Gdyby ktoś na początku sezonu, a nawet w jego połowie, powiedział, że na finiszu ZAKSA zajmie drugie miejsce w PlusLidze, to sporo jej kibiców, a pewnie i przedstawicieli klubu, na czele z siatkarzami, brałoby taki wynik w ciemno. Jak to często jednak w takich sytuacjach bywa apetyt rośnie w miarę jedzenia. Tym bardziej w związku ze stylem w jakim kędzierzynianie rozprawili się w półfinale z Resovią Rzeszów. Ograć mistrza rundy zasadniczej w trzech meczach to przecież nie byle co.
Z drugiej jednak strony boli to w jakich okolicznościach podopieczni Tuomasa Sammelvuo przegrali wielki finał. 0:3 w meczowej rywalizacji, 1:9 w setach i 44:75 w „małych punktach” trzeciego spotkania… te liczby mówią samo za siebie.
Srebro Zaksy. Taka porażka boli…
Mimo wszystko przykro oglądało się zawodników, którzy w trzecim spotkaniu grali bez wiary w sukces. Czuć było, że są stłamszeni, nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Zdobyć w secie wielkiego finału 13 punktów to na tym poziomie nie powinno mieć miejsca. Najzwyczajniej naszych chłopaków „odcięło od prądu”.
Widać to było także nie tylko w kontekście całego zespołu, ale również i indywidualnie. Choćby na przykładzie Bartosza Bednorza. Ten po rewelacyjnej grze w półfinale z rzeszowianami, gdy wywalczył komplet statuetek MVP, w finale dosłownie „gasł w oczach”. Smutną puentą jego postawy były zaledwie trzy punkty w trzecim meczu. Po prostu zabrakło mu „paliwa”.
Jakby nie było siły jego i kolegów z Zaksy na finiszu sezonu zostały znacznie bardziej nadwątlone, aniżeli rywali z Jastrzębskiego Węgla. Ktoś może powiedzieć, że to zbytnie uproszczenie, ale przecież w ramach play off nasi siatkarze rozegrali aż 11 setów więcej. To mniej więcej trzy mecze różnicy! Do tego jakże różną przeprawę miały oba zespoły w Lidze Mistrzów.
Nie dość, że kędzierzynianie grali jedną rundę więcej (baraże o ćwierćfinał z Wartą Zawiercie) to potem musieli mierzyć się z włoskimi potęgami z Trentino i Perugii. W tym czasie jastrzębianie odprawili niemiecki VFB Friedrichshafen i turecki Halkbank Ankara. Oczywiście to wciąż całkiem niezłe europejskie ekipy, ale jednak trudno porównywać je do drużyn z Półwyspu Apenińskiego.
Nie bez znaczenia jest również to, że w finale PlusLigi spotkały się dwa zespoły na dwóch różnych biegunach swojej formy. Rzadko kiedy bowiem, przynajmniej w ostatnim czasie, można był oglądać Zaksę w tak ogromnym dołku. A przy tym – z całym szacunkiem dla ich umiejętności – tak dobrze grających jastrzębian.
Tak po prawdzie ekipa z województwa śląskiego była w drodze po złoto nie do zatrzymania. W play off nie zaliczyła żadnego potknięcia. Problemy właściwie miała tylko raz. Działo się to w drugim spotkaniu w Zawierciu gdy do zwycięstwa potrzebowała tie breaka. Wówczas straciła dwa sety. W pozostałych ośmiu meczach przegrała łącznie tylko trzy partie!
…ale jest szansa na rewanż
Dlatego gdy minie smutek i rozczarowanie trzeba będzie przede wszystkim podziękować chłopakom za bardzo dobry sezon! Pewnie, że nie zawsze było kolorowo i do paru rzeczy można by się przyczepić, ale wicemistrzostwo kraju, Puchar Polski i przynajmniej finał Ligi Mistrzów to wciąż ogromny dorobek. Takiego pozazdrościć mogą im rywale ze znacznie bogatszych klubów. Nie tylko „nad Wisłą”.
To co również jest imponujące to fakt, iż ZAKSA zagrała właśnie siódmy raz z rzędu w finale mistrzostw Polski. Wyrównali tym samym wynik wielkiego Mostostalu z lat 1997-2003. Kto wie zresztą czy nie byłoby więcej tych finałów i złotych medali gdyby nie przerwany sezon 2019/20. Wszak wówczas kędzierzynianie byli na czele tabeli.
Wracając więc do tego o czym pisałem na wstępie: mało kto przed tym sezonem obstawiał walkę o medale w lidze, a co dopiero finał Ligi Mistrzów. Czas zatem powtórzyć scenariusz sprzed dwóch lat. Wszak wówczas nasi siatkarze zajęli „zaledwie” drugie miejsce w kraju, po czym zwyciężyli w najważniejszych klubowych rozgrywkach na Starym Kontynencie. Finał 20 maja. Jest więc kilka dni na solidny odpoczynek.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.