W związku z tym wydarzeniem natknąłem się w internecie na taki komentarz, że tak jak Władysław Opolczyk, którego grób mamy w opolskim kościele Franciszkanów, przywiózł ikonę częstochowską z obecnych ziem Ukrainy, tak ja oddałem Ukraińcom Ikonę Mariupolską – zauważa artysta z Dąbrówki Łubniańskiej, gdzie tworzy i żyje, praktycznie od urodzenia.
Ikonę odkrył i podjął się jej tworzenia w czasie studiów teologicznych na Uniwersytecie Opolskim w 2007 roku. Wkrótce też „rozpoczął indywidualną drogę odkrywania tajemnicy tej świętej sztuki”, a dwa lata później założył pracownię ikonograficzną.
Po pewnym czasie trafił na międzynarodowe warsztaty ikon w Zamłyniu i Nowicy, gdzie poznał artystów z wydziału Sztuki Sakralnej na Lwowskiej Akademii Narodowej. Wtedy to odkrył ikonę jako dar otrzymany od Boga i postanowił zagłębić się bardziej w temat. Zresztą, robi to do dziś, odkrywając własną drogę… w stylu ich wykonania. Przyznaje, że dużo dało mu analizowanie starych ikon greckich tworzonych przez mistrzów jak Pansolinos, Teofan Grek czy twórczości Andrzeja Rublowa.
Obok tego zasadniczego celu jej tworzenia, jakim jest ikona służąca do modlitwy, przywołania obecności świętego, nieba, przeszedł do wykorzystania tych wizerunków „w celu zmiany otaczającej nas trudnej rzeczywistości i wykorzystywania materiału służącego nawet do przenoszenia śmiercionośnych bomb na przenoszenie wizerunku dobra, miłości i pokoju”.
Chrystus w pikselu
– Pierwszą ikonę na skrzyni po amunicji zrobiłem tuż po tym, gdy pojechałem zawieźć leki na front i od jednej kuli rosyjskiego snajpera zginęło dwóch moich ukraińskich kolegów – wspomina Hubert Kampa.
– To mnie rozwścieczyło, a że miałem w aucie te skrzynie, to początkowo mówiłem, że należy zaprzestać ich produkować, bo one też niosą śmierć. Szybko jednak stwierdziłem, że trzeba je przerabiać na coś, co będzie niosło wizerunek dobra, pokoju, zaufania – opowiada.
– I wtedy powstały tzw. ikony Chrystusa w pikselu, czyli oblicze Jezusa malowane pikselem takim, jak mają żołnierze na mundurze ukraińskim. I takie prace 10×10 cm były im rozdawane. Oni to bardzo dobrze przyjęli. Spodobała się im technika, a przede wszystkim były dla nich duchowym zabezpieczeniem – stwierdza.
Hubert Kampa od wielu lat wspierał jako wolontariusz walczących Ukraińców, pomagał tym, którzy ucierpieli na skutek wojny z Rosją. Jeździł również na wschód tworzyć ikony związane z miłosierdziem, które trafiły do polskich szpitali jako podziękowanie za leczenie ludzi poszkodowanych podczas wydarzeń na Majdanie w 2014 roku.
– Wtedy stworzyłem pierwszą pracę w swoim stylu, nazwałem ją „Nie Bójcie Się” – opowiada, dodając, iż geneza jej powstania wywodzi się stąd, iż trafił na ekspozycję rzeczy przywiezionych z frontu. – Wśród nich była Biblia, którą trzymał ukraiński żołnierz podczas swojej śmierci, wciąż jakby otwartą na stronie czytanej, gdy zginął. I ja tam znalazłem tekst o Chrystusie, który przychodzi do uczniów w czasie burzy na jeziorze, jest ciemno, oni panikują, a on do nich mówi właśnie „nie bójcie się”. Pojechaliśmy potem w te okolicę i przeżyłem szok, w jakim stanie jest wojsko ukraińskie: oni nie mieli nic. Wstrząśnięty, postanowiłem, że będę próbował pomagać.
„W Błogosławionej Sztuce”
Po jego pierwszym wyjeździe na front powstała Fundacja In Blessed Art, po polsku „W Błogosławionej Sztuce”. Poza Hubertem Kampą działają w niej drugi ikonopisarz Aleksander Pankovets oraz Przemysław Mielcarek – strażak Państwowej Straży Pożarnej i prezes Ochotniczej Straży Pożarnej we Wroniawach. Panowie nie kryją, że wykorzystują też swoje doświadczenie zawodowe i praktykę, tak, by pomoc była „uczciwa, sensowna i dająca perspektywę na przyszłość”
– W wielkim, pełnym wyzwań świecie widzimy naszą misję w niesieniu pomocy tym, którzy zmagają się z trudami życia. Wojna, kataklizmy, cierpienie, niedostatek, ból, choroba i samotność są dla nas wezwaniem do działania, by szukać dobra i przynosić nadzieję – czytamy na stronie fundacji. – Wykorzystujemy do pomocy sztukę sakralną, zwłaszcza ikony bizantyjskie, które przywołują obecność Bożą i niosą błogosławieństwo. Wierzymy, że ikona jest mostem do głębszej relacji z Bogiem, a jej piękno przynosi pokój i pocieszenie.
Od 2017 roku fundacja szczególnie wspiera rozwój Centrum „Arka Pokoju”, założonego przez Vlodymyra i Oksanę Zavadskich. Centrum pierwotnie znajdowało się w regionie donieckim, stało się schronieniem dla wielu dzieci z terenu walk podczas pierwszej rosyjskiej napaści, w 2014 roku. W wyniku ostatniej rosyjskiej agresji zostało przeniesione na bezpieczniejsze Zakarpacie. Pomoc przerodziła się w stałą opiekę, obejmując nawet ewakuację wśród ostrzałów. Wiele dzieci zostało przewiezionych do Polski, gdzie zapewniono im nowe miejsce do życia i opiekę. Następnie umożliwiono im powrót do Ukrainy, choć wiele z nich straciło już w tym czasie swoich bliskich, którzy pozostali w Mariupolu.
Mariupolska Ikona Matki Bożej u Marka Rubio
Co ciekawe, to właśnie tam, nad Morzem Azowskim w miejscowości Pionerskie koło Mariupola, Hubert Kampa zaczął malarstwo na skrzyniach po amunicji. A przywoływana na wstępie Mariupolska Ikona Matki Bożej nie trafiła do sekretarza stanu USA Marka Rubio bezpośrednio. Najpierw od dzieci z Mariupola otrzymał ją nuncjusz apostolski Ukrainy, który docenił jej duchowe znaczenie, a następnie przekazał tamtejszemu ministrowi spraw zagranicznych.
– To dowód na to, że sztuka może przekraczać granice, łączyć ludzi i przypominać o tym, co najważniejsze: wartościach humanitarnych i pokoju – podkreśla twórca spod Opola. – A jej podstawa przypomina, że możemy coś, co przenosiło do tej pory śmierć w postaci amunicji, przepracować na przenoszenie wizerunku dobra i miłości.
Hubert Kampa jest członkiem organizacji Chrześcijańska Służba Ratunku, w której pracował jako pomocnik ratownika pola walki. Następnie jako kapelan wojskowy w korpusie świeckich kapelanów, powołanych przez bp. Pawła Ganczaruka z błogosławieństwem papieża Franciszka.
– Byliśmy tam na zasadzie szafarzy – wyjaśnia. – Po wybuchu wojny okazało się, że jest bardzo mało kapłanów, którzy mogliby wspierać duchowo żołnierzy. Dość szybko jestem w stanie pomóc tym, którzy też przeżywają traumę wojenną, zespół stresu pourazowego, tzw. PTSD. Ponieważ kwestie duchowe wymagają ogromnego zaufania, to żołnierz ukraiński nie pójdzie do psychologa. Oni stają się bardzo religijni, ale też dużo mają wątpliwości duchowych, etycznych. Ja dzięki paru latom studiów teologicznych mam taką wiedzę, tłumaczę jak chrześcijaństwo podchodzi do tego rodzaju problemów.
Ikona to nie jest zwykły obraz
Jego prace znajdują się także w polskich kościołach, prywatnych kolekcjach w Austrii, Francji, Izraelu, Niemczech, Szwajcarii. Wiele ikon posiadają również żołnierze polscy i ukraińscy. Jak zaznacza Hubert Kampa, każdy może zamówić sobie takie dzieło, a czas oczekiwania wynosi zwykle około dwóch miesięcy. Można wybrać postać lub temat ikony, wymiary, preferowany styl (tradycyjny lub współczesny) i rodzaj złocenia (proste, polerowane, zdobione).
Każda jest tworzona indywidualnie, dlatego ceny są orientacyjne i zależą od stopnia skomplikowania wzoru. Twórca upomina jednak, że ikona jako sztuka jest fenomenem, ale tylko dla tych, którzy wierzą w możliwość relacji z Bogiem. Jako sztuka sama w sobie bez duchowego wnętrza będzie jedynie pięknym kunsztem artysty.
– Ikona to nie jest zwykły obraz – tłumaczy Hubert Kampa. – To dzieło duchowe, modlitwa zapisana w kolorach i złocie. Tworzę ją tradycyjną, średniowieczną techniką, z szacunkiem dla świętej tradycji i z pełnym zaangażowaniem serca.
Sam jest rzymskim katolikiem, ale otrzymał szczególne błogosławieństwo patriarchy Filareta i bp. Epifaniusza Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej, a prace są opatrzone certyfikatem wydanym przez Śląską Szkołę Ikonograficzną i Wydział Teologiczny w Opolu.
Czytaj także: Filharmonia Opolska wychodzi w region. Będzie partnerem trzech znanych festiwali
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania