Pierwsze badania nad budową zbiorników takich, jak Jezioro Kolonowskie, które miały w jak największym stopniu chronić mieszkańców przed częstymi wylewami śląskich rzek górskich, zostały zamówione przez rząd w Berlinie już pod koniec lat 80. XIX wieku. Jednakże te, nawiasem mówiąc, bardzo ogólne badania, początkowo nie przyniosły żadnych rezultatów.
Powrót do tej kwestii nastąpił na początku lat 90. XIX wieku. Wtedy Radca Rządu profesor dr. Intze otrzymał zlecenie w latach 1895-1898 na pogłębione badania na Śląsku pod kątem możliwości budowy zbiorników zatrzymujących wody powodziowe. Oprócz zmniejszenia szkód powodziowych, miały również wykorzystywać energię wodną, np. do produkcji energii elektrycznej.
Jak wynika z zapisków historycznych, w 1903 roku miała miejsce niszczycielska powódź Odry. Wysoka woda była też na Małej Panwi. Ucierpiały m.in. Żędowice, Zawadzkie i Kolonowskie.
W roku 1903 istniało łącznie 14 zbiorników przeciwpowodziowych. Powstały kosztem około 22 milionów marek. Ich całkowita pojemność szacowana była na około 104 milionów metrów sześciennych. W planach były jeszcze trzy zbiorniki, a władze pod uwagę brały budowę kolejnych 31. Po przeglądzie i sporządzonym raporcie komisji rządowej ukazała się ustawa z 12 sierpnia 1905 r., w której na ochronę przed zagrożeniem powodziowym za pośrednictwem obiektów na samej Odrze i jej dopływach przeznaczono 60 mln marek. Oprócz spraw związanych z problemami wód powodziowych, coraz bardziej dostrzegany był dotkliwy problem transportu Odrą towarów przemysłowych.
Zbiorniki dla Odry
Rozwijający się w szybkim tempie przemysł górnośląski potrzebował wydajnych dróg wodnych. To było kluczowe do sprawnego wywozu wyrobów i dostawy surowców. Przede wszystkich Odra miała zapewnić sprawny transport wyrobów na zachód Europy i dostawy rud żelaza do górnośląskich hut, jak i transport węgla do portu w Szczecinie.
W pierwszych latach XX wieku rosnący ruch żeglugowy na Odrze niemal co roku dotkliwie ukazywał poważne problemy. Latem powtarzały się okresy niskich poziomów wody, co unieruchamiało żeglugę na kilka miesięcy. Zarząd Budownictwa Odry (Oderstrombauverwaltung) próbował temu zaradzić.
W planach były poważne inwestycje. M.in. wykonanie specjalnego kanału żeglugowego w górnym odcinku Odry, tj. od Wrocławia do Raciborza. Jednak sama kanalizacja Odry poniżej Wrocławia okazała się nieopłacalna. Proponowana regulacja rzeki nie doprowadziłaby do uzyskania minimalnej głębokości wody wymaganej do żeglugi.
Jeszcze zanim pojawił się pomysł, by stworzyć Jezioro Kolonowskie, były plany, by dodatkową wodę pozyskać ze zbiorników zbudowanych na samej rzece. Taka jest geneza planu budowy dużego zbiornika w dolinie Odry, powyżej Raciborza. Następnie w 1909 roku podobny zbiornik był w planach w dolinie Odry powyżej Krapkowic. Ostatecznie jednak w obu okazało się to nieopłacalne.
Jezioro Kolonowskie planowane wraz z Jeziorem Turawskim
Zarząd Budownictwa Odry zbadał lokalizację dla około 150 zbiorników do magazynowania dodatkowej wody dla Odry. Oczekiwania, że w dolinach górskich panują najlepsze warunki do budowy tanich i przestronnych zbiorników wodnych, nie spełniły się. Dlatego magazynami wody miały stać się zbiorniki retencyjne w dolinach jej dopływów.
Zbiorniki te miały wykorzystywać naturalne niecki – takie, jak niecki na rzece Małej Panwi. Plan zakładał wybudowanie na niej trzech zbiorników retencyjnych:
- pierwszego pod Turawą,
- drugiego pomiędzy Kolonowskiem a Zawadzkiem,
- trzeciego w okolicach wioski Potempa.
Jeśli chodzi o Jezioro Kolonowskie, to miało ono zająć teren o powierzchni 2214 ha, czyli 22,1 km kw. Pojemność miała wynieść 88,6 mln m sześć. wody. Dla porównania, Jezioro Turawskie ma 24 km kw. powierzchni oraz pojemność wody na poziomie 108 mln m sześć. Byłoby więc nieznacznie mniejsze.
Jezioro Kolonowskie miało kosztować 15,6 miliona marek. Tama spiętrzająca wodę miała mieć około 6,5 km długości, a w najniższym punkcie dna rzeki 11 m wysokości. Inżynierowie zaplanowali dwa dodatkowe kanały:
- kanał ulgi, odprowadzający nadmiar wody ze zbiornika, zlokalizowany w rejonie leśniczówki Jazwin i poprzez łąki tzw. Cisowe do koryta rzeki Mała Panew
- oraz kanał doprowadzający wodę ze stawu na rzece Brzyniczka, który miał uzupełniać wodę w Jeziorze Kolonowskim.
Szosa Renarda oraz odcinek linii kolejowej z Kolonowskiego do Zawadzkiego znalazłby się pod wodą. Dlatego miały biec nową trasą, od strony północnej omijającą wody jeziora. W rejonie osady Bziniczka kierowałyby się w stronę Kociej Góry pod Zawadzkiem. Tam połączyły się z drogą do Strzelec Opolskich i drogą kierunku do Pyskowic. Oraz dalej z linią kolejową do Tarnowskich Gór.
Dlaczego Jezioro Kolonowskie nie powstało
Pod wodą znalazłyby się: zabudowania sioła leśnego Kąty, zamku myśliwskiego Malepartus, zabudowania osady Kowollowska oraz w Malepartusie i budynek leśniczówki Eihorst przy drodze z Zawadzkiego do Strzelec. Wody sięgałyby aż pod hutę i zabudowania w Zawadzkiem, obok drogi do Dobrodzienia koło huty. Były to tereny prawie w stu procentach zalesione i wymagały wykarczowania drzew na powierzchni ponad 2 tys. hektarów.
Od 1913 roku prowadzono pomiary geologiczne na Odrze i miejscach proponowanych zbiorników wodnych. Również na rzece Mała Panew. Przerwała je I wojna światowa. Ostatecznie urzędnicy i inżynierowie uznali, że tam, gdzie ma powstać Jezioro Kolonowskie, będzie problem z uszczelnieniem podłoża. Pomysł budowy upadł.
Znany jest szacowany koszt realizacji zbiornika. Niestety, nie ma informacji, ile miał otrzymać hrabia Franz Hubert Tiele Winckler za sprzedaż terenu pod budowę jeziora. Jaka to mogła być kwota? Możemy ją porównać do kwoty 1,6 miliona marek, jaką otrzymał ówczesny właściciel turawskich dóbr Karol von Garnier, za sprzedaż ziemi pod Jezioro Turawskie.
Ostatecznie Jezioro Kolonowskie nie powstało. Hrabia Thile Winckler w 1920 r. sprzedał kompleks leśny Malepartus państwu niemieckiemu za kwotę 10 miliona marek. Dzięki temu przepiękne tereny leśne pomiędzy Kolonowskiem a Zawadzkiem przetrwały do naszych czasów.
Czytaj także: Słynny zoolog i laureat Oscara z Nysy. Stworzył Narodowy Park Serengeti
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.