Dreman na półmetku sezonu zasadniczego…
– To miejsce obecnie odzwierciedla potencjał drużyny i myślę, że możemy być z niego zadowoleni – zauważa Dawid Lach, bramkarz naszej ekipy. – Tym bardziej, że ekipy z górnej połowy tabeli są bardzo mocne.
I trudno nie przyznać mu racji. Poza tym, że zespoły z podium wyraźnie odstają od reszty, to nastąpił także wyraźny podział na górne i dolne części zestawienia FOGO Futsal Ekstraklasy. Trzecią od czwartej drużyny w tabeli dzieli osiem punktów, a „oczko” więcej ósmą od dziewiątej. A jest to o tyle istotne, że właśnie osiem drużyn zyskuje prawo gry w play off. Co ważne, Dreman (29 pkt, bilans goli 67-39) nad znajdującym się tuż pod tą „kreską” FC Reiterem Toruń ma 13 punktów przewagi.
– Trzeba się skupić na utrzymaniu jak najwyższej pozycji, bo dziewięć punktów straty do trzeciego Piasta Gliwice jest raczej niemożliwe do odrobienia, ponieważ drużyny z podium rzadko tracą punkty – nie kryje golkiper Dremana.
Jest dobrze, ale mogło być lepiej
Na taki a nie inny obrót spraw wymierny wpływ mają dwa krótkie okresy z rundy jesiennej. Futsaliści z Opolszczyzny słabo weszli w sezon i na starcie ponieśli dwie porażki. I to z rywalami, z którymi mieli walczyć o jak najwyższe rozstawienie w play off. Wówczas nastąpiły dwa tygodnie przerwy reprezentacyjnej, bardzo przydatne, jak się okazało. Od powrotu na parkiet Tygrysy zanotowały kapitalną serię siedmiu zwycięstw z rzędu, przy bilansie goli 41-14.
Później znowu jednak przyszedł kiepski tydzień. O ile porażki u mistrzów w Lubawie można było się spodziewać, to potem w ciągu czterech dni zdobyli tylko punkt w dwóch meczach, goszcząc niżej notowane Red Dragons Pniewy i Widzew Łódź. Niemniej porażka w tym ostatnim przypadku była wielce kontrowersyjna, po tzw. wielbłądzie sędziego. Nasi chłopcy jednak podnieśli się i w dwóch kolejnych spotkaniach rozgromili rywali (10-3 i 5-0). Na samym finiszu mogli także sprawić sporego kalibru niespodziankę, bo choć na nieco ponad minutę przed końcem prowadzili w Gliwicach z Piastem 3-1, to skończyło się remisem.
– Po słabym starcie pokazaliśmy moc, ale potem przyszła mała zadyszka, której można było się spodziewać, bo mamy wąską kadrę i natłok meczów – podsumowuje Dawid Lach. – Doszło kilka urazów, pauzy za kartki i to wybiło nas trochę z rytmu, ale w końcówce rundy w pełnym składzie znowu pokazaliśmy, że będziemy się liczyć w walce o najwyższe cele. Niemniej, pierwszą połowę sezonu zaliczyłbym do udanych.
Nowy trener, nowe siły
To wszystko zaimponować może tym bardziej, że razem z kolegami dopiero od tego sezonu pracują pod wodza zupełnie nowego trenera i ta kampania 2023/24 miała być w pewnym sensie „przejściowa”. Swoją drogą, Toni Corredera zatrudniony został także dlatego, że znany był z dobrej pracy z młodzieżą, co pokazuje również i u nas. Miał też sporo pracy przy „układaniu klocków” w zespole, wszak jego szeregi opuścili tak kluczowi gracze, jak Kamil Kucharski, Tomasz Lutecki czy Nuno Chuva. Od początku sezonu z powodu kontuzji wykluczony jest natomiast Tomasz Czech. Dobrze w zespół wkomponowali się jednak Maksym Pautiak, Marek Bugański i powoływany do kadry narodowej Sebastian Szadurski oraz młodzi – Jakub Janczak i Kacper Kaczka.
– Nowy trener dał nam trochę więcej wolnej ręki na parkiecie. Nie boi się dawać szansy młodym zawodnikom, nawet przy stykowych wynikach, a jest to ważne i dodaje pewności siebie – przyznaje bramkarz naszego zespołu.
Tygrysy rundę rewanżową rozpoczną 7 stycznia od meczu o sześć punktów, albowiem zagrają w Lesznie z zespołem, który znajduje się tuż nad nimi. Zresztą, będzie to intensywny miesiąc, gdyż czeka ich nie tylko pięć gier o punkty, ale i inauguracja walki o Puchar Polski, a w nim mają coś do udowodnienia, gdyż w ostatnich latach 1/8 finału była barierą nie do przejścia.
– Te rozgrywki rządzą się swoimi prawami i często są jedną wielką niewiadomą – kwituje Dawid Lach. – Tak naprawdę to wszystko zależy od losowania, ale mam nadzieje, że w tym sezonie będziemy w nich grać jak najdłużej.
Czytaj także: Trener ASG Stanley Brzeg: Z rundy na rundę chcemy być mocniejsi