Ojciec Antoni Dudek, znany na Opolszczyźnie franciszkanin, przez lata manipulował kobietami. Zniewalał je psychicznie i wykorzystywał do swych zachcianek seksualnych, co ujawniło śledztwo dziennikarskie „O!Polskiej”.
Relacje kobiet, którym obecnie 74-letni o. Antoni zgotował piekło, zszokowały wiele osób. Szczególnie tych, którzy mieli wcześniejszy kontakt z zakonnikiem o dwóch twarzach i znali tylko jego lepsze oblicze. Oblicze powszechnie szanowanego i lubianego społecznika, charyzmatycznego misjonarza i historyka oraz honorowego obywatela Prudnika.
Ojciec Antoni Dudek w miejscowościach, w których przebywał, zawsze pozostawiał znaczący ślad.
– A teraz pozostawił przede wszystkim niesmak, bo co ja mam powiedzieć moim dzieciom? – pyta podenerwowana pani Joanna z Prudnika.
– Dla nich ktoś taki to oczywisty kierunkowskaz, żeby przestać chodzić do kościoła. A dla mojego wiekowego ojca, to niedowierzanie i ból, bo z ojcem Antonim ucinał sobie często sympatyczne pogawędki. A okazało się, że to babiarz krzywdzący kobiety – mówi pani Joanna.
Ojciec Antoni Dudek podzielił ludzi
Zakonnik podzielił mieszkańców Prudnika, jak i Głubczyc, gdzie przebywa od kilku lat. Wielu nie może uwierzyć, że o. Antoni dopuszczał się przez wiele lat niegodziwości. Dla nich to szok.
Inni, nawet duża grupa, są gotowi bronić zakonnika, ignorując oskarżenia pod jego adresem. Dla nich franciszkanin jest ofiarą zmowy.
Natomiast dla trzeciej grupy ujawnione „słabości” ojca Antoniego to blamaż dla Prudnika.
– Jak go pozbawią honorowego obywatelstwa, to zaraz przyjedzie TVN, bo to sensacja na całą Polskę – mówi nam pan Zbigniew, mieszkaniec Prudnika w średnim wieku.
– Jeszcze gorzej, jeśli go nie pozbawią tego obywatelstwa, bo to tak, jakby nie widzieć łajdactwa tego zakonnika. Coś trzeba zrobić, ale zbliżają się wybory, a za rok samorządowe, więc dla władzy pewnie to niewygodny temat – stwierdza.
Co z uchwałą ws. ojca Antoniego?
Okazuje się, że temat ojca Antoniego Dudka na ostatniej sesji rady miasta Prudnika nie był poruszany.
– Najprawdopodobniej będzie poruszany 22 czerwca – mówi Jarosław Szóstka, wiceburmistrz Prudnika. – Do nas teraz trafia różna korespondencja, drogą tradycyjną i mailową. Te głosy broniące ojca Antoniego Dudka to anonimy, najczęściej podpisane „Przyjaciele”, więc trudno stwierdzić, czy to mieszkańcy naszej gminy, czy spoza niej.
Wiceburmistrz podkreśla, że forma przyznawania tytułu honorowego obywatela, jak i zasłużonego obywatela dla gminy jest decyzją rady miasta.
– Jeszcze nie ma uchwały, która by pozwalała ten tytuł odebrać. A to jest pierwszy krok, bez którego kolejnych kroków zrobić się nie da – tłumaczy Jarosław Szóstka.
Przewodnicząca rady Prudnika: Trzeba być ostrożnym
Edward Mazur, wiceprzewodniczący rady miasta Prudnika, reprezentujący komitet Nasza Ziemia, nadawał o. Antoniemu honorowe obywatelstwo Prudnika.
– Jak zakon franciszkanów potwierdzi, że te czyny niechlubne miały miejsce, to sprawa będzie oczywista i bez dyskusji powinien być pozbawiony tytułu – stwierdza Edward Mazur, który w radzie miasta jest od 1998 roku. – Dla pozostałych honorowych obywateli Prudnika byłaby to potwarz, żeby z nimi był w tym gronie. Byłem bardzo zaskoczony, jak o tym wszystkim się dowiedziałem, bo jestem osobą wierzącą i praktykującą. Taka osoba, popełniając taki czyn, rzutuje na cały Kościół.
Alicja Isalska, przewodnicząca prudnickiej Rady Miasta z PiS przekonuje, że o sprawie o. Antoniego radni nie rozmawiają nawet w kuluarach.
– Mam kontakt z prowincjałem. Jak będą oficjalne wyniki dochodzenia prowadzonego przez zakon, albo wyrok sądu, to wtedy będziemy podejmować decyzje. W takich sytuacjach trzeba być ostrożnym – stwierdza Alicja Isalska.
Głos zabierają kolejne ofiary zakonnika
W anonimowej korespondencji kierowanej do władz Prudnika pojawiają się uwagi, że ujawnione fakty związane z o. Antonim, to wynik zemsty na nim ze strony władz zakonu.
„O!Polska” wysłuchała ofiary zakonnika – kobiety, które nam zaufały. Doznane przez nie krzywdy nie mają nic wspólnego z relacjami wewnątrzzakonnymi. Jedne zostały skrzywdzone ponad trzydzieści lat temu, ale wśród nich są takie, które krzywd doznały zdecydowanie później.
A pamięć pokrzywdzonych kobiet ciągle się otwiera.
– Pamiętam, jak szłam z kolegami po lekcjach i nagle ktoś mnie bardzo mocno pięścią uderzył w plecy – przypomniała sobie jedna z naszych rozmówczyń. – Koledzy wyrwali się, żeby wystąpić w mojej obronie, ale jak zobaczyli za moimi plecami ojca Antoniego w habicie, to się wstrzymali. A następnego dnia na religii powiedział przed całą klasą, że ja „z nimi dwoma naraz to robię”. Wtedy nie miałam jeszcze siedemnastu lat i nie wiedziałam nawet, o czym ten zepsuty człowiek mówi.
Ojciec Antoni Dudek bez prawa do publicznego odprawiania mszy
Władze zakonu są lakoniczne i widać, że w tej sprawie, na razie, są konsekwentne. Jak dowiedziała się „O!Polska”, wkrótce będą zapadały decyzje w sprawie o. Antoniego. Ale już teraz decyzją prowincjała zakonu ojciec Antoni Dudek nie ma prawa odprawiania publicznie mszy. Odprawia je sam, w kaplicy klasztornej bez udziału wiernych.
– Musi się wypowiedzieć zarząd prowincji i nastąpi to najprawdopodobniej w przeciągu miesiąca – mówi o. Wit Bołd, zastępca prowincjała. – Następnie sprawa trafi do generała zakonu w Rzymie, a co generał postanowi, tego nie wiemy. I to może łącznie trwać około trzech miesięcy. Ojciec Antoni ma jeszcze prawo odwoływać się do dykasterii do spraw zakonów.
A co do powtarzanych anonimowych zarzutów rzekomego konfliktu władz zakonnych z ojcem Antonim, słyszymy od o. Wita, że to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
– Oskarżenia wobec o. Antoniego są na tyle istotne, że to nie ma znaczenia, czy się ktoś lubi, czy nie lubi w zakonie – ucina o. Wit Bołd. – Myślę, że ta sprawa stosunkowo szybko się zakończy.
Ojciec Antoni Dudek ma też zagorzałych obrońców
Natomiast we wrocławskiej parafii na Karłowicach, gdzie o. Antoni Dudek długo prowadził posługę i tak jak wszędzie mocno zaznaczył swoją obecność, pojawiła się grupa jego zagorzałych obrońców.
– Jest taka grupa, która przenigdy nie uwierzy, że zakonnik może mieć na swoim koncie haniebne czyny. Więc już teraz znajomi mnie przestrzegają, że mam uważać na siebie, bo oni są dziwni – mówi jedna z jego ofiar.
Dla nich niewystarczające jest nawet oświadczenie, które na fejsbukowym profilu Prowincji św. Jadwigi Zakonu Braci Mniejszych zamieścił prowincjał o. Alard Maliszewski. Pisze on, że zachowanie ich współbrata,
o. Antoniego napełnia go wstydem i bólem, a jego ofiarom oferuje wszelką pomoc.
– Wśród zwolenników Antka jest między innymi profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, która jego ofiary otwarcie, pod swoim nazwiskiem, nazywa sfrustrowanymi kretynkami – oburza się jedna z naszych rozmówczyń. – Czym kieruje się ta kobieta?
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.