Podczas tych aktów przemocy spalono i zniszczono w III Rzeszy 267 (w rejencji opolskiej ponad 20) synagog. Zniszczono 7,5 tysiąca żydowskich, sklepów i zakładów usługowych. Zamordowano 91 Żydów. Domy i szpitale były bezczeszczone. Do obozów koncentracyjnych trafiło blisko 30 tysięcy osób.
Oficjalnym pretekstem dla nocy kryształowej były obchody „w dumnym smutku” 15. rocznicy nieudanego puczu Adolfa Hitlera w Monachium.
W ramach tego „świętowania” Joseph Goebbels wygłosił niezwykle ostre, transmitowane przez radio, przemówienie antyżydowskie. Wkrótce po nim w całych Niemczech i w Austrii wybuchły „spontaniczne” demonstracje. W rzeczywistości były precyzyjnie zaplanowane i zorganizowane.
Czas grozy i lęku
„Dla sprawców zniszczeń nazwa noc kryształowa (Kristallnacht) – oznaczająca w rzeczywistości dzień i noc grozy – odzwierciedlała zarówno ich triumf, jak i pogardę. Ujmowała tryumf z powodu dokonanej dewastacji i wywoływała pogardliwy śmiech na wspomnienie dźwięku tłuczonego szkła. Natomiast dla każdego niemieckiego Żyda ta doba była czasem grozy i lęku” – pisze w książce „Noc kryształowa. Preludium do zagłady” Martin Gilbert, znawca historii XX wieku, autor 18-tomowej biografii Churchilla.
Pretekstu do zemsty dostarczył Niemcom zamach, jakiego w Paryżu dopuścił się młody Żyd Herszel Grynszpan. Na wieść o tym, że jego rodzina znalazła się wśród kilkunastu tysięcy Żydów wysiedlonych z Niemiec i „wypchniętych” do Polski 18 października 1938 roku, oddał pięć strzałów do trzeciego sekretarza ambasady niemieckiej Ernsta vom Ratha. Ciężko ranny vom Rath zeznał, że napastnik powiedział mu, że jest Żydem i że kieruje nim zemsta za krzywdę, jaka dotknęła krewnych.
Krzywda polegała na tym, że Żydom kazano opuścić domy i mieszkania w jedną noc. Mogli zabrać ze sobą mogli jedną walizkę. Dorobek ich życia dostał się w ręce przedstawicieli nazistowskich władz lub zwyczajnie zagrabili go sąsiedzi.
Grynszpan relację z deportacji swoich współziomków przeczytał 4 listopada w paryskiej – wydawanej w jidysz – gazecie. W niedzielę, 6 listopada kupił pistolet. Załadował go pięcioma pociskami i metrem pojechał do Ambasady Niemiec. Miał zamiar zastrzelić ambasadora. Przekonał strażnika, że ma do przekazania ważny dokument. Ten skierował go do pokoju vom Ratha.
Wiadomość – jak się okaże dzień później śmiertelnych – ranach vom Ratha podały 8 listopada wszystkie niemieckie gazety. Zwykle z komentarzem, że Żydzi stale walczą z Niemcami. Na dowód przypomniano, że trzy lata wcześniej inny Żyd David Frankfurter zabił z broni palnej Wilhelma Gustloffa, lidera organizacji nazistowskiej szwajcarskich Niemców.
Noc kryształowa w Opolu. Rabin sam musiał podpalić synagogę
W tym klimacie łatwo było rozpalić płomień zemsty. Dotknęła ona nie tylko pobitych, aresztowanych i wysłanych do obozów oraz pozbawionych zniszczonego mienia ludzi. W ramach zbiorowej odpowiedzialności zamknięto 8 listopada żydowskie gazety i czasopisma. Uczniom żydowskiego pochodzenia zakazano uczęszczać do aryjskich szkół, zaś dorosłym posiadać broń pod karą dwudziestu lat więzienia.
– Dziewiątego listopada w ramach obchodów 15. rocznicy puczu monachijskiego około 23.30 na opolskim rynku zebrali się na uroczystym apelu członkowie SS, SA i Hitlerjugend. Nieco wcześniej, bo o 22.00 transmitowano przez radio wspomniane już w tym tekście przemówienie ministra propagandy Josepha Goebbelsa, w którym wezwał on do pogromu Żydów – opowiada dr Maciej Borkowski, historyk, autor książki „Gmina żydowska w Opolu w latach 1812-1944”.
– Samo podpalenie synagogi przebiegło w mieście o tyle specyficznie, że do tego czynu zmuszono samego rabina, Hansa Hirschberga. Dla porównania, we Wrocławiu, naziści nie pozwolili wprawdzie rabinowi wynieść z synagogi zwojów Tory, ale ogień podłożyli sami. Rabina wleczono wśród urągań, wrogich okrzyków i rękoczynów w nocnej koszuli, mimo listopadowego zimna, z Rosenbergerstrasse 10, czyli z dzisiejszej ulicy Oleskiej do synagogi przy Hafenstrasse (dzisiejszej ul. Piastowskiej). Tu dostał kanistry z benzyną. Kazali mu ją rozlać wewnątrz świątyni i własnymi rękami podpalić – mówi dr Maciej Borkowski.
Ogień było widać z Plebiscytowej
Straży pożarnej nie trzeba było wzywać, bo czekała na miejscu. Tyle że pilnowała raczej, by budynek synagogi doszczętnie spłonął. A jednocześnie, by ogień nie przeniósł się na inne gmachy, szczególnie na nieodległą rejencję opolską, dzisiejszy budynek Urzędu Wojewódzkiego. Pożar był ogromny, bo gmach był wielki, z mnóstwem elementów drewnianych wewnątrz i ze sporymi oknami. Pożarowi przyglądali się z bliska zastępca prezydenta policji i nadburmistrz miasta. Ale było go widać także z daleka.
– W 1997 roku były mieszkaniec Opola, pan Johannes Huppa – w 1938 roku bodaj 13-letni chłopiec mieszkający w okolicach kompleksu koszar przy ul. Plebiscytowej – relacjonował, że z ich domu można było zobaczyć łunę nad synagogą – mówi Maciej Borkowski.
– Jest to o tyle zrozumiałe, że tamta część miasta jest położona wyraźnie wyżej od rynku. Bloków, które mogłyby przesłaniać widok, wówczas w mieście nie było. Pan Huppa opowiadał, że rano pobiegli z kolegami zobaczyć zgliszcza. Po powrocie dostał lanie od matki, która bała się, że mogło mu się stać coś złego – mówi.
Generalnie przebieg kryształowej nocy był w różnych miejscach dość podobny, ale diabeł – jak zawsze – tkwi w szczegółach. W niektórych miastach naziści zadbali, by przed pożarem wynieść cenny księgozbiór. W Opolu o tym nie pomyślano, toteż biblioteka i archiwum gminy żydowskiej spłonęły. Kiedy tylko zgliszcza wystygły, zaczęła się rozbiórka synagogi i trwała do kwietnia 1939 roku. Wtedy po świątyni został już tylko pusty plac.
Synagoga w Opolu była okazałym budynkiem
Zniszczona synagoga była okazałym budynkiem w stylu mauretańskim z wielką kopułą autorstwa architekta Felixa Henry’ego, zaś roboty budowlane (prowadzone w latach 1894-1897) prowadził mistrz murarski Schmidt. Kamień węgielny wmurowano w kwietniu 1895 roku. W czerwcu 1897 monumentalna świątynia była gotowa.
21 czerwca nastąpiło uroczyste przeniesienie zwojów Tory i sprzętów liturgicznych ze Starej Synagogi do Nowej. Dzień później nowy rabin opolski Leo Baeck uroczyście otworzył drzwi synagogi, wypowiadając słowa: „Oto otwieram cię, o poświęcona bramo, dla pobożnych wiernych”. Po wejściu rabina i innych zaproszonych gości, odmówił on pierwszą modlitwę, zapalił wieczne światło nad Aron ha-kodesz – czyli świętą arką (w synagodze ma ona formę szafy ołtarzowej w postaci ozdobnej drewnianej skrzyni służącej do przechowywania zwojów Tory – oraz wygłosił uroczyste kazanie.
– Wewnątrz synagoga miała blisko 600 miejsc siedzących w dużej sali modlitewnej, co oznacza, że mogli się w niej zmieścić wszyscy członkowie opolskiej gminy żydowskiej, łącznie z niemowlętami i starcami. A w budynku była jeszcze mała sala modlitewna, archiwum, biblioteka, miejsce spotkań zarządu gminy żydowskiej. Całość warta była blisko ćwierć miliona marek. To było przez 41 lat centrum życia żydowskiej społeczności i dowód jej znaczenia i zamożności – mówi dr Borkowski.
Dr Borkowski zwraca uwagę, że synagoga wówczas dominowała nad centrum miasta. Była większa i okazalsza niż kościół ewangelicki (dziś franciszkanów) i niż kolegiata Podwyższenia Krzyża Świętego, która wówczas miała tylko jedną, niską i dość brzydką wieżę. Była architektoniczną konkurencją dla Zamku Piastowskiego.
Jednym z najbardziej uroczystych wydarzeń w historii synagogi było 25-lecie jej istnienia. Wtedy rabin Felix Goldmann odsłonił tablicę pamiątkową poświęconą 18 poległym podczas I wojny światowej Żydom. 9 listopada 1938 roku w synagodze odprawiono ostatnie nabożeństwo.
Noc kryształowa – esesmani niszczyli, policjanci patrzyli
Nazistowskie bojówki rozeszły się tego dnia po mieście, wznosząc antysemickie okrzyki i śpiewając wulgarne piosenki pod adresem Żydów. Jak notuje dr Borkowski, noc kryształowa w Opolu skończyła się zniszczeniem i splądrowaniem 13 dużych żydowskich sklepów, przede wszystkim w Rynku i przy ul. Krakowskiej. Ich właścicieli oraz ich bliskich pobito.
Według relacji Pawła Kwoczka, jedynego wówczas polskiego adwokata w Opolu, członkowie SA zaciągali warty przed zniszczonymi sklepami. Ich właściciele na własny koszt musieli zabić wybite okna deskami, a w ciągu dwóch dni oszklić je na nowo. Po dokonaniu remontu zostali zmuszeni do sprzedaży sklepów w cenie ustalonej przez państwo. Zniszczono m.in sklep Maxa Pfiffera (w Rynku nr 30, tam, gdzie przez lata mieściła się „Melba”). Dwóch esesmanów przy biernej asyście policji zdemolowało siekierami i młotkami wystawę i urządzenie sklepu.
– Pfiffer był Żydem polskim i miał polskie obywatelstwo – precyzuje Maciej Borkowski. – Osiedlił się w Opolu na początku lat 20. W jego sprawie interweniował w rejencji opolskiej polski konsul w Opolu Jan Małęczyński. Pół godziny później zadzwonił wiceprezydent policji. Wyraził ubolewanie i zapewnił, że użyje wszelkich środków, by ochronić obywateli polskich przed ekscesami.
Ale kiedy Pfiffer założył sprawę w sądzie opolskim o zdewastowanie sklepu, żaden niemiecki adwokat nie podjął się go reprezentować. Zdecydował się na to wspomniany Paweł Kwoczek. Z sądu odpisano mu, że wypadki były spontaniczną i słuszną reakcją narodu niemieckiego i państwo nie ponosi odpowiedzialności za szkody pana Pfiffera.
Noc kryształowa – pożary nie tylko w Opolu
– Społeczność żydowska wyznania mojżeszowego w rejencji opolskiej liczyła w 1928 roku ponad 9,5 tysiąca osób skupionych w 23 gminach synagogalnych – opowiada ks. prof. Andrzej Hanich, historyk Śląska i Kościoła. – Przykładowo w Bytomiu było ich 9557, w Gliwicach 2021, w Zabrzu 1140, w Raciborzu 706, w Opolu 536, w Nysie 340, w Kluczborku 130, w Głubczycach 126, w Strzelcach Opolskich 120, w Oleśnie 105, zaś w Prudniku 100 osób. Po wygaśnięciu konwencji genewskiej w 1937 chroniącej prawa mniejszości narodowych na Górnym Śląsku, także tutaj obowiązywały ustawy norymberskie, co oznaczało organizowanie różnych akcji antyżydowskich (Judenaktion).
Synagogi lub co najmniej ich wyposażenie niszczono wszędzie. Synagoga w Kluczborku została zbudowana w 1886 roku na planie prostokąta w stylu mauretańsko-neoromańskim. Projekt stworzył architekt Friedrich. Uroczystego otwarcia dokonał miejscowy rabin Ferdinand Rosenthal 15 września. Podczas nocy kryształowej bojówki hitlerowskie spaliły synagogę. W 1939 roku jej ruiny zostały wysadzone w powietrze. Po zakończeniu II wojny światowej nie została odbudowana.
Prudnicka gmina żydowska wzniosła swoją synagogę w 1877 na rogu dzisiejszych ulic Klasztornej i Kościuszki. Inicjatorem i fundatorem budowy był przemysłowiec Samuel Fränkel, właściciel fabryki włókienniczej. Naprzeciwko synagogi zbudowana została willa rodziny Fränkel. Podczas nocy kryształowej bojówki hitlerowskie spaliły synagogę, a jej wypalone mury zostały rozebrane. Po wojnie nie została odbudowana.
Synagoga w Strzelcach Opolskich została zbudowana w 1850 przez zamożnych przedstawicieli gminy żydowskiej (mieszkało tu wówczas 140 Żydów). Podczas kryształowej nocy oddział SA z Opola wyniósł wyposażenie synagogi i publicznie spalił. Sama synagoga nie została spalona, aby uniknąć ryzyka przeniesienia ognia na sąsiedni budynek destylarni. W 1939 bożnica została przekształcona w magazyn sprzętu wojskowego. Po 1945 władze komunistyczne urządziły w niej magazyn rolno-spożywczy. W 1964 powstał pomysł przebudowy budynku po synagodze na halę sportową. W 1974 wykonano projekt, w 1976 halę oddano do użytku.
Żydom wolno było coraz mniej
Dla Żydów, także opolskich, noc kryształowa była czytelnym i ostatecznym sygnałem, co może ich czekać w przyszłości w rządzonych przez Hitlera Niemczech. Choć nie mogli oczywiście przypuszczać, że ostatnią fazą prześladowań będzie Holocaust. Dotykały ich szykany związane z wprowadzeniem w życie tzw. ustaw norymberskich oraz tzw. aryzacją niektórych zawodów – lekarzy, aptekarzy, prawników itd.
Żydom wolno było coraz mniej. Zakazywano im na przykład jeżdżenia autobusami albo wstępu do parku. Kto tylko mógł ze względów finansowych, emigrował. Wyjeżdżający tracili nieruchomości i płacili podatek od ucieczki z Rzeszy. W 1932 w Opolu mieszkało 607 Żydów, rok później 525. W maju 1939 tylko 299 osób. Rabin Hirschberg w lutym 1939 wyjechał przez Kubę do USA. Był rabinem do 1980 roku.
W roku 1998 na 60-lecie nocy kryształowej miasta partnerskie – Opole i Müllheim – ufundowały w miejscu, gdzie stała synagoga, głaz z tablicą dla upamiętnienia tamtych tragicznych wydarzeń. Umieszczono na niej napis po polsku, po niemiecku i po hebrajsku: ”Na pastwę ognia świątynię Twą wydali. W tym miejscu stała synagoga spalona przez nazistów w czasie Kryształowej Nocy 9 XI 1938. Ludzie tego nie zapomną”.
Czytaj także: Ksiądz Jan Dzierżon – ekskomunikowany „filozof ula”, co nie miał łatwego życia
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.