„Opolska” oraz „Newsweek” swoje teksty na temat nagrań z udziałem Tomasza Ognistego zamieściły na stronach internetowych w niedzielę 9 października. Wcześniej chcieliśmy uzyskać komentarze Tomasza Ognistego i Janusza Kowalskiego. Obaj zignorowali nasze wielokrotne prośby o kontakt.
Natomiast obaj w dniu publikacji artykułów zamieścili na swoich profilach facebookowych oświadczenia nawiązujące do tekstu w „Newsweeku”. Zarzucili mu, że taśmy są pocięte, a artykuł opisujący ich treść został zmanipulowany.
Tomasz Ognisty napisał ponadto: „…artykuł nieprawdziwie sugeruje, że spotkanie, z którego ujawniono wybrane i zmanipulowane jedynie fragmenty (…) miało miejsce w trakcie pełnienia przeze mnie funkcji społecznego asystenta Pana Posła Janusza Kowalskiego. Tak nie było! W rzeczywistości odbyło się ono, zanim objąłem tę funkcję 23 lipca 2020 r. Dokładnie spotkanie odbyło się 10 stycznia 2020 r. (…) w prywatnym biurze u pana Marka C. w Głubczycach, a nie w Opolu. W tym czasie nie byłem jeszcze nawet przyjęty w poczet członków Solidarnej Polski”.
Tomasz Ognisty mówi o rzeczach, o których w 2020 roku nie mógł wiedzieć
Tyle, że w tej sprawie Tomasz Ognisty ma na myśli albo jeszcze inne spotkanie, albo mija się z prawdą. Świadczy o tym fragment nagrania:
„(…) Przez najbliższe pół roku trzeba pilnować ustawy, bo projekt takiego jest już przygotowany. Bo oni już mają furtki, już nie pomogła Terra Nostra, już nie pomogły marchewki, które rosną korzeniami do góry, poplony i k… dziura w Bogdanowicach (…)”.
– Ta „dziura” to jest magazyn zbożowy, który jest obecnie w budowie – mówi „Opolskiej” Łukasz Krechowiecki, prezes zarządu Top Farms. – Ta inwestycja ruszyła od rozbiórki starej obory. To się rozpoczęło w styczniu tego roku.
Jeśli więc, jak twierdzi Tomasz Ognisty, nagrania pochodzą z 2020 roku, to nie mógł on wtedy widzieć tej „dziury”. Podobnie z fundacją Terra Nostra, założoną przez Top Farms na rzecz biologizacji upraw.
– Bardzo mocno zaczęliśmy działać z fundacją pod koniec 2021 roku, więc jeśli o tym usłyszał, to na początku 2022 roku – mówi prezes Łukasz Krechowiecki. – I nie ma mowy, żeby o fundacji usłyszał wcześniej.
Pytanie, dlaczego Tomaszowi Ognistemu zależy, żeby przekonać, iż nagrania ze spotkania pochodzą z 2020, a nie 2022 roku? I czy jeśli tu mija się tu z prawdą, to nie jest podobnie w innych sprawach? Chcieliśmy go o zapytać, ale ponownie zignorował nasze prośby o kontakt.
Janusz Kowalski wykreślił Tomasza Ognistego
Powyższe informacje są częścią szerszego tekstu, który opublikowaliśmy w czwartek 13 października w najnowszym wydaniu tygodnika „Opolska”. Opisaliśmy w nim podwójną rolę, jaką odgrywał Tomasz Ognisty. Przekonywał, że walczy o ziemię dla rolników indywidualnych. Tymczasem z naszego dziennikarskiego śledztwa wynika, że sam chciał przejąć od Top Farms dwa tysiące hektarów dla spółdzielni Agrozap, w której je wiceprezesem.
Opisaliśmy nagrania, z których wynika, że chciałby dla rolników indywidualnych przeznaczyć tylko 30 procent gruntów Top Farms, a reszta miałaby trafić w dzierżawę do prywatnej spółki stworzonej przez jego znajomych.
Te informacje ujawniliśmy już w środę 12 października w godzinach popołudniowych. Miało to związek z faktem, że Janusz Kowalski skierował do kancelarii Sejmu pismo, aby ta wykreśliła Tomasza Ognistego z funkcji jego poselskiego asystenta społecznego.
Około godz. 17 udało nam się skontaktować z wiceministrem rolnictwa. Na pytanie, czy złożył taki wniosek, odesłał nas do oświadczenia, które zamieścił na swojej stronie poselskiej. Czytamy w nim, że pozbawienie Tomasza Ognistego funkcji jego asystenta społecznego ma służyć zapewnieniu „pełnej transparentności i uniknięcia konfliktu interesów”.
Janusz Kowalski utrzymuje, że nagrania są z 2020 roku
Około godz. 21.15 wiceminister zadzwonił z pretensjami, że na naszym portalu w tekście o podwójnej roli Tomasza Ognistego nie zamieściliśmy całego oświadczenia z jego strony poselskiej.
– Pani napisała wysoce nierzetelną informację. Pani nie napisała, że opublikowany fragment nagranej rozmowy jest ze stycznia 2020 roku – mówił Janusz Kowalski. – Pominęła pani kompletnie najważniejszą informację. Ja dzisiaj również na skrzynkę dostałem informację z żądaniem sprostowania od wszystkich trzech uczestników tamtej rozmowy. Zapewniam panią, „Newsweek” przegra tą sprawę. Tomasz Ognisty i inni uczestnicy tego spotkania potwierdzają, że to był rok 2020. Pani wiedząc, że są oświadczenia i moje i Tomasza Ognistego, pani to kompletnie pominęła.
Na uwagę, że wiceminister rolnictwa wymusza od nas zamieszczenie całego swojego oświadczenia – do czego nie jesteśmy zobowiązani – Janusz Kowalski stwierdził:
– Ale co wymuszam, przepraszam bardzo, stwierdzam, że idę do sądu z „Newsweekiem”, bo o dwa lata pomylił datę nagrania i pani mówi, że ja coś wymuszam? Ja bronię swojego dobrego imienia, ponieważ cały artykuł [z „Newsweeka” – dop. red] jest kłamliwy z uwagi na dane. To pani po prostu pomija, woli rozmawiać z prezesem Top Farmsu, niż opierać się na faktach. Oświadczam, jako poseł, że nagranie jest ze stycznia 2020 roku. To samo zrobił Tomasz Ognisty. To jest nierzetelność. Pani tego nie napisała, nawet „Wyborcza” to napisała, a pani mi mówi, że ja coś wymuszam – mówił.
Tyle, że w świetle naszych ustaleń, o których piszemy powyżej, rozmowa Tomasza Ognistego nie odbyła się 10 stycznia 2020 roku, ponieważ w tym czasie nie mógł wiedzieć o sprawach, o których mówi w nagraniu. Jeśli więc ktoś tu może być nierzetelny, to na pewno nie my. Rodzi się też pytanie, dlaczego Tomasz Ognisty i Janusz Kowalski większą wagę przykładają do daty spotkania, z którego pochodzą nagrania, niż do ich treści.
Czytaj także: Marcin Oszańca: Ziemia dla polskich rolników, nie dla kolesi z Solidarnej Polski