Festung Oppeln tylko na papierze
Festung Oppeln w planach dowódców III Rzeszy było jednym z miast, które zwiążą walką Sowietów na dłuższy czas. Podobne założenia dotyczyły też m.in. Nysy czy Wrocławia.
Na papierze Opole było twierdzą. Ale wojskowi obecni na miejscu wiedzieli, że wielkich szans na obronę nie ma. Wykonano niewielki odsetek zaplanowanych umocnień, m.in. okopów i zapór czołgowych. Brakowało regularnego wojska. Dowództwo Festung Oppeln do dyspozycji miało głównie Volkssturm. W jego skład wchodzili nastolatkowie i mężczyźni powyżej 60. roku życia oraz nieliczni żołnierze i żandarmeria.
Tymczasem Armia Czerwona parła na zachód. Dlatego w połowie stycznia zarządzono ewakuację mieszkańców. Na przestrzeni kilku dni z Festung Oppeln uciekło około 50-60 tys. osób. Głównie pociągami i ciężarówkami. Ale nie dla wszystkich starczyło w nich miejsca. Tacy ludzie ładowali dobytek na wózki bądź sanie i próbowali uciec pieszo.
Zima była sroga. I bezlitosna. Sporo uciekinierów z Festung Oppeln umarło z powodu wychłodzenia. Wśród nich byli nie tylko mieszkańcy Opola, ale i uchodźcy ze wschodu. Liczyli, że w mieście znajda bezpieczną przystań przed Sowietami. Że ci tutaj już nie dojdą.
Prawobrzeżne Opole zdobyte prawie bez wystrzału
W nocy z 21 na 22 stycznia życie odebrał sobie pułkownik Friedrich Albrecht von Pfeil. Odpowiadał za przygotowanie miasta do obrony.
Armia Czerwona rozpoczęła natarcie na Festung Oppeln 23 stycznia. Prawobrzeżna część miasta-twierdzy, które miało się bronić przez wiele miesięcy, była w ich rękach dzień później. I to nie zmieniło się przez około dwa miesiące. Uciekający Niemcy wysadzili mosty na Odrze. A Sowieci czekali na postępy na innych częściach frontu zanim ruszyli dalej na zachód.
W Festung Oppeln pozostało kilkuset mieszkańców. Wielu z nich padło ofiarami grabieży i mordu. Kobiety gwałcono. Wpisuje się to w szerszy kontekst Tragedii Górnośląskiej.
Samo miasto w momencie zajęcia przez Armię Czerwoną nie było bardzo naruszone. Ale to zmieniło się szybko za sprawą grabieży, jakiej dokonywali sołdaci oraz szabrownicy. Podpalanie budynków, by zamaskować ślady kradzieży, było powszechnym procederem. A że na miejscu nie było działającej straży pożarnej, to ogień podłożony w jednym budynku szybko przenosił się do kolejnego. Wczesną wiosną 1945 roku łuna nad Opolem widoczna była praktycznie co noc. Strażacy pojawili się w mieście dopiero w kwietniu.
Świadkowie zniszczeń i odbudowy Opola
Wiosną 1945 roku zgliszcza Festung Oppeln zaczęli zapełniać nowy mieszkańcy – przesiedleńcy z Kresów Wschodnich. Jednym z ich zadań było uporządkowanie ruin i uratowanie, co się da. Na przykład cegieł, z których można byłoby stawiać nowe budynki.
Codzienność powojennego Opola oraz jego mieszkańców dokumentowali wybitni fotograficy. Na tej liście są Stanisław Bober, Leonard Olejnik, Adam Śmietański oraz Marian Kornicki. Dzięki nim możemy zobaczyć, jak wyglądało zniszczone miasto. To sposobność do porównania które z budynków przetrwały wojnę, a których już nie ma i w ich miejscu stoją nowe konstrukcje.
Archiwalne zdjęcia ukazujące ruiny Festung Oppeln są czarno-białe. Ma to swój wyraz i charakter. Ale my postanowiliśmy te zdjęcia dodatkowo pokolorować. W ten sposób jeszcze mocniej działają na wyobraźnię. Efekty prezentujemy w poniższej galerii.
Festung Oppeln – galeria zniszczeń
Fotografie z zasobów Muzeum Śląska Opolskiego, Archiwum Państwowego w Opolu oraz Galerii Sztuki Współczesnej