Smród toalety podczas podróży
Chyba nie ma osoby, która nie doświadczyła tej nieprzyjemnej uciążliwości. Smród toalety skutecznie odstręcza od podróży szynobusem czy wycieczkowym autokarem.
– Zwykle jest tak, że kierowca autokaru prosi podróżnych, by załatwiali swoje potrzeby na parkingach. Chodzi o czas, który jest przerwą od jazdy – mówi dr hab. inż. Marian Bartoszuk z Katedry Technologii Maszyn i Materiałoznawstwa, profesor Politechniki Opolskiej. – A w praktyce wszyscy wiemy, jak to wygląda.
W obliczu wyższych temperatur, środki chemiczne służące do neutralizacji zapachów na niewiele się zdają. Co więcej, mało kiedy wszyscy podróżni są w stanie wytrzymać. I korzystać z toalety tylko w zalecanym czasie.
Dość fetoru podczas podróży
– Mnie również denerwował smród toalety podczas podróży. Wyprawa, np. do Albanii, jak w moim przypadku, w towarzystwie okropnego toaletowego fetoru skutecznie rujnuje wrażenia z najpiękniejszej wyprawy – stwierdza prof. Bartoszuk, który jako naukowiec interesuje się elektroniką, sterownikami i cyfrowymi układami sterowania maszyn wytwórczych.
Jego pomysł, nad którym pracował blisko dwa lata, może mieć zastosowanie w pojazdach z silnikiem spalinowym.
– W pojazdach budowanych obecnie toaleta mieści się z boku i ma wybity otwór na zewnątrz – tłumaczy. – Zgodnie z teorią, zużyte powietrze powinno wychodzić przez ten wywietrznik. W praktyce to nie zawsze działa.
Zasadę działania burzy już trochę wiatru. Albo przejeżdżająca obok autokaru ciężarówka.
– Powietrze jest wtłaczane z powrotem do toalety. I dalej na przestrzeń pasażerską, a więc mamy problem… – mówi profesor. – Chytrze pomyślałem, że skoro silnik spalinowy do pracy potrzebuje gigantycznej ilości powietrza, to jego część może właśnie zasysać z toalety. Dlatego trzeba zaślepić otwór w ścianie i wykonać specjalne połączenie z silnikiem. W ten sposób do toalety będzie napływało powietrze z przedziału pasażerskiego, zatem całość będzie wietrzona.
Prof. Bartoszuk mówi, że im prostszy system, tym mniej możliwości jego zepsucia. Wygląda na to, że pomysł opolskiego naukowca spotka się z uznaniem branży. Wcześniej nikt czegoś takiego nie odkrył.
– Cała idea wpisuje się w zrównoważone projektowanie i wytwarzanie – podkreśla Bartoszuk. – Rozwiązanie, które ma szansę zlikwidować smród toalety podczas podróży jest ekologiczne. Do tego nie wymaga wielkich nakładów, ponieważ bazuje na energii, którą wytwarza silnik pojazdu.
Dodaje, że w ten sposób można budować nowe autobusy. Ale i przerabiać już istniejące podczas przeglądów serwisowych. Powinno wystarczyć na to jakieś pół dnia.
Patent już jest. Co dalej?
Patent na ten system wentylacji to świeża sprawa. – Za nami pierwsze kontakty z przemysłem i działania promocyjne. Ze strony przewoźników napływają już pierwsze pytania. Chciałbym też, by środowisko naukowe poważniej traktowało takie projekty. Niektórzy sądzą, że profesorowi nie przystoi zajmować się tego typu tematami, jak np. smród toalety podczas podróży. A ja pytam, gdzie byśmy dziś byli, gdyby nie wynalazek muszli klozetowej – śmieje się prof. Bartoszuk.
Czy patent uda się skomercjalizować? – Zainteresowanie wynalazkiem już jest. Niebawem rozpoczynamy pierwsze rozmowy z przedsiębiorcami zajmującymi się produkcją autobusów – mówi mgr Piotr Sterniuk z Centrum Transferu Technologii Politechniki Opolskiej, które ma zadbać o to, by wynalazek znalazł szerokie zastosowanie