To wszystko odbywa się w niejasnych okolicznościach, o czym świadczą nagrania, w posiadanie których weszły tygodnik „Newsweek” oraz „Opolska”. Słuchamy w nich m.in. Tomasza Ognistego: „…500 hektarów na 15 lat, pół bańki rocznie z dopłat, a ty mi chcesz dać na obcinacz do paznokci?…”
Top Farms gospodaruje na 11 tys. ha po dawnym kombinacie PGR, na terenie pięciu gmin powiatu głubczyckiego i jest największym producentem ziemniaków i mleka w Europie. Wdrożone w spółce technologie są na najwyższym europejskim poziomie. Zatrudnia 250 osób, z tego 200 na stałe. Kadra, także średniego szczebla, jest szkolona w państwach starej Unii Europejskiej. Na rynku rolnym, wraz ze swoimi laboratoriami jest poważnym graczem. Spółka jako pierwsza w Polsce wprowadziła uprawę soi, także gratisowo prowadzi szkolenia rolników chcących ją uprawiać.
Ziemia na zeszyt
Top Farms wydzierżawił ziemię po kombinacie w czasach, kiedy nikt jej nie chciał, choć grunty wysokiej klasy można było wtedy kupić za symboliczną złotówkę, a każda gmina modliła się o kapitał zagraniczny. Dziś grunty Top Farms stały się łasym kąskiem, gdyż po wejściu do UE ziemia (zwłaszcza urodzajna) jest rarytasem i obiektem pożądania dla okolicznych rolników. Ten głód ziemi postanowili wykorzystać Janusz Kowalski i jego asystent społeczny Tomasz Ognisty (po dwóch prawomocnych wyrokach, za wandalizm i stalking), przewodniczący „Solidarności” Rolników Indywidualnych na Opolszczyźnie, obiecując parcelację kombinatu i podział gruntów.
Jako dziennikarka grę wokół spółki Top Farms śledzę od dłuższego czasu, od kiedy poseł Kowalski i jego asystent zaczęli objeżdżać wsie wokół Głubczyc i obiecywać rolnikom ziemię.
– U sklepowej na zeszyt można było się zapisywać, kto ile będzie chciał hektarów – opowiadał mi jeden z okolicznych rolników.
Ten sposób u poważnych producentów rolnych budził uśmiech politowania.
– Zapisują się, chcą ziemi, a nie będą mieli mocy przerobowych, żeby ją obrabiać, bo z tym przy obecnych cenach trzeba się liczyć – zauważali gracze rynkowi z branży rolnej.
Sprawa nabierała jednak rozmachu. W Głubczycach Tomasz Ognisty organizował demonstracje, a Janusz Kowalski na konferencji powiedział, że kończą się gigantyczne dzierżawy koncernów zagranicznych i chce, żeby ta ziemia wróciła do skarbu państwa i do rolników indywidualnych.
– Jestem zwolennikiem pełnego powrotu do skarbu państwa i rozdzielania pomiędzy rolników indywidualnych 10 tysięcy hektarów najlepszej ziemi ornej w Polsce położonej w powiecie głubczyckim. Od lat walczę o to, by polska ziemia trafiła do polskich rolników – pisał na Facebooku Janusz Kowalski.
Jednak z nagrania, które wyciekło (otrzymaliśmy je ze środowisk związanych z PiS) wynika, że Tomasz Ognisty chce rolnikom oddać w dzierżawę tylko 30 proc. gruntów po Top Farms, a dzierżawę reszty proponuje swoim rozmówcom.
– Jeżeli to ma w ten sposób wyglądać, to należy to określić wprost jako przekręt – mówi „Opolskiej” Krzysztof Tkacz, członek zarządu Top Farms. – To się w głowie nie mieści, żeby w państwie mieniącym się „państwem prawa” dochodziło do takich sytuacji. Ta sytuacja tak naprawdę nikomu nie służy, bo to jest dewastacja w każdym wymiarze, mówię nie tylko w wymiarze tym gospodarczym, bo on jest jednoznaczny, ale dewastacja zasad. Z nagrania wynika, że poprzez dwie osoby można wpływać na proces legislacyjny. Mamy do czynienia z ustawką, więc pytanie, kto to jest, bo nie wydaje mi się, żeby doradca posła miał aż takie wpływy. I co na to pan poseł, mało wiarygodne, żeby on nie był świadom. Brak słów!
Jak mówi Krzysztof Tkacz, gdyby spółkę rozparcelowano, pracownicy pójdą na bruk, a know-how zgromadzone przez lata zostanie utracone.
„Chodzi o prywatne interesy Solidarnej Polski”
– Moje obawy niestety potwierdzają się, że dla Solidarnej Polski liczą się jedynie ich prywatne interesy – mówi Marcin Oszańca, szef opolskich ludowców. – Kiedy ten temat poruszałem na konferencjach prasowych, to reżimowa TVP3 Opole zorganizowała na mnie nagonkę. A przecież od dawna mówiono, że pan Ognisty wzorem cnót nie jest, więc gdzie były służby, które powinny zweryfikować najbliższego współpracownika wiceministra Kowalskiego? W świetle tych wydarzeń powinno dojść do kolejnych dymisji w resorcie rolnictwa.
Zabiegami Solidarnej Polski wokół spółki Top Farms zainteresowała się Renata Grochal, dziennikarka „Newsweeka”. Przez dłuższy czas sprawdzała wiarygodność tych nagrań, a także głosy osób w niej występujących. Dziś na stronie internetowej tygodnika ukazał się jej tekst na ten temat.
Czy los doskonale prosperującej spółki, zatrudniającej obecnie 250 osób jest już przesądzony? Jak zwróciła uwagę Renata Grochal, tylko liczba zatrudnionych w spółce przyhamowała plany ministra Kowalskiego. Renata Grochal zauważa także, że mimo tego, iż centrala Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa nie ma planu zagospodarowania ziemi dzierżawionej przez Top Farms, to plany już mają osoby związane z Solidarną Polską i te plany dotarły już do ministerstwa rolnictwa.
Janusz Kowalski i Tomasz Ognisty wydali oświadczenia
Chcieliśmy poprosić o komentarz w tej sprawie Tomasza Ognistego i wiceministra Janusza Kowalskiego.
Tomasz Ognisty oddzwonił do nas około 19.00. Oburzył się, że dziennikarka dzwoni do niego w niedzielę i powiedział, że może rozmawiać jutro.
Zamieszczamy więc jego oświadczenie, które umieścił na swoim fecebookowym profilu (pisownia oryginalna):
„W związku z dzisiejszą wulgarną manipulacją, wspierającą interesy zagranicznych koncernów, w „artykule” Pani Renata Grochal w niemieckim „Newsweek Polska”, pt. „Układ opolski. Jak asystent Janusza Kowalskiego obiecuje rolnikom państwową ziemię”, domagam się niezwłocznego sprostowania nieprawdziwych informacji, zawartych na mój temat w przedmiotowym materiale prasowym. Przede wszystkim artykuł nieprawdziwie sugeruje, że spotkanie, z którego ujawniono wybrane i zmanipulowane jedynie fragmenty, nielegalnie pozyskanych nagrań z podsłuchu, miało miejsce w trakcie pełnienia przeze mnie funkcji społecznego asystenta Pana Posła Janusza Kowalskiego. Tak nie było! W rzeczywistości odbyło się ono, zanim objąłem tę funkcję 23 lipca 2020 r. Dokładnie spotkanie odbyło się 10 stycznia 2020 r. (…) w prywatnym biurze u pana Marka C. w Głubczycach, a nie w Opolu. W tym czasie nie byłem jeszcze nawet przyjęty w poczet członków Solidarnej Polski.
Znamienne jest, że niemiecki koncern medialny tygodnik „Newsweek” atakuje mnie jako wiceprzewodniczącego NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” za to, że stanowczo popieram dążenia polskich rolników indywidualnych do dzierżawy polskiej ziemi, na których krocie zarabia dziś zagraniczny koncern. Nawet ze zmanipulowanych i pociętych taśm „Newsweeka” ze spotkania z 10 stycznia 2020 r. wybrzmiewa wyraźnie moje twarde stanowisko, że ziemie dzierżawione dziś przez zagraniczny koncern mają wrócić do Zasobu Skarbu Państwa. Polscy rolnicy indywidualni są przeze mnie zachęcani do inwestowania kapitału w polską ziemię. Ja sam deklaruję, że zainwestuję też swoje prywatne środki. Zachęcam do tego rolników także z innych województw, w tym śląskiego. Mało tego – ostrzegam, że zagraniczny kapitał prawdopodobnie w trybie działań sponsorowanych i lobbingowych próbuje przeforsować w Sejmie niekorzystne dla polskich rolników indywidualnych prawo. I sam wyjaśniam, jakie korzystne zapisy dla polskich rolników, członków m.in. NSZZ RI „Solidarność”, udało mi się przyjąć. Z rzekomo negatywnych dla mnie taśm wynika twarda odmowa przyjęcia przeze mnie nielegalnej propozycji. Stanowczo wyjaśniłem, że ważna jest współpraca ze związkiem rolników i do czego ich zachęcałem. Te okoliczności w tekście zostały przez autora i redakcję całkowicie zlekceważone i pominięte. Wbrew zatem zarzutom stawianym mi w ww. artykule nigdy nie działałem w sytuacji konfliktu interesów czy też w sposób nieetyczny, ani nie powoływałem się na wpływy. Jak wynika z treści cytowanych (wybiórczo i nie w pełni) moich wypowiedzi, każdorazowo podkreślałem konieczność działania zgodnie z prawem! W chwili obecnej toczy się w rzeczywistości walka o polską ziemię pomiędzy zagranicznymi koncernami, a polskimi rolnikami indywidualnymi. Nic dziwnego, że zagraniczny koncern prasowy staje po stronie zagranicznych inwestorów.
Wiceminister Janusz Kowalski do nas nie oddzwonił, ale około godz. 16 zamieścił krótki post na swoim fejsbukowym profilu: „Żałosne. Newsweek Polska atakują, że polska ziemia ma trafić do polskich rolników. Czyje interesy reprezentuje niemiecka redakcja? Kłamstwa i manipulacje obalone. Z Renatą Grochal spotkam się w sądzie i z każdym, kto jej kłamstwa powtórzy”.
Natomiast tuż po godz. 18 na swojej stronie poselskiej zamieścił taki komunikat:
„W związku z dzisiejszą publikacją artykułu Pani Renaty Grochal w Newsweek Polska, pt. „Układ opolski. Jak asystent Janusza Kowalskiego obiecuje rolnikom państwową ziemię” podkreślam, że jak wskazano w artykule jestem zwolennikiem powrotu do Skarbu Państwa i rozdzielenia pomiędzy rolników indywidualnych polskiej ziemi sposób transparentny, zgodny z prawem i polską racją stanu. Walczę o to od 3 lat. Nie dopuszczam żadnych niedopowiedzeń ani interpretacji. Nie służą one transparentności tego procesu. Powoływanie się na wpływy jest niedopuszczalne i musi zostać bezwzględnie wykluczone z życia publicznego (…) Ponadto, aby zapewnić transparentność procesu powrotu polskiej ziemi do Skarbu Państwa i wyeliminować zagrożenia korupcyjne, wystosowałem do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w dniu 8 czerwca 2022 r. stosowną interpelacje poselską.
(…) W moim przekonaniu niemiecki koncern medialny tygodnik „Newsweek” atakuje Tomasza Ognistego – wiceprzewodniczącego ogólnopolskiego Związku NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” – za to, że chce zgodnie z prawem odebrać dla Skarbu Państwa polskie ziemie, na których krocie zarabia zagraniczny koncern. Taśmy Newsweeka są pocięte, a tekst opisujący ich treść całkowicie zmanipulowany. Z oświadczenia pana Tomasza Ognistego wynika, że spotkanie, na którego nagranie powołuje się „Newsweek”, odbyło się 10 stycznia 2020 r., a więc na pół roku przed tym jak p. Tomasz Ognisty został moim asystentem społecznym (23 lipca 2020 r.)”.
Do sprawy będziemy wracać.