Od kilku lat z rynku taxi ubywa coraz więcej firm, głównie jednoosobowych działalności gospodarczych. Jak podaje „Rzeczpospolita”, od września minionego roku z rynku zniknął co trzeci kierowca taksówki. W związku z tym czas oczekiwania na „taryfę” wzrósł nawet o 60 proc. To pociągnęło za sobą też skok cen za kurs o jedną piątą.
Tysiące kierowców taksówek musiało zrezygnować
Przyczyn zjawiska trzeba szukać na wielu płaszczyznach. Już w pandemii zawód porzuciło wielu taksówkarzy, a od połowy 2024 roku zmieniło się prawo: nowelizacja ustawy o transporcie drogowym z przewozu osób wykluczyła kierowców nieposiadających polskiego prawa jazdy. Miało to poprawić także bezpieczeństwo użytkowników i ułatwić pracę policji. M.in. dlatego kilka tysięcy kierowców taksówek w Polsce musiało zrezygnować z zawodu. Dużą grupę stanowili tu świadczący usługi przez aplikację obcokrajowcy, którzy stanowili o sile takich firm, jak Bolt, Free Now czy Uber.
Klienci podzieleni między taksówki, a przejazdy z aplikacją
Taksówki na aplikacje przez ostatnie lata zyskały całą masę fanów, zwłaszcza w większych miastach. Są chętnie wybierane zwłaszcza przez młodzież i studentów, ale nie tylko. Powód?
– Jak potrzebuję szybko się gdzieś przemieścić, to wybieram np. Bolta – mówi Agata Pytlas z Opola. – Jestem fanką nowinek technologicznych i śledzę, co oferują aplikacje. Czasami można pojechać za pół darmo w przeciwieństwie do tradycyjnych taksówek, więc dlaczego mam przepłacać? Poza tym to bardzo wygodne. Bolt szuka mnie, a nie ja jego. Mogę go zamówić z dowolnego miejsca.
Z drugiej strony, przeciwnicy „taksówek na kliknięcie” podają swoje argumenty.
– Wolę taksówki tradycyjne ze względów bezpieczeństwa. Z tych na aplikację też zdarzyło mi się korzystać, ale często kierowca nie znał trasy. Mapy GPS to nie wszystko. Lokalni taksówkarze znają skróty, potrafią ominąć duże korki. A to ma znaczenie, zwłaszcza w dużym mieście – argumentuje Marzena Łuczak z Gdańska.
Taksówkarze chcą równych szans
Branża taksówkarska podkreśla, że nie chce przywilejów, ale równych szans. Dlatego część środowiska chce wprowadzenia specjalnych tablic rejestracyjnych dla taksówek. Dobrym wzorem mogą być inne państwa w UE, które takie tablice posiadają, np. Szwecja ma żółte, a Holandia niebieskie.
– A ponieważ żółty i niebieski są w Polsce już zajęte, proponuję wprowadzenie tablic czerwonych z białymi oznaczeniami – mówi Zbigniew Jakubcewicz, prezes VipTaxi.pl P.S.A. ze Szczecina.
Co to zmieni? Jak tłumaczy, dziś po ulicach dużych miast jeżdżą codziennie setki, jak nie tysiące samochodów bez licencji taxi, ale z „kogutem” na dachu.
– Dotyczy to aut wykorzystujących aplikacje do naliczania opłaty za kurs. To nieuczciwie patologiczna konkurencja dla rzetelnych taksówkarzy – tłumaczy. – W przypadku klasycznej taxi z taksometrem nie ma możliwości „przełożenia” tegoż urządzenia do innego pojazdu, taksometr jest zamontowany na stałe do auta i zaplombowany przez Urząd Miar.
Wyjaśnia, że w przypadku, gdy należność nalicza aplikacja, to bez żadnego problemu można wykorzystać do zarobkowania jako taksówkę każdy inny samochód bez licencji taxi.
Gmina daje licencję, ale zabrać nie może
– Praktycznie wystarczy przełożyć na dach „koguta” – wyjaśnia Jakubcewicz. – Za wszelkie oznaczenia auta jako taksówki odpowiada w tej chwili gmina wydająca licencję. Ale gminy nie posiadają praktycznie żadnych uprawnień do kontroli bądź cofnięcia licencji. Oczywiście, są kary za przewóz osób innym pojazdem niż ten, który posiada wypis z licencji. Jednak prawdopodobieństwo wpadki jest praktycznie żadne i zdarzają się pojedyncze przypadki, w zasadzie tylko przy odbywających się kilka razy w roku policyjnych zmasowanych kontrolach taksówek.
Jego zdaniem, przy tak odmiennej tablicy pasażer będzie od razu widział, że podjeżdżający pojazd jest naprawdę taksówką, a nie „podróbą” z „kogutem” na dachu.
– Nieuprawnione używanie „koguta” taxi i oznaczeń gminnych taksówki nie jest zagrożone jakąś specjalnie uciążliwą karą – dodaje Jakubcewicz. – Natomiast miksowanie przy tablicach rejestracyjnych podlega pod paragraf 306 KK i jest zagrożone karą więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Ponadto w przypadku skazania z tegoż paragrafu jest się z automatu wykluczonym jako potencjalny kierowca taksówki z powodu karalności. Dlatego warto wprowadzić tablice dedykowane taksówkom.
Zbigniew Jakubcewicz mówi również, że koszt takiej zmiany nie obciąży budżetu państwa. To firma taxi będzie ponosić koszt nowych tablic rejestracyjnych
Czytaj też: Afera kapliczkowa. Figury wracają, mieszkańcy prowadzą śledztwo
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania