Pytać już nie każdy może?
Istotą mediów jest przekazywanie informacji obywatelom, a od tych informacji media „pozarządowe” są sukcesywnie odcinane. Standardem już jest, że na konferencjach prasowych polityków Zjednoczonej Prawicy na niewygodne pytanie pada odpowiedź: „To nie jest tematem tej konferencji”. Nikogo już nie dziwi, kiedy Jarosław Kaczyński lub Zbigniew Ziobro ogłaszają konferencję, potem wygłaszają jakiś komunikat, a kiedy pada grad pytań, bez słowa pokazują dziennikarzom plecy i wychodzą.
Wszyscy już znają tych polityków obozu władzy, którzy mają swój popisowy greps: „Z waszym medium nie rozmawiam”. To wyraz pogardy, czy głupoty? Nie rozmawiać to może zwykły Kowalski, a nie oni. Jeśli ich tak boli obowiązek odpowiadania dziennikarzom, to przecież nikt nikogo nie zmusza do bycia ministrem lub politykiem. Wystarczy wziąć kartkę A4 i napisać „Składam rezygnację”, zabrać paltocik i wrócić do świata prywatności.
Politycy i urzędnicy – lokalni również, wszak przykład idzie z góry – bardzo często blokują dostęp do informacji, nie odbierają telefonów, nie odpisują na e-maile czy esemesy. Coś takiego nie do pomyślenia byłoby w Szwecji, Niemczech, Wielkiej Brytanii, czy USA. Tam taki ktoś już nazajutrz mógłby się zająć rybami lub działką. A u nas nic, zero konsekwencji.
Groźba pozwu za pytania
Osoby, które ujawniły mediom, że były już marszałek Marek Kuchciński traktował samolot rządowy jak swoją furmankę, mają prokuratorskie zarzuty. Między innymi… zdrady tajemnicy państwowej! Jak w Rosji, czy na Białorusi. To wyraźny sygnał do społeczeństwa: jak wiecie coś o jakimś szwindlu lub nadużyciu władzy, to siedźcie cicho i nie ganiajcie do mediów, bo widzicie, jak się to dla was skończy…
Ale wszystkich przebił chyba Janusz Kowalski, który w odpowiedzi na pytania w temacie wątpliwości wokół dzielenia gruntów po Top Farms zagroził dziennikarce pozwem. To już pytać nawet nie wolno?
Tak, jak nie ma jajka częściowo nieświeżego, tak nie ma częściowej demokracji lub wolności mediów. Albo one są pełne, albo ich nie ma. Pocieszające jest tylko to, że te próby nałożenia kagańca mediom są w większości bezskuteczne. I jeśli ta zakłamana władza przegra, to głównie przez dociekliwość żurnalistów.