Zawiadomienie o podejrzeniu mobbingu w WiK Opole wpłynęło do prokuratury na początku maja 2022 roku. Działo się to krótko po tym, gdy pod adresem Ireneusza Jakiego, ówczesnego prezesa spółki, zaczęły pojawiać się zarzuty o złe traktowanie pracowników. On z kolei przekonywał, że zarzuty są wyssane z palca, a celem jest odwrócenie od nieprawidłowości, jakich mieli dopuścić jego zastępcy przy przetargu na dostawę energii elektrycznej do firmy.
Sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. Tej samej, do której powędrowały inne sprawy związane z WiK Opole. Zawiadomienie złożyła spółka, natomiast status pokrzywdzonych otrzymało 29 jej pracowników.
– Natomiast badanych czynów mieliśmy 32 – mówi Mariusz Pindera, rzecznik świdnickiej prokuratury. – Dwa z nich dotyczyły naruszenia nietykalności cielesnej bądź usiłowania naruszenia nietykalności cielesnej. Trzy czyny dotyczyły znęcania się przy stosunku zależności służbowej. Pozostałych 27 dotyczyło złośliwego i uporczywego naruszenia praw pracowniczych – wylicza.
– W kwestii podejrzenia naruszenia nietykalności prokurator stwierdził, że nie ma podstaw, by zajmować się tymi sprawami z urzędu. Pokrzywdzeni mają jednak możliwość powództwa na drodze cywilnej – wskazuje Mariusz Pindera.
– W przypadku pozostałych czynów prokurator ocenił, że nie wyczerpywały one znamion czynów zabronionych. Stąd decyzja o umorzeniu śledztwa – informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
Umorzenie śledztwa w sprawie mobbingu w WiK Opole. „W firmie aż huczy”
Prokuratura umorzyła śledztwo ws. mobbingu 31 grudnia 2024 roku. Od niedawna pokrzywdzeni otrzymują pisma w tej sprawie wraz z uzasadnieniem.
– Ludzie są w szoku. W firmie aż huczy – komentuje nieoficjalnie jeden z pracowników WiK Opole. – Raport PIP w sprawie Ireneusza Jakiego nie pozostawiał wątpliwości. Badania wyraźnie pokazywały, że ludziom współpracowało się z nim najgorzej. Były opisane konkretne przypadki i negatywne sytuacje. A tu okazuje się, że zdaniem śledczych nie ma tematu.
– Zapanowało poczucie braku sprawiedliwości – zauważa nasz rozmówca. – Ale chyba nie to jest najgorsze. W liczącym 80 stron uzasadnieniu są podane imiona i nazwiska wszystkich, którzy zeznawali. Oraz co zeznawali, czego doświadczali w relacjach z byłym prezesem. Są też opinie psychologów. Każdy może przeczytać o każdym.
Prokuratura: Ireneusz Jaki nie jest pokrzywdzonym
Wśród pracowników pojawiły się wątpliwości, czy uzasadnienie nie narusza rozporządzenia o ochronie danych osobowych. Mają to konsultować z osobą odpowiedzialną za RODO w WiK.
Rzecznik świdnickiej prokuratury zaznacza, że obecność imion i nazwisk świadków wraz z ich relacjami w uzasadnieniu jest zgodna ze sztuką.
– Przygotowując ten dokument prokurator opisuje stan faktyczny. Ma obowiązek wskazać co powiedziała dana osoba – argumentuje Mariusz Pindera.
W spółce to rodzi kolejną obawę. – Część osób boi się, że uzasadnienie trafi do Ireneusza Jakiego – słyszymy.
Mariusz Pindera zapewnia, że byłego prezesa WiK Opole nie ma na liście osób, do których trafiają uzasadnienia tłumaczące umorzenie śledztwa w sprawie mobbingu.
– Ireneusz Jaki był przesłuchany jako świadek, nie ma natomiast statusu osoby pokrzywdzonej. Może natomiast wystąpić o udostępnienie uzasadnienia, ale to od oceny prokuratora będzie zależało, czy jest to zasadne – mówi.
– Bądźmy realistami. Tylko kwestią czasu jest, aż były prezes dotrze do tego dokumentu – komentują w WiK Opole.
Ireneusz Jaki: To ja byłem mobbingowany
– To kolejne potwierdzenie moich racji – mówi były prezes WiK Opole, komentując umorzenie śledztwa w sprawie mobbingu. – Mówić można wszystko. Jednak jeśli chodzi o fakty: zarówno miałem rację jeśli chodzi o aferę przetargową – jest akt oskarżenia [sprawa toczy się już przed sądem w Opolu – dop. red.] – jak i miałem rację jeśli chodzi nieprawdziwe pomawianie mnie o mobbing przez ludzi wobec których odkryłem aferę.
– „Afera mobbingowa” od początku była pretekstem, żeby mnie bezprawnie wyeliminować ze spółki oraz by mnie zniesławić. Tak naprawdę ja byłem mobbingowany przez prezydenta i jego ludzi za to, że broniłem interesów spółki – uważa Ireneusz Jaki.
– Zresztą każdy może już dziś porównać w jakim stanie była za moich czasów i w jakim stanie teraz jest spółka. Opolanie płacą znacznie więcej za wodę i ścieki niż za moich czasów. I to jest koszt nagonki na mnie, który płacą mieszkańcy – przekonuje były prezes WiK Opole.
– Ponadto zaangażowano prokuraturę do sprawy która nigdy nie powinna mieć miejsca – uważa Ireneusz Jaki.
Arkadiusz Wiśniewski: Śledczy szli za głosem Jakiego
– Dręczenie pracowników WiK przez Ireneusza Jakiego zostało potwierdzone po wielomiesięcznej kontroli przez Państwową Inspekcję Pracy, która m. in. pisała o zwolnieniach i przesunięciach kadrowych, jakich „za karę” dokonywał Jaki wobec kobiet w ciąży, czy młodych mam – odpowiada Arkadiusz Wiśniewski.
Prezydent Opola wskazuje, że prokuratura w Świdnicy prowadziła śledztwo idąc „za głosem Jakiego”.
– Wszystkich nas – czyli nowy zarząd WiK, rade nadzorczą i mnie – śledczy traktowali niemal jak „zorganizowaną grupę przestępczą”, która chce usunąć wzorowego szefa Jakiego – argumentuje.
Jako przykład wskazuje przesłuchiwanie Anny Habzdy, byłej przewodniczącej rady nadzorczej WiK, pod kątem „bezprawnego usunięcia Jakiego ze spółki”.
– Pracownica ratusza została wezwana w charakterze świadka w sprawie przetargu na dostawę energii dla WiK, a przesłuchiwano już na miejscu w CBA w sprawie nękania Jakiego z zagrożeniem 3 lat więzienia. Przesłuchanie odbywało się w piwnicy CBA we Wrocławiu. W imieniu prokuratora brali w nim udział m. in. Ireneusz Jaki – jako oskarżyciel posiłkowy – wspólnie z obecnym dziekanem Adwokatury w Opolu mecenasem Łukaszem Wójcikiem. Prokuratura sprawę jednak umorzyła, choć mogła ona przez wiele miesięcy mieć mrożący wpływ na członków rady nadzorczej, którzy broniąc pracowników próbowali powstrzymać aktywność Jakiego w spółce – opisuje Arkadiusz Wiśniewski.
– Co do kondycji WiK warto przypomnieć, że jesienią spółka zakończyła wieloletnią inwestycję w modernizację oczyszczalni, czego Jaki nie potrafił, mimo tego, że kilka razy podnosił opłaty za wodę i ścieki opolanom – stwierdza prezydent Opola.
Umorzenie śledztwa w sprawie mobbingu w WiK Opole – będzie zażalenie?
Mariusz Pindera zaznacza, że decyzja o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocna. Rzecznik świdnickiej prokuratury informuje, że pokrzywdzonym przysługuje prawo do złożenia zażalenia do siedmiu dni od doręczenia.
– Czy ludzie się na to zdecydują? Trudno powiedzieć. Dla części ludzi składanie zeznań było powrotem do trudnych chwil w ich życiu. Teraz ciężko przeżywają umorzenie sprawy – mówi pracownik WiK Opole.
Zażalenie oznacza, że o zasadności decyzji śledczych zdecyduje sąd. Okazuje się przy tym, że prawo do zażalenia przysługuje nie tylko pracownikom WiK. Z racji tego, że spółka zawiadomiła prokuraturę, także i ona może to zrobić.
Nie może natomiast tego zrobić miasto Opole, główny udziałowiec w spółce.
– Sprawa wyszła od pracowników, a o kontrolę PIP wnosili radni PO. Wbrew różnym ocenom to nie miasto wniosło sprawę do prokuratury, zatem teraz nie jest stroną postępowania i nie może się odwołać. Mogą to zrobić pracownicy – mówi Arkadiusz Wiśniewski.
Czytaj także: Ireneusz Jaki ma nową pracę. Został kierownikiem w urzędzie
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania