Zakład recyklingu w Kluczborku budzi ostry sprzeciw
W mieście zagotowało się, po tym jak poszło w eter, że ma być „spalarnia”. Do sprawy odniósł się już burmistrz, a także przedstawiciel inwestora, którym jest Perlon GmbH. Prostują, że o spalarni nie ma mowy. Natomiast przedsięwzięcie będzie spełniać normy ekologiczne.
Zakład recyklingu w Kluczborku ma być spory. Ma zostać ulokowany w halach przy ulicy Fabrycznej, w pobliżu Famak-u. Kiedyś były tam produkowane ciastka. Teraz w planie jest recykling odpadów produkcyjnych „frakcji polimerowych”. Chodzi o syntetyczna żyłkę. Ten plan zbulwersował już wiele osób – nie tylko z przyległych uliczek.
– Fabryczna, Hallera, Andersa, Maczka, Okulickiego, Kani, Lompy, Kilińskiego – to osiedle będzie narażone bezpośrednio na negatywne oddziaływanie. Dlatego, że jest zaraz obok – wylicza Kamilla Kuźnicka, przedstawicielka grupy inicjatywnej protestu mieszkańców, który aktualnie w konsultacji z prawnikami przygotowuje petycję do władz miasta.
Jak się okazuje, niezadowolenie wyrażają także mieszkańcy wiosek takich jak: Krasków, Nowy Dwór, Kuniów.
– Oni też się obawiają. A tak naprawdę, biorąc pod uwagę kierunek wiatrów, na cały Kluczbork leciałyby te odory i zanieczyszczenia. Jestem przekonana, że gdy zaczniemy już zbierać podpisy, złożą je tysiące ludzi. Ponieważ każdy, z kim by nie rozmawiać, jest przeciw. Tu chodzi o nasze zdrowie i bezpieczeństwo! I to że to przedsięwzięcie nie jest robione jawnie przed ludźmi – denerwuje się Kamilla Kuźnicka.
Rozeszło się pocztą pantoflową
Jak mówi nasza rozmówczyni, informacja o zakładzie recyklingu pojawiła się kilka dni temu – pocztą pantoflową. Panią Kamillę zagadnął sąsiad, czy coś wie o tym, że urząd prowadzi postępowanie w sprawie takiej decyzji. Każdy pytał każdego, sąsiad sąsiada. Nikt nic nie wiedział…
– No nawet radni nie wiedzieli! Ani różni urzędnicy, ani przedsiębiorcy, wszyscy byli w szoku – podkreśla.
Kamila Kuźnicka opowiada, że mieszka w odległości 300 metrów.
– W związku z tym powinnam być chyba poinformowana? Ja i inni sąsiedzi. – pyta retorycznie. – Tak się nam wydawało. Dlatego też zaczęła się z naszej strony lawina telefonów do urzędu. Odpowiedzi nie dostaliśmy.
Mieszkańcy usłyszeli, że nie są stroną, więc informacji urzędnicy im nie udostępnią.
– Bo „strony” to tylko są do odległości 100 metrów… Potem okazało się jednak, że nawet osoba, która ma działkę zaraz obok, też nie była poinformowana! Było obwieszczenie w czerwcu, ale zawiadomienia nie wysłali. W związku z faktem, że strony mogą zgłaszać na piśmie wnioski czy uwagi, to postanowiliśmy że za pośrednictwem tej osoby takie uwagi złożymy – relacjonuje przedstawicielka mieszkańców.
Zakład recyklingu w Kluczborku. Uwagi to nie wszystko
Przeciwnicy spalarni nie tracą czasu. Już powstaje petycja, a sieci dosłownie się zagotowało. Temat został poruszony na sesji miejskiej 29 listopada. Burmistrz Jarosław Kielar wyjaśniał wtedy i uspokajał, że nie ma mowy o nowym zakładzie, ani o spalarni.
– Zmienił się właściciel zakładu Nowo-Products, który się zajmuje żyłkami. Kupił to potentat, firma niemiecka, z którą wcześniej kooperowali – mówił Jarosław Kielar.
– Oni zainteresowali się tymi halami, po to, żeby stworzyć zakład produkcji zamkniętej. To znaczy recykling tworzyw sztucznych, gdzie odpad poprodukcyjny wejdzie z powrotem do produkcji. Czytałem komentarze o PSZOK-u, czy spalaniu butelek. To jest nadinterpretacja.
Burmistrz zapewniał, że cała procedura jest jawna i nikt „niczego nie chowa pod stół”. Natomiast informacje są dostępne w wydziale ochrony środowiska. Mówił też, że zakłady recyklingu spełniają więcej norm ekologicznych niż kotłownie domków jednorodzinnych, gdzie niejednokrotnie spala się śmieci.
Urząd Miejski w Kluczborku zamieścił też oświadczenie na swojej stronie internetowej, gdzie informuje, że nie wydano jeszcze decyzji w sprawie lokalizacji. Jak można w nim przeczytać, Perlon GmbH wniosek do burmistrza złożył już w maju. Dotyczył on wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia
„Ocena oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko jest częścią postępowania(…) Postępowanie to ma na celu zbadanie ewentualnego wpływu określonej inwestycji na środowisko i uzgodnienie takich warunków jej realizacji, które pozwolą ograniczyć, a jeśli to możliwe – wyeliminować ryzyko negatywnego wpływu na środowisko” – czytamy na stronie.
Urząd informuje, że inwestor do wniosku dołączył raport o oddziaływaniu planowanego przedsięwzięcia na środowisko. Na tym etapie postępowania warunki w nim określone uzgadniane są z Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska w Opolu, Państwowym Powiatowym Inspektorem Sanitarnym w Kluczborku oraz Dyrektorem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.
Sanepid w Kluczborku wydał pozytywną opinię
Jak się okazuje, Sanepid z Kluczborka już we wrześniu zaopiniował pozytywnie uwarunkowania zgody na realizację przedsięwzięcia.
Urząd informuje, że po uzyskaniu wszystkich uzgodnień i opinii zostanie przeprowadzona ponowna ocena oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko. Dopiero wtedy zostanie zapewniony udział społeczeństwa. Osoby zainteresowane będą miały możliwość zapoznania się z niezbędną dokumentacją sprawy.
Burmistrz Kielar upublicznił też pismo inwestora, w którym wskazuje on m.in, że zarząd Grupy Perlon rozpatruje lokalizację w Kluczborku jako jedną z możliwych (pozostałe są na terenie Niemiec). Zapewnia też, że surowiec użyty w procesie regranulacji będzie składał się z czystych frakcji i będzie pochodził z odrzutów produkcyjnych powstałych w zakładach Grupy Perlon. Również ma być w całości ponownie użyty w zakładach Grupy Perlon.
„Ochrona środowiska, bezpieczeństwo i efektywność energetyczna są najważniejszymi filarami naszej filozofii korporacyjnej” – czytamy w piśmie podpisanym przez dyrektora Adama Czaję. Mowa jest też o pełnej zgodności ze standardami systemów zarządzania środowiskiem i energią.
Zakład recyklingu w Kluczborku. Oponenci nieprzekonani
Oponenci recyklingu nie wierzą jednak w bezemisyjność zakładu i nie chcą czekać aż decyzje zapadną. Ponieważ wtedy trudno będzie je cofnąć:
– Z pism, do których dotarliśmy, wynika że przerabianych ma być 3 tysiące ton syntetyku – mówi Kamilla Kuźnicka.
– Topiony plastik to jest smród. Do tego toksyczny. Dlatego też nie wierzę, że ten zakład będzie całkowicie zamknięty, że nic się nie przedostanie. Te odpady maja być zwożone z całych Niemiec do nas. Czemu Niemcy nie zrobią sobie recyklingu u siebie, tylko opłacać im się będzie to wozić aż tu? Czemu od miesięcy postępowanie się toczy bez udziału społeczeństwa? A a jak pytamy, to odmawia się nam konkretnej odpowiedzi. Do tego nie możemy wnieść uwag? W promieniu 500 metrów od tego planowanego zakładu recyklingu mieszka około tysiąc osób. Czemu ktoś się uparł, by to budować akurat tutaj?
Czytaj: Spalarnia w Opolu dalej budzi sprzeciw. „Decyzja prezydenta ostateczna”
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.