W poniedziałek odbyły się pierwsze obrady Sejmu X kadencji. Jeszcze przed nimi Paweł Kukiz obwieścił, że nie wstąpi do klubu PiS. Zapowiedział też, że wraz z dwójką innych posłów z ruchu Kukiz’15 – Markiem Jakubiakiem i Jarosławem Sachajką, którzy tak jak on dostali się do Sejmu z list PiS – stworzy swoje koło poselskie.
– Ja nie jestem PiS-owcem i nigdy nie byłem PiS-owcem. Wchodząc do klubu PiS, w którym obowiązuje dyscyplina klubowa, jednocześnie skazuję się na dyscyplinę partyjną – argumentował w RMF FM.
Nie szczędził też krytyki pod adresem partii Jarosława Kaczyńskiego. – PiS przegrał przede wszystkim ze względu na pychę, butę, pewność siebie, lekceważenie – wyliczał.
Paweł Kukiz przekonywał, że prawica powinna była w wyborach iść bardzo szeroko i zwrócić większą uwagę na młode pokolenie i na kobiety.
– Nie pozyska się elektoratu, obrażając elektorat drugiej strony – mówił.
Choć PiS krytykował, to jednocześnie wyciągał do niego rękę. Mówił, że mimo „wszelkich zastrzeżeń co do tego, co się działo w różnych instytucjach, spółkach Skarbu Państwa, tego nepotyzmu, pychy, bufonady, arogancji”, to jest gotów współpracować.
– Moje serce mam po prawej stronie – powiedział.
PiS: To, co zrobił Paweł Kukiz, to zdrada
Jako „jedynka” opolskiej listy PiS Paweł Kukiz uzyskał ponad 43 tys. głosów. To był najwyższy wynik na liście, z której do Sejmu weszły jeszcze trzy osoby: Katarzyna Czochara (PiS), Marcin Ociepa (OdNowa) oraz Janusz Kowalski (Suwerenna Polska). Spośród tej trójki tylko Katarzyna Czochara odpowiedziała na prośbę o komentarz do sytuacji z Pawłem Kukizem.
– To nie jest problem. Utrzymamy wspólny kierunek – przekonuje posłanka PiS.
Co innego mówią jednak działacze partii. Ci w nieoficjalnych rozmowach nie zostawiają na Pawle Kukizie suchej nitki.
– Dla mnie to jest zdrada. Nie potrafię tego ująć inaczej – mówi wieloletni polityk partii.
Inny działacz opolskiego PiS: – Skorzystał z naszej „jedynki”, a teraz ogłaszam wszem i wobec, że „nie jest pisowcem”. To infantylne i mało profesjonalne. Wiele osób jest nim rozczarowanych. A osobiście bardzo bym się zdziwił, gdyby Jarosław Kaczyński chciał po tym mieć z Pawłem Kukizem cokolwiek do czynienia – stwierdza.
Członek PiS na północy województwa: – Uzyskał mandat na kolejne cztery lata i spokojnie dociągnie na nim niemalże do emerytury. Więcej mu nie potrzeba.
Czytaj także: Elżbieta Witek nie będzie wicemarszałkiem Sejmu. Rękę przyłożyli opolscy posłowie
„Klientelizm w czystej postaci”
Negatywnie o wolcie Pawła Kukiza wypowiada się też Witold Zembaczyński, poseł Koalicji Obywatelskiej i wiceprezes Nowoczesnej.
– Jemu pali się grunt pod nogami. Paweł Kukiz wie o nieprawidłowościach w funduszu, jaki w dyspozycji miał premier Mateusz Morawiecki, a którego beneficjentem była fundacja, której jest twarzą – mówi.
– On mówi, że chce robić politykę antysystemową i proobywatelską, ale to klientelizm w czystej postaci – uważa Witold Zembaczyński.
– Pod płaszczykiem tych ideałów nawiązał współpracę z formacją, która jest ich zaprzeczeniem. Teraz może kalkulować, że głosy jego oraz dwójki jego posłów mogą być potrzebne przy głosowaniach wymagających większości 3/5 Sejmu i próbować coś na tym ugrywać – analizuje.
Paweł Kukiz: PO i PiS mają szansę na zmiany
Co na tę krytykę sam Paweł Kukiz? Przekonuje, że w rozmowach z działaczami PiS jej nie słyszał.
– Nie kandydowałem jako przedstawiciel PiS, tylko jako człowiek ruchu Kukiz’15. W czasie kampanii było to przeze mnie wielokrotnie komunikowane. Także na konwencji w Końskich, gdzie pozwoliłem sobie na krytykę pewnych postaw w PiS – mówi.
– Gdybyśmy mieli w Polsce normalną obywatelską, czyli większościową ordynację demokratyczną, jak np. w Niemczech, USA czy Francji, to nie trzeba byłoby korzystać z partyjnych list, aby móc zostać posłem na Sejm. Tymczasem mamy dysfunkcyjną ordynację i jeśli chce się coś zmienić, to nie ma innego wyjścia. Dwukrotnie korzystałem z list partyjnych, wcześniej PSL, teraz PiS. Z obopólną korzyścią, ponieważ wyniki moje oraz ludzi Kukiz’15 otwierały członkom tych partii drogę do Sejmu – argumentuje Paweł Kukiz.
Przyznaje, że nie miał jeszcze okazji rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim o decyzji, by tworzyć własne koło poselskie.
– Byłem przekonany, że będziemy funkcjonować jako koalicyjny klub o nazwie Zjednoczona Prawica, na modłę amerykańskiej Partii Republikańskiej, skupieni wokół ustalonych celów. Od 2015 roku podkreślam, że dyscyplina partyjna to coś, czemu się sprzeciwiam. Głosowanie wbrew swoim przekonaniom i sumieniu poprzez poddanie się dyscyplinie partyjnej uważam za niedopuszczalne. A właśnie z takim ślepym posłuszeństwem wiązałoby się podpisanie deklaracji o członkostwie w klubie PiS – stwierdza.
Dodaje, że widzi w obecnym Sejmie szansę na realizację postulatu dotyczącego likwidacji immunitetów m.in. parlamentarzystom.
– Przed laty Platforma miała to w swoim programie i narzekała, że nie ma większości konstytucyjnej, by to zrobić. PiS wpisał zniesienie immunitetów oraz kilka innych postulatów Kukiz’15 do swojego programu, stąd mój start z ich listy. Teraz połączone siły PO i PiS dają możliwość likwidacji immunitetów. Podobnie jak zmiany ordynacji wyborczej. A jeśli tego nie uczynią, to nie zrobią w bambuko Pawła Kukiza, tylko cały naród – stwierdza poseł.
Politolog: To był błąd PiS
– Pan poseł Paweł Kukiz zapomina chyba, że immunitety parlamentarzystów nie są po to, aby byli bezkarni wobec prawa – mówi dr hab. Adam Drosik, politolog z Uniwersytetu Opolskiego.
– On ma chronić posłów w sytuacji, gdyby w Sejmie miało dojść do głosowania nad projektem, który ma szanse na nieznaczną większość, a który z jakiegoś powodu nie odpowiada obozowi władzy. Bez immunitetów mogłoby dochodzić do zatrzymań posłów po to, aby uniemożliwiać im udział w głosowaniu. To oczywiście sytuacja hipotetyczna, ale pokazująca, jakie mogłyby być skutki likwidacji immunitetów – wskazuje.
Politolog zauważa, że część postulatów, o których często mówi Paweł Kukiz, już działa.
– Mam na myśli jednomandatowe okręgi wyborcze. One obowiązują przecież w wyborach do Senatu. Każdy może w nich wystartować pod szyldem własnego komitetu. Nie trzeba być członkiem partii – zauważa politolog.
Dr hab. Adam Drosik przyznaje, że ostatnia polityczna wolta Pawła Kukiza go nie zaskakuje.
– On na każdym kroku odcinał się od PiS, podkreślał brak przynależności do tej partii. Teraz w PiS mogą sobie pluć w brodę. W ich klubie będzie trzech, a nie czterech posłów wprowadzonych do Sejmu z opolskiej listy partii. Do tego ta sytuacja pokazuje, że zdolność koalicyjna PiS nie jest zerowa. Jest ujemna. Klub PiS będzie przez to mniejszy – stwierdza.
Czytaj także: Witold Zembaczyński kontra Jarosław Kaczyński w Sejmie. „Chciał przeprosin”
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.