29 października był Dniem Niewoli Inflacyjnej. „Dwa miesiące pracy na inflację”
Inflacja w Polsce we wrześniu osiągnęła kolejny rekord. Wyniosła 17,2 proc. To przekłada się na lawinowy wzrost cen.
– Przez ostatni rok opał podrożał aż o 176 proc. Cukier poszedł w górę o 106 proc., mąka o 48 proc., mięso drobiowe i olej o 40 proc., a pieczywo o ponad 30 proc. – wylicza Witold Zembaczyński.
Poseł KO i wiceprezes Nowoczesnej podkreśla, że 29 października był symbolicznym Dniem Niewoli Inflacyjnej.
– W skali całego roku inflacja 17,2 proc. zabierze nam bowiem tak dużo realnej wartości naszych pieniędzy, ile zarobimy od dziś do końca roku – argumentuje.
Jako przykład wskazuje osobę o miesięcznej pensji na poziomie 4 tys. zł. – W skali roku wynagrodzenie takiej osoby to 48 tys. zł. Przez inflację traci ona ponad 8 tys. zł dochodu, czyli równowartość dwóch miesięcznych pensji. Do końca roku pracuje już tylko na inflację! – podkreśla Witold Zembaczyński.
Witold Zembaczyński: Wysokiej inflacji winny jest przede wszystkim PiS
Poseł KO wskazuje, że inflacja bazowa – wynikająca z tego, co dzieje się w kraju, z wyłączeniem czynników zewnętrznych – wyniosła 10,7 proc.
– Tę inflację wywołał rząd PiS, zaciągając w ciągu ostatnich trzech lat około 500 miliardów złotych długu. Na inflację mają wpływ wojna na Ukrainie, pandemia COVID-19 i problemy z surowcami. Ale większość panującej drożyzny to „zasługa” działań PiS – mówi Witold Zembaczyński.
– PiS postawiło Polskę na krawędzi krachu finansowego. Nikt nie interesuje się obligacjami państwowymi. Mamy zablokowane środki z Krajowego Planu Odbudowy. A wystarczyłoby cofnąć deformę sądownictwa, aby te pieniądze – około 260 miliardów złotych – popłynęło do Polski. Tymczasem nie dość, że władza przez swój upór blokuje te pieniądze, to na dodatek pod znakiem zapytania jest 375 mld zł z unijnych Funduszy Spójności UE m.in. dla województw, które możemy utracić z winy PiS – podkreśla poseł KO.

Zdaniem Witolda Zembaczyńskiego ratunkiem dla finansów państwa i pogłębiającego się deficytu są cięcia wydatków. – Zwłaszcza w instytucjach państwowych, które pożerają miliardy złotych z budżetu. W Kancelarii Premiera, W TVP, w instytutach nadzorowanych przez władzę – wylicza.
Poseł KO postuluje też inwestycje w sektor energetyczny. – W 2021 i 2022 r. na sprzedaży praw do emisji CO rząd zarobi ok. 50 mld zł. Te pieniądze powinny pójść na rozwój sieci energetycznych i odnawialnych źródeł energii. Należy również natychmiast odblokować energetykę wiatrową – wskazuje.