska-Mrukot: Jakim cudem ukraińskie zboże rozchodzi się po Polsce? Miało tylko jechać tranzytem do portów bałtyckich, a dalej do Afryki.
Marek Froelich: Początkowo to zboże rozchodziło się jedynie na wschodzie Polski. Tamtejsi rolnicy alarmowali, że są zasypywani ukraińską pszenicą i kukurydzą. Ukraińskie magazyny po dach są wypełnione kukurydzą. A w wielu wypadkach ta została na polach, bo nie mają gdzie jej sprzedać. Teraz to zboże rozchodzi się nie tylko na wschodzie. Dotarło już do naszego województwa, za dużo niższe pieniądze.
To zboże trafia do nas nielegalnie, czyja to wina? Polskiego chaosu?
– Tak, to wina naszego nieporządku. Wina jakichś układów, które trudno nazwać, dających takie właśnie możliwości korupcyjne. Ta pszenica wjeżdża do Polski jako „pszenica techniczna”. Z założenia niezbadana, bo przecież ma tylko przejeżdżać przez nasz kraj.
Jakiej jakości jest ta ukraińska pszenica?
– Jest tańsza, bo tam mają żyzne ziemie. A ponadto jest wyprodukowana poza rygorami unijnymi. Przy użyciu środków chemicznych do ochrony zbóż, które zostały już u nas wycofane wiele lat temu, ze względu na ich szkodliwość dla zdrowia. Na Ukrainie są jednak nadal dostępne, za niewielkie pieniądze. Więc ta pszenica nie powinna być wykorzystana na rynku unijnym.
Jestem ciekawa, ile rozchodzi się jej po kraju?
– Agrounia twierdzi, że 80 procent przewożonej przez Polskę. Ale to na pewno nie będzie aż taka skala. Odbieram sygnały, w których miejscach w naszym województwie następuje przeładunek ukraińskiej pszenicy. I to jest zatrważające. Złożyłem pismo u wojewody opolskiego, że taki proceder ma miejsce w naszym województwie. Ale uzyskałem odpowiedź, że mamy to zgłaszać do prokuratury.
Jakiś czas temu pod urzędem wojewódzkim w Opolu protestowali w tej sprawie rolnicy.
– Organizatorem protestu była Agrounia, więc to był protest rolników, a nie Izby Rolniczej. Rozgoryczenie rolników wynika z tego, że cena za tonę pszenicy spada. A koszty jej przechowywania rosną. W żniwa cena pszenicy konsumpcyjnej wynosiła 1,5 tys. złotych za tonę, a teraz około 1,22 tys. złotych. Więc to jest już bardzo duża strata. A cena spada bo napływa zboże tańsze z Ukrainy.
Nie ma innej drogi dla ukraińskiego zboża, jak przez Polskę?
– Do wybuchu wojny naturalną drogą eksportu ukraińskiego zboża były porty Morza Czarnego. Więc cały transport, linie kolejowe prowadziły do Odessy. Stamtąd statkami, przez Morze Śródziemne, pszenica trafiała do Afryki. Ale Rosja zniszczyła te kanały transportowe. Teraz transporty ukraińskiego zboża wypływają z portów Morza Bałtyckiego, litewskich, niemieckich i polskich. Tylko, że Polska nawet takiego portu zbożowego z prawdziwego zdarzenia nie ma. Obecne wystarczają na nasz, stosunkowo niewielki eksport. Polska produkuje rocznie 29 mln ton zbóż w ogóle. A Ukraina eksportuje 30 mln ton. Rosja ich okrada ze zboża, albo pali magazyny zbożowe. Więc nie można się im dziwić, oni mają złodzieja za progiem. Tam jest pełna mobilizacja, żeby jak najszybciej wywieźć je poza granice Ukrainy.
Szokujące jest to, że nikt u nas nad tym nie panuje. Nie potrafi dopilnować tranzytu tego zboża, żeby po drodze nie „rozsypywało” się po Polsce.
– Rząd udaje, że nie ma problemu. A problem jest ogromny i narastający. I będzie się rozszerzał w stronę granicy niemieckiej. Tylko, że Niemcy, jako kraj zorganizowany, nie dopuszczą u siebie do takiej sytuacji jak my.
Czy z powodu wojny na Ukrainie i zakłóceń w dostawach zboża nie zagraża nam głód?
– Nam w Europie głód nie zagraża, bo produkcja zboża jest duża. Natomiast głód będzie w Afryce, jak nie dotrze tam zboże z Ukrainy. W Somalii, Etiopii ludzie będą umierać z głodu. Ci tak zwani sprytni „przedsiębiorcy” będą mieli na sumieniu to, co będzie się działo w Afryce Środkowej, Południowej, czy na Bliskim Wschodzie. Oczywiście, tam są kraje, jak Arabia Saudyjska, czy Kuwejt, które stać, by płacić każdą cenę za zboże. Ale z Afryki głód wygoni ludzi. A migracji podyktowanej głodem nikt nie zatrzyma. Na dodatek po drodze jeszcze z głodu będą umierać. To jest straszny scenariusz i trzeba zrobić wszystko, aby te transporty zboża tak zorganizować, żeby dotarły do celu.