Wówczas to do „jedenastki” podszedł Borja Galan. Niejako z przymusu, bo na boisku nie było już etatowego ostatnio ich wykonawcy Rafała Niziołka. Zresztą on wcześniej w tym meczu jedną już strzelił. Niestety, Hiszpan nie poszedł w jego ślady i huknął w poprzeczkę, a zaraz potem sędzia zakończył mecz.
Szkoda tym bardziej, że byłaby to swoistego rodzaju niespodzianka. Jakby nie było rywale to najlepsza w tym roku ekipa drugiego szczebla. Dość napisać, iż wygrała wszystkie mecze jaki rozegrała, a było ich łącznie już sześć. Opolanie z kolei spisują się przeciętnie i są już w dolnej połowie tabeli, choć jeszcze po 12. kolejce byli na jej szczycie (pełne zestawienie TUTAJ).
Pierwszy kwadrans wtorkowego starcia to wzajemne badanie sił. Później już obie ekipy poczynały sobie coraz śmielej. Nie przekładało się to jednak na jakieś konkrety. Aż wreszcie, gdy już dobrze minął półmetek premierowej odsłony, goście otrzymali rzut karny. Podszedł do niego Rafał Niziołek i popisał się tego typu trafieniem w drugim spotkaniu z rzędu! Jakby tego było mało z siedmioma bramkami wysunął się na pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców wśród piłkarzy Odry
Gospodarze próbowali przejąć inicjatywę, ale podopieczni Adama Noconia nie tylko nie pozwalali się im rozpędzić, ale i starali się jak najwięcej operować piłką, tak by ci mieli ją jak najmniej. Do tego gra się nieco zaostrzyła.
Odra Opole przegrała z Lechią
Niestety, przyjezdni nie zdołali utrzymać prowadzenia do końca pierwszej połowy. Żeby bolało jeszcze bardziej to gdańszczanie dopięli swego w piątej minucie doliczonego czasu gry. „Gol do szatni” w pełnym tego słowa znaczeniu. Artura Halucha pokonał bowiem Rifet Kapic.
Po zmianie stron miejscowi byli już konkretniejsi. Tam gdzie powinien pod „świątynią” Odry był Tomas Bobcek i mieliśmy 2-1. Teraz więc to niebiesko-czerwoni musieli gonić. I wydawało się, że udało się to im szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał, ale sędzia po analizie VAR cofnął swoją decyzję i radość gości okazała się przedwczesna.
Nasi piłkarze jednak nie poddawali się i próbowali przejąć inicjatywę, ale rywale robili im to samo co oni przy golu na 0-1. Starali się utrzymywać grę z dala od swojej „szesnastki”, a w poczynaniach naszej ekipy widać było coraz więcej nerwowości. I gdy wydawało się, że wiele w tym spotkaniu już się nie wydarzy, a największym szokiem na finiszu będzie czerwona kartka dla siedzącego na ławce rezerwowych Niziołka, przyjezdni otrzymali drugi w tym meczu rzut karny. Tym razem jednak na gola go nie zamienili…
Lechia Gdańsk – Odra Opole 2-1 (1-1)
Bramki: 0-1 Niziołek – 26. (karny), 1-1 Kapić – 45., 2-1 Bobcek – 53.
Odra: Haluch – Spychała, M. Kamiński, Piroch, Szrek – Antczak (82. Surzyn), Niziołek (82. Continella), Purzycki (59. W. Kamiński), Sarmiento (59. Hebel), Galan – Sula (82. Nowak).
Żółte kartki: Continella, M. Kamiński, Niziołek, Purzycki, Spychała.
Czytaj także: Play off jednak nie dla Gwardii Opole. W zamian gra w grupie spadkowej…