Afera w Namysłowie. Dane mieszkańców w kotłowni
– W sobotę 6 maja wybraliśmy się do Objazdy. Zgłoszenie dotyczyło zupełnie innego problemu. Chodziło o nieprawidłowo wykonane ogrodzenie jednej z gminnych nieruchomości – mówi Jacek Fior, radny rady miejskiej w Namysłowie, działacz PO.
Mieszkańcy sygnalizujący problem zwrócili uwagę na inną kwestię. Okazało się, że znacznie bardziej poważną.
– Udaliśmy się do kotłowni budynku w zasobach Zakładu Administracji Nieruchomości w Namysłowie. Wewnątrz zalegała sterta dokumentów. Okazało się, że trafiają tam regularnie do spalenia. Problem w tym, że było na nich sporo danych wrażliwych mieszkańców – opowiada Jacek Fior.
Sytuację opisał na Facebooku Marcin Biliński, inny z namysłowskich radnych obecnych w Objeździe.
„Do dokumentów tych, miały dostęp osoby nieupoważnione, a wcześniej przez długi czas były nie zabezpieczone. I każdy kto podniósł klapę zsypu, mógł sięgnąć po dowolny dokument. W dokumentach tych znajdowały się m.in imiona i nazwiska mieszkańców Namysłowa wraz z adresami, numery PESEL, numery dowodów osobistych czy numery kont” – alarmuje.
Radni wezwali na miejsce patrol policji. Chodziło o zabezpieczenie dokumentów oraz ochronę danych wrażliwych.
Marcin Biliński zaznacza, że sposób przechowywania dokumentów przez ZAN Namysłów poraża. Określa go mianem „bezmyślnego”.
„(…) Mogło dojść bądź doszło do udostępnienia danych osobowych bardzo wielu osób które mieszkają w zasobach ZAN lub mieszkańców Wspólnot, którymi ZAN administruje. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kwestia palenia odpadami, które powinny być utylizowane w inny sposób” – stwierdza radny.
Prezes ZAN Namysłów zadaje pytania
Sytuacja z Objazdy nie pozostała bez reakcji ZAN Namysłów. Prezes Andrzej Treliński skierował pismo w tej sprawie do Jacka Ochędzana, przewodniczącego rady miejskiej w Namysłowie.
Wytyka w nim, że radni weszli na teren nieruchomości w zarządzie spółki bez jej uprzedniego poinformowania. Przekonuje, że radni wtargnęli do kotłowni. Oczekuje od przewodniczącego rady przedstawienia podstawy prawnej tych działań oraz określenia, czy rada miejska w Namysłowie wyrażała na nie zgodę.
Prezes spółki oczekuje wskazania którzy radni byli w Objeździe. Chce też wydania wykonanej przez nich dokumentacji fotograficznej i wideo oraz wskazania, czy radni opracowali ją z pomocą sprzętu z zasobów gminy Namysłów. Andrzej Treliński oczekuje również wyjaśnień, dlaczego radni podjęli czynności w sobotę, w dniu wolnym. A także dlaczego wzywali policję i czemu nie zadzwonili do niego gdy byli na miejscu.
– Nie było powodu, by wzywać pana prezesa. Skoro ZAN Namysłów zwoził tam dokumenty, to po co do niego telefonować? Naszym obowiązkiem było natomiast poinformować policję. I to uczyniliśmy – odpiera Jacek Fior.
Prezes ZAN Namysłów kontra radny
Andrzej Treliński sprawę widzi inaczej. – Radni powinni byli mnie poinformować. Co więcej, nie jest prawdą, że dokumenty były ogólnodostępne. Obiekt jest zamykany, a ci panowie weszli tam w czasie, gdy pracownik prowadził tam prace – przekonuje.
Prezes ZAN Namysłów zaznacza, że klapa kotłowni jest normalnie zamknięta od wewnątrz. – Mam też opinię eksperta ds. RODO, który zapewnił mnie, że dane ludzi były odpowiednio chronione – przekonuje.
Wojciech Olender, inspektor ochrony danych osobowych, wskazuje, że informacje na temat numerów kont czy PESEL mieszkańców to nie dane wrażliwe. – To dane zwykłe bądź podstawowe. Dane wrażliwe to te na temat czyjegoś stanu zdrowia, wyznania czy przekonań politycznych. Dokumenty trzymano w pomieszczeniu w zasobach ZAN Namysłów. Zachowanie radnych uważam za niemoralne – opisuje.
– Liczę, że sprawę prześwietlą odpowiednie organy i ocenią działania radnych – komentuje Andrzej Treliński.
Jacek Fior odpowiada, że działania pana prezesa to „próba odwrócenia kota ogonem”.
– Nie zmienia to jednak faktu, że gminna spółka nie zabezpieczyła danych mieszkańców w odpowiedni sposób – odpiera.
– Prezes ZAN Namysłów zupełnie nie odnosi się do kwestii przechowywania dokumentów z danymi ludzi. Formułuje za to pod naszym adresem szereg zarzutów. Także takich, które dają nam podstawę do podjęcia kroków prawnych – stwierdza radny.
Czytaj także: Marcin Ociepa oplakatował woj. opolskie. Opozycja: Kto za to płaci?
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.