Bezcenna rzeźba z Jemielnicy odnaleziona po pół wieku
Kilka tygodni temu w Sanktuarium św. Józefa w Jemielnicy ktoś zostawił niezwykły pakunek. W zniszczonej, pogniecionej torbie foliowej z logo sklepu Kik znajdowała się niezwykle cenna figurka. O tym, że odnalazła się bezcenna rzeźba z Jemielnicy, parafian poinformował podczas odprawianych przez siebie mszy świętych obecny proboszcz, ksiądz Henryk Pichen. Rzeźba odnalazła się w nietypowych okolicznościach.
– Podczas sprzątania kościoła, ktoś zauważył starą reklamówkę z Kika przy krzyżu, pod chórem. W środku była figurka, a proboszcz od razu skojarzył, że to ta ukradziona – relacjonuje słowa księdza mieszkanka Jemielnicy.
Ta „figurka” to mierząca około 40 centymetrów, polichromowana rzeźba gotycka. Jej powstanie datuje się na 1450 rok. Przedstawia ona Madonnę z Dzieciątkiem i wykonana została z niezwykłym kunsztem i precyzją. Do momentu kradzieży był to jeden z najcenniejszych zabytków znajdujących się w pocysterskim zespole klasztornym w Jemielnicy.
Parafianie posądzili proboszcza o kradzież
Rzeźba zniknęła z kościoła parafialnego w niewyjaśnionych okolicznościach w 1971 roku. Na co dzień wystawiona była w łatwo dostępnym miejscu, w szklanej gablotce na ołtarzu św. Antoniego. To ołtarz pierwszy po prawej od wejścia do świątyni.
W tamtych latach wiele osób wyjeżdżało na stałe do Niemiec, pozostawiając nieraz za sobą cały swój majątek. Jedną z takich osób był ks. Bruno Wollik, który od 1966 roku pełnił funkcję proboszcza parafii Jemielnica. Wielu parafian po dziś dzień to właśnie z nim kojarzyło kradzież figurki, o czym również wspomniał ks. Henryk Pichen.
Ludzie przez lata mówili, że były proboszcz ukradł figurkę, by zabrać ją z parafii na pamiątkę lub sprzedać. Nawet w wydanej w 2014 roku książce „Jemielnica. Dzieje wsi i parafii” autorstwa lokalnych historyków – Piotra Michalika i Piotra Smykały – możemy o tym przeczytać. Autorzy wskazują, że kradzież figury Matki Boskiej z Dzieciątkiem przypisywano duszpasterzowi. Duchowny – w następstwie tych oskarżeń – poprosił biskupa o zwolnienie z obowiązków proboszcza.
Jak piszą historycy, władza ludowa szukała pretekstu do odwołania księdza z parafii, bo zbytnio angażował się w pracę duszpasterską. Oskarżano go także o zniszczenie malowidła w ogrodzie poklasztornym. Kradzież została oczywiście zgłoszona. Ale w 1972 roku prokuratura umorzyła śledztwo z powodu braku wykrycia sprawcy.
Mniej więcej w tym też czasie w jemielnickiej świątyni zamontowano kraty. Miały zabezpieczyć pozostałe cenne okazy znajdujące się w kościele. Po wielu latach, w szklanej gablocie na ołtarzu św. Antoniego umieszczono podobiznę zaginionej rzeźby. Parafianie chcieliby, by w jej miejscu znalazła się oryginalna, zabytkowa figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem. To jednak nie jest takie proste.
Bezcenna rzeźba z Jemielnicy. Co zrobi konserwator?
– Pod koniec lat 70-tych XX wieku prowadzone były wpisy do rejestru i inwentaryzacje zabytków. Figurki już wówczas w kościele nie było, dlatego nie znalazła się w rejestrze – tłumaczy Elżbieta Molak, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Opolu.
W tej chwili rzeźba znajduje się w rejestrze zabytków skradzionych. Dlatego nie można jej ot tak, po prostu wystawić na ołtarzu. Do Urzędu Ochrony Zabytków musi teraz wpłynąć wniosek o wpis do rejestru zabytków i objęcie eksponatu ścisłą ochroną konserwatorską. Wtedy też przeprowadzone będą szczegółowe oględziny rzeźby, które pozwolą potwierdzić jej autentyczność.
W swoich archiwach WUOZ posiada fotografię Madonny z Dzieciątkiem wykonaną w 1964 r.
– Na podstawie porównania zdjęcia figurki z 1964 roku z tym przesłanym nam przez księdza proboszcza można z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że są to figurki tożsame – mówi Elżbieta Molak. – Jest to bardzo niecodzienna sytuacja, że w taki sposób odnajdują się zabytki. Figurka bardzo wzbogaci katalog zabytków pocysterskiego kompleksu w Jemielnicy.
Bezcenna rzeźba z Jemielnicy w zwykłej reklamówce
Trudno się nie zgodzić z niezwykłymi okolicznościami ujawnienia rzeźby. Jak opowiedział jeden z mieszkańców Jemielnicy, wspomniana reklamówka przez kilka dni po prostu leżała przy krzyżu. Nikt się nią szczególnie nie interesował. W tym czasie w kościele odbywały się próby dzieci pierwszokomunijnych i przez świątynię przewinęło się wiele ludzi.
Osoby sprzątające kościół myślały, że któryś z parafian zostawił torbę przypadkiem, gdy przyszedł się pomodlić i pewnie niebawem po nią wróci. Dopiero jeden z mężczyzn pomagających w parafii i posługujących przy mszach świętych, po kilku dniach, zajrzał do środka i zgłosił znalezisko proboszczowi.
– Ksiądz powiedział, że nie docieka i nawet nie chce wiedzieć, kto przyniósł figurkę do kościoła. Ale dziękuje tej osobie – opowiada parafianka z Jemielnicy.
– Chce też oczyścić dobre imię swojego poprzednika, któremu do śmierci ciążyło to, że ludzie wydali na niego wyrok. Ksiądz Wollik przez całe lata o tym pamiętał, przed śmiercią ciężko chorował. A w jednym z listów napisał, że to nie on ukradł tę figurkę i nie miał nic wspólnego ze zniknięciem rzeźby – mówi kobieta.
Duszpasterz zmarł z piętnem złodzieja
Duchowny zmarł 29 sierpnia 2003 roku w Niemczech. Niestety, nie przyszło mu dożyć zwrócenia zabytku.
Zagadkowe okoliczności zaginięcia, a potem odnalezienia bezcennej figury są żywo komentowane w Jemielnicy. Ludzie spekulują, że złodziej jest ze wsi. Ukradł Madonnę z motywów, które niesłusznie przypisywano ks. Wollikowi. Z jakichś powodów nie wyjechał jednak do Niemiec, albo przestraszył się, że podczas kontroli granicznej (a w tych latach były drobiazgowe) celnicy znajdą figurkę i za przemyt dzieła sztuki trafi na długie lata do więzienia. Madonna została więc w Polsce, a po latach złodziej, tknięty wyrzutami sumienia i być może będąc już nad grobem, postanowił zwrócić figurkę w taki sposób, żeby nie padły na niego żadne podejrzenia.
Jakie będą dalsze losy XV-wiecznej figurki? Na odpowiedź na to pytanie przyjdzie nam jeszcze poczekać. Za jakiś czas okaże się, czy wróci ona na swoje dawne miejsce w murach kościoła parafialnego w Jemielnicy, czy też zabezpieczona zostanie w Muzeum Diecezjalnym w Opolu, by nie powtórzyły się przykre wydarzenia z lat 70-tych ubiegłego stulecia.
Czytaj także: Pałac w Kopicach to perła. Zasługuje, by mu pomóc, a nie szkodzić
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.