W spotkanie lepiej weszli goście, którzy szybko objęli prowadzenie 3:1. Podopieczni Bartosza Jureckiego nie dal się im jednak bardziej rozpędzić. Długo jednak tracili do rywali gola czy dwa. Jak choćby wtedy gdy po 10 minutach rywalizacji przegrywali 6:8. Wówczas jednak miejscowi zaczęli kapitalnie prezentować się w defensywie. Przez osiem kolejnych minut stracili tylko jedną bramkę a rzucili pięć i było 11:9 dla nich. I od tego momentu do praktycznie końca tej odsłony to oni nadawali ton grze. Wszak na 120 sekund przed końcem było 15:14 dla opolan. Niestety, finisz należał do gości, którzy w tak krótkim czasie zanotowali cztery trafienia, dali się pokonać tylko raz i na przerwę schodzili przy wyniku 18:16 na swoją korzyść.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Raz jedna ekipa, raz druga prezentowała się lepiej. Z tą różnicą, iż te fragmenty tym razem były krótsze. Gra obu zespołów bowiem mocno falowała. Czasem miejscowi rzucili dwie bramki z rzędu, czasem rywale dwie lub trzy. W naszej ekipie świetny moment zanotował jednak Piotr Jędraszczyk, który zdobył dla niej pięć branek z rzędu. Niemniej po raz którakolwiek z drużyn trzy gole przewagi zyskała dopiero na sześć minut przed końcem spotkania. Wtedy to po udanej próbie Antoniego Łangowskiego było 29:26 dla Gwardii. Jej przedstawiciele jednak nie zdołali utrzymać tego do końca. Remis rywalom uratował Piotr Jarosiewicz, kończąc dwie ostatnie ich akcje w meczu.
Zatem rzuty karne. W nich już gospodarze wykazali się kapitalną odpornością psychiczną. Wykorzystali wszystkie pięć. Goście raz nie trafili i skończyło się na ich czterech próbach.
Tym samym pięciu kolejkach nasi szczypiorniści mają na koncie osiem punktów. Aktualna tabela Orlen Superligi znajduje się TUTAJ.
Gwardia Opole – Azoty Puławy 30:30 (16:18), karne 5:3
Gwardia: Ałaj, Malcher – Jędraszczyk 8, Łangowski 5, Kawka 4, Wojdan 4, Czyczykało 3, Jendryca 3, Jankowski 2, Sosna 1, Hryniewicz, Koc, Milewski, Monczka, Stempin, Wandzel.
Kary: 10 min.