To była czwarta edycja sondażu „W obliczu agresji”. Opolanie ze swoją gościnnością wypadają nieźle, wykazują nieco większą akceptację wobec uciekających przed wojną niż przeciętnie w kraju. W naszym regionie akceptacja wobec obecności Ukraińców wynosi prawie 74 proc., kiedy w całej Polsce to 71 proc.
W woj. opolskim spory spadek akceptacji dla uchodźców z Ukrainy
Podczas pierwszej edycji badania przeprowadzonego przez Openfield, w lutym, tuż po wybuchu wojny, poparcie Opolan dla uchodźców wynosiło 79 proc. Natomiast średnio w Polsce – 72 proc.
Kolejne badanie, po dwóch tygodniach trwania walk na Ukrainie, wykazało, że wśród Opolan akceptacja wobec uchodźców wojennych i przyjmowania ich w Polsce wzrosła do 95 proc. Średnio w kraju ten wskaźnik wynosił 88 proc.
Jednak po trzech miesiącach trwającej „po sąsiedzku” wojny nastąpił zjazd, ta otwartość zdecydowanie zmalała. Na Opolszczyźnie spadła do 76,4 proc., dużo bardziej niż w całej Polsce, gdzie także nastąpił spadek, ale do 79 procent.
Po dziewięciu miesiącach wojny, w październikowym badaniu, akceptacja wobec obecności uchodźców ukraińskich na Opolszczyźnie wyniosła 74 proc. Niewątpliwie pokazuje to, że od emocjonalnej akceptacji do znużenie całkiem blisko.
Tak więc od szczytu akceptacji do chwili obecnej Opolan dzieli aż 21 punktów procentowych. W całym kraju, przeciętnie, ta różnica wynosi 17 punktów proc.
Skąd spadek akceptacji dla uchodźców z Ukrainy?
Spadająca akceptacja dla uchodźców może wynikać z wielu powodów. To nieustająca antyukraińska propaganda w mediach społecznościowych, inspirowana i sterowana przez Rosję. Ale także pogłębiający się kryzys gospodarczy i drożyzna. To zawsze w takich sytuacjach powoduje wzrost niechęci do „obcych”, odbieranych jako konkurentów dla „naszych” – do pracy i świadczeń socjalnych.
Ale chyba najbardziej malejąca akceptacja wynika z „oswojenia” zagrożenia. Według badania, na początku wojny 69 proc. Polaków czuło strach i niepewność w związku z rosyjskim zagrożeniem. Teraz taką obawę wyraziło 50 proc. badanych osób.
Z każdej kolejnej edycji badań przeprowadzonych przez Openfield wynika też, że coraz więcej Polaków nie chce udziału naszych żołnierzy w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Na początku ten sprzeciw wyrażało 39 proc. badanych. W październiku było to już 63 proc. badanych osób.
Można się pokusić o stwierdzenie, że na początku wojny szeroko otworzyliśmy drzwi, ale z każdym tygodniem maleje nasza gościnność i ofiarność, chociaż od początku tej wojny nasze finansowe wsparcie dla uchodźców wyniosło średnio 369 złotych na osobę (nie wliczano wsparcia rzeczowego).
Uchodźcy nadal potrzebują wsparcia. Wiele kobiet ukraińskich zmaga się z depresjami, a ich dzieci chcą wrócić do domu. Tylko, że te domy bardzo często nie istnieją.
Integracja to najmniejszy problem?
Nie ma za to problemu z integracją, a Ukraińcy to dobrzy pracownicy, o czym mówią sami pracodawcy.
– Nasi pracodawcy są z pracowników z Ukrainy bardzo zadowoleni – mówi Edward Szupryczyński, burmistrz Głuchołaz, gminy, która w przeliczeniu na mieszkańców przyjęła najwięcej uchodźców na Opolszczyźnie. – Są szczerzy i nie ma z nimi problemów.
W swoim ostatnim wystąpieniu Ołena Zełeńska, pierwsza dama Ukrainy, apelowała: „Jeszcze nie wracajcie”. To dotyczy głównie kobiet z dziećmi, bo to one głównie uciekały z Ukrainy przed wojną. Wiele z nich, nawet, gdyby chciało, to nie ma do czego wracać.