Adamem Nocoń ma utrzymać Odrę Opole w 1 lidze
Spotkanie to będzie miało podwójny „smaczek”. Po pierwsze rywale, tak jak i niebiesko-czerwoni już na ten moment są zagrożeni spadkiem. Po drugie to właśnie ten zespół jeszcze całkiem niedawno prowadził nowy trener opolan.
Łukasz Baliński: Jak doszło do tego, że trafił Pan do Odry?
Adam Nocoń: Działacze najpierw skontaktowali się ze mną z zapytaniem czy w ogóle jestem zainteresowany. Ja nie ukrywam, że gdzieś tam zawsze chciałem być Odry trenerem. Klub pasował mi logistycznie, a i wiedziałem, że jest dobrze poukładany. Co równie ważne drużyna gra w 1 lidze. Dlatego zdecydowałem się przyjąć ofertę.
Czasu na zastanowienie się było niedużo czy jednak gdzieś tam docierały do Pana już wcześniej głosy, że Odra może szukać trenera i taka oferta może się pojawić tylko trzeba być cierpliwym?
– Nie, wcześniej nic nie było na rzeczy. Dopiero telefon od prezesa Tomasza Lisińskiego był dla mnie sygnałem, że mocno biorą mnie pod uwagę. Później już rozmowy były dość standardowe, tak jak to zawsze bywa przed objęciem pracy w takiej sytuacji.
Nie kusiło jednak by zostać w Górniku Zabrze i powalczyć o mistrzostwo Polski juniorów. Bądź co bądź zostawiał Pan zespół na pozycji lidera.
– Nie było mi łatwo odejść od tego zespołu. Tym bardziej, że trochę pracy w to włożyłem. Gdy przychodziłem w poprzednim sezonie chłopcy byli w strefie spadkowej. I najpierw dość pewnie się utrzymaliśmy, a teraz są na pierwszym miejscu. Zawsze gdy zostawia się zespół na tak eksponowanej pozycji, to jest jakiś tam dyskomfort, aczkolwiek kusiło mnie aby podjąć się pracy w Odrze.
W naszej drużynie zna Pan paru chłopaków choćby z Ruchu Zdzieszowice, gdzie pan pracował parę lat temu. Dawida Czaplińskiego, Konrada Kostrzyckiego, Mateusza Marca. Podpytywał Pan ich o Odrę?
– Nie, nie pytałem się nikogo. Nie chciałem się z chłopakami konsultować, bo jak to się mówi, nie taka jest ich rola. Na pewno jednak bardzo dobrze wspominam pracę z nimi. Zawsze pokazywali ogromne zaangażowanie. I już wtedy – gdy razem pracowaliśmy w 3 lidze – wiedziałem, że jeśli będą tak pracować, to powinni grać w wyższych ligach i tak też się teraz dzieje.
Ma już Pan jeszcze kogoś na celowniku w niższych ligach Opolszczyzny?
– Nie miałem takiej potrzeby. Zresztą działacze są dobrze zorientowani czy jest jakiś talent w tym regionie. I o tym czy ktoś byłby już teraz w stanie grać na poziomie 1 ligi i dołożyć się do poprawy naszej sportowej sytuacji.
Ta Odra którą widzieliśmy w pana debiucie przeciwko Ruchowi Chorzów czyli agresywna, wywierająca presję na przeciwniku, to ideał Adama Noconia?
– Zawodnicy są świadomi, że sytuacja nas do tego zmusiła, że w każdym meczu trzeba będzie dawać z siebie 100 procent jak nie więcej. Teraz mają dowód, że jeśli walczą na całego, to nawet z czołowym zespołem ligi jakim jest Ruch można zapunktować. Na ten moment to jest ta droga, żeby wyjść z tego marazmu i opuścić strefę spadkową. Oczywiście też dołożyć do tego aspekty piłkarskie. Aczkolwiek już w meczu z chorzowianami trochę tego było na plus.
Jako piłkarz był pan obrońcą, jako trener pańskie zespoły często kojarzone są z defensywą i stałymi fragmentami gry. Odra też będzie szła w tę stronę?
– To wszystko zależy od tego jaki zespół prowadzę i kogo mam w kadrze. Obecne statystki pokazują, że Odra traci sporo bramek. Będziemy więc pracować nad defensywą, ale też i nad ofensywą. Choćby w tym przywoływanym meczu z Ruchem parę sytuacji było, jednak ich nie wykorzystaliśmy. Obrona jest ważna, bo jak się nie traci goli, to buduje się pewność zespołu. I patrząc na to z drugiej strony, jeśli zespół traci niepotrzebne bramki to morale też na tym cierpi.
Celem głównym na sezon 2022/23 jest utrzymanie Odry w 1 lidze. A jaki cel dostał pan na finisz jesieni? Zdobyć siedem, osiem punktów? Więcej?
– Musimy zdobyć ich jak największa liczbę, na tyle ile będzie nas stać. Na pewno jednak żadnych celów długofalowych bym nie zakładał. W naszej sytuacji najważniejszy jest każdy najbliższy mecz. Tak jak mieliśmy cel krótkofalowy Ruch Chorzów, tak teraz przed nami Chojniczanka Chojnice.
Ktoś kiedyś powiedział, ze jeśli nie chce się spaść z 1 lub 2 ligi to trzeba najpierw myśleć o awansie. Zgodzi się pan z tym?
– Tak czasem jest, że parę meczów potrafi wywindować do strefy barażowej jeśli się je wygra, a jeśli przegra to blisko do strefy spadkowej. Na razie jednak my o awansie nie myślimy.
Hasło trener-strażak w jakiś sposób pana motywuje czy razi?
– Przyznam szczerze, że nie zastanawiałem się nad tym. Ani nie mobilizuje, ani też nie deprymuje. Najważniejsze, żeby swoją pracę wykonywać dobrze. I osiągnąć ten wymarzony cel, którzy został postawiony przede mną.
Jakim trenerem jest Adam Nocoń: zamordysta, kolega, a może ktoś pośrodku?
– Najważniejszym jest by to wszystko wypośrodkować. Zamordysta? Na pewno nie, ale kolega też nie. Ja uważam, że zawodnik powinien sam chcieć. Nie można go do niczego pchać. Musi sam wiedzieć jaki zawód wykonuje. Na przykład to, że gra w 1 lidze, to ten fakt też do czegoś zobowiązuje. Trzeba umieć to szanować.
Najnowsze wyzwanie to Chojniczanka czyli klub Panu dobrze znany. Będzie to wyjątkowe starcie?
– Traktuje to jako normalny mecz. W dodatku z zespołem, który jest blisko nas w tabeli. Dlatego będzie to bardzo ważne starcie. W strefie psychologicznej nie podchodzę do tego jakoś szczególnie. Pracowałem tam, ale nie oznacza to dla mnie nic szczególnego w sensie specjalnych przygotowań czy też tzw. napinki. Normalny mecz ligowy, który należałoby wygrać.