Ogień w hali Stali Nysa. Dosłownie…
… i to dość niebezpieczna. Albowiem na początku drugiego seta, przy jednej z lamp zawieszonych pod sufitem, pojawił się ogień. I choć ten niebawem zniknął to mecz wstrzymano do czasu aż straż pożarna nie sprawdziła wszystkiego specjalistycznym sprzętem. Ostatecznie zawody wznowiono, ale przerwa trwała około 20 minut.
Co do samego meczu to premierowa partia długo układała się dobrze dla podopiecznych Daniela Plińskiego. Na tyle, że w pewnym momencie mieli już nawet sześc punktów więcej (17:11), a i potem również wydawali się kontrolować wydarzenia na parkiecie. Wszak było już 22:18 dla nich, co było całkiem niezłym zapasem. Nic bardziej mylnego. Wtedy to przyjezdni wygrali trzy akcje z rzędu, a po chwili dwie następne i był remis po 23. Cała zabawa zaczęła się więc niejako od początku. Tym bardziej, że jeszcze trochę potrwała. Ostatecznie jednak więcej zimnej krwi zachowali przyjezdni triumfując 28:26, a na finiszu szczególnie dużo dobrego mogli zawdzięczać Karolowi Butrynowi.
… bo w przenośni jakby mniej
Druga odsłona również dużo lepiej zaczęła się dla miejscowych, albowiem szybko odskoczyli na 8:4. Niebawem jednak miała miejsce wspomniana na wstępie sytuacja. Początkowo wydawało się, że nie będzie to miało większego wpływu na postawę naszych siatkarzy. Od czasu prowadzenia 11:8 przegrali jednak sześć akcji z rzędu, w czym duża zasługa Mateusza Bieńka. W dodatku oponenci nie odpuszczali i było już nawet 18:13 dla nich. Nysanie jednak nie poddali się i z kolejnych siedmiu wymian sześć przechyli na swoją korzyść co spowodowało, że na tablicy pojawił się remis (po 19). Napisać, że gospodarze nie poszli za ciosem to nic nie napisać. Od tego momentu do końca tej partii nie cieszyli się już ani razu…
W trzecim secie zawiercianie nie zamierzali spuszczać z tonu. I to na tyle, że od pierwszej piłki nie było choćby remisu. W związku z czym szybko zbudowali sobie pokaźną przewagę (11:6), którą długo zdawali się kontrolować. I nawet kiedy gracze Stali wygrali trzy kolejne piłki to i tak przegrywali 15:17. Rywale znowu jednak potrafili odpowiednio spacyfikować ich zapędy i znowu zwyciężyć do 19.
Obie ekipy ponownie spotkają się w Zawierciu już w sobotę. Jeśli nasi siatkarze myślą o awansie do półfinału muszą wygrać 3:0 lub 3:1 i wtedy będzie złoty set, który o tym zadecyduje. Każdy inny wynik promuje „Jurajskich Rycerzy”.
PSG Stal Nysa – Aluron CMC Warta Zawiercie 0:3 (26:28, 19:25, 19:25)
Stal: Zhoukouski (1 pkt), El Graoui (13), Jankowski, Muzaj (14), Gierżot (8), Zerba (7), Szymura (libero) oraz Kosiba (3), Abramowicz (2), Dembiec, Kapica i Szczurek.
Czytaj także: Siatkarki UNI Opole zakończyły sezon. Na siódmym miejscu w kraju