Widowiska telewizyjne mają bowiem swój porządek. Dawno już za nami czasy, gdy artysta może sobie pozwolić na nieco swobody. Przekonała się o tym Kayah, która w drugiej części koncertu „Zakochani są wśród nas” zaczęła się rozgadywać, aż prowadzący go Jacek Cygan jej przerwał. Gdy więc po tym, jak w amfiteatrze wybrzmiała finałowa, wykonywana przez wszystkich artystów piosenka „Tyle słońca w całym mieście”, publika zaczęła domagać się bisu, istniała obawa, że na życzeniach się skończy. Bo skończył się program koncertu i trzeba lecieć dalej z ramówką. Pod tym względem więc festiwal Opole 2024 zaskoczył, ponieważ bis był – i to również złożyło się na udany muzyczny hołd dla twórczości Janusza Kondratowicza.
Jego istotnym elementem na pewno były też aranżacje, jakie przygotował Adam Sztaba. Kompozytor w pewnych przypadkach posunął się naprawdę daleko.

Tak było z piosenką „Zaopiekuj się mną”. To, co widownia usłyszała, było dalekie od kompozycji wykonywanej oryginalnie przez grupę Rezerwat. Zabrzmiało jednak świeżo i nowocześnie. A wokalny duet Natalia Kukulska – Krzysztof Zalewski sprawdził się świetnie. Ty był jeden z najciekawszych momentów tego widowiska.
Opole 2024 – Udany hołd dla Janusza Kondratowicza
Na plus należy też zaliczyć wykonawcom, że zawarli w wykonywanych utworach sporo własnego charakteru. Ania Rusowicz tryskała energią, Kasia Wilk zadziornością, Dorota Miśkiewicz, Stanisław Soyka i Mieczysław Szcześniak emanowali dystyngowaną klasą. Uwagę swoimi wykonaniami zwracały też m.in. Ania Karwan, Bovska i Roxie Węgiel.
Były też wykonania, które w pamięć raczej nie zapadną. Ale nie było takich, o których artyści starają się jak najszybciej zapomnieć i marzą o awarii serwerów, po której nie dałoby się potem ich występów ponownie odtwarzać w sieci.

Owszem, były w tym koncercie momenty, gdy robiło się sennie. Być może za dużo było ballad, a za mało energicznych utworów. Miejscami też stosunek czasu poświęcanego na filmy na temat Janusza Kondratowicza i na wspominki Jacka Cygana w relacji do muzyki był dla niej niekorzystny.
Sam Jacek Cygan wziął też sobie chyba za punkt honoru, by swoimi sucharami wykarmić całą widownię. Ba, mógłby nimi wykarmić i cały pułk wojska! Ale pamiętajmy, że historia festiwalu zna znacznie bardziej uciążliwą konferansjerkę.
Po nieudanej inauguracji 61. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu w postaci koncertu Premier, na finał dostaliśmy więc solidne widowisko. Tak, to po raz kolejny było to, z czego nasz festiwal słynie – a więc odgrzewane kotlety. Tyle, że tym razem udało się je smakowicie doprawić. A widownia w amfiteatrze od samego początku bawiła się pysznie. Można domniemać, że z tą przed telewizorami w większości było podobnie.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.