Premierowa odsłona tego pojedynku to dość wesoły basket. Ta długo jednak toczyła się pod dyktando miejscowych. Dość napisać, że niespełna cztery minut przed jej końcem było 18:11 dla nich. Potem jednak role dość mocno się odwróciły. I to na tyle, że w ostatniej jej chwili był remis po 26.
Wyrównana walka trwała jeszcze do półmetka drugiej odsłony. Wówczas to na 96 sekund inicjatywę przejęli goście, którzy zdobyli 11 punktów z rzędu. Dzięki czemu odskoczyli na 46:36 i potem już do przerwy trzymali „rękę na pulsie”.
Tym bardziej, że tuz po zmianie stron za linii 6.75 m na ich korzyść trafił Brandon Randolph. To na chwilę obudziło opolan, którzy zapisali na swoje konto siedem „oczek” z kolei. Niemniej rywale znowu odpowiedzieli kolejnym świetnym okresem. Po nim było już 64:52 dla nich, a do końca trzeciej odsłony pozostało nieco ponad 200 sekund. Wtedy to sygnał do ataku dał Michał Jodłowski, który w nieco ponad minutę zdobył sześc punktów. Jego koledzy nie zamierzali się temu przyglądać i przed ostatnią kwartą niemalże zminimalizowali straty (63:65).
Ta z kolei była bojem co się zowie. Początkowo gospodarze poszli za ciosem i gdy na jej półmetku było 79:70 wydawało się, że kontrolują wydarzenia na parkiecie. Nic z tego. Blisko dwie minuty później bowiem było już 81:80 dla poznanian! I zaczęła się wojna nerwów. W niej jednak więcej zimnej krwi zachowali nasi koszykarze triumfując ostatecznie 89:88.
Po tej wygranej podopieczni Roberta Skibniewskiego umocnili się w górnej połowie tabeli. Warto jednak pamiętać, iż rozegrali oni więcej meczów niż większość rywali bezpośrednio z nimi w tabeli. Co nie zmienia faktu, iż w 28 spotkaniach uzbierali łącznie 46 punktów.
Weegree AZS Politechnika Opolska – Enea Basket Poznań 89:88 (26:26, 16:24, 21:15, 26:23)
Weegree: Jodłowski 21, Lis 17, Rutkowski 15, Reid 12, Kaczmarzyk 11, Maciejak 9, Białachowski 4, Wójcicki.
Czytaj także: Wielki bój Odry Opole. I to z happy endem!