ZAKSA Kędzierzyn-Koźle gorsza od Jastrzębskiego Węgla
Po początkowej serii błędów szybciej nerwy w Lublinie opanowali przedstawiciele ekipy z województwa śląskiego. Na szczęście nasi siatkarze dość szybko się obudzili i po bloku Wojciecha Żalińskiego oraz kontrze Łukasza Kaczmarka było już 14:10 dla nich. W końcówce ten dystans zwiększyli nawet do pięciu „oczek”. Niespodziewanie jednak rywale na finiszu doprowadzili do remisu i walki na przewagi, ale już wówczas kędzierzynianie opanowali nerwy, a wszystko zakończył as serwisowy Dmytro Paszyckiego.
W drugiej partii wydawało się, że podopieczni Tuomasa Sammelvuo „pójdą za ciosem”. Wszak w pewnym momencie znowu mieli cztery punkty więcej. Nastąpiła jednak seria błędów po ich stronie, czym właściwie sami zniwelowali dystans dzielący ich od przeciwników. I cała zabawa zaczęła się niemalże od początku. Do tego pod koniec nie tylko był remis (po 22), ale i niebawem rywale mieli piłkę setową. Tę ostatecznie „podarował” im Kaczmarek atakując po antence.
Po kolejnej zmianie stron bombardier kędzierzynian mocno dążył do poprawy. I w pewnym momencie wykazał się nie lada. Najpierw bowiem kiwnął za blok, za chwilę posłał asa serwisowego i team w którym gra wyszedł na prowadzenie 13:9. Gdy z kolei Aleksander Śliwka przepchnął rywala na siatce to przewaga wzrosła do pięciu piłek. Tego już mistrzowie kraju nie zmarnowali i pewnie zwyciężyli do 18.
Kto jednak myślał, że taki obrót spraw natchnie ich do kolejnej wygranej w następnym secie, a zatem i w całym meczu… ten bardzo się pomylił. Można było mieć takie nadzieje, bo siatkarze Zaksy szybko wyszli na prowadzenie 6:3. Z 10 kolejnych akcji jednak wygrali tylko dwie, co sprawiło, że to „pomarańczowi” mieli przewagę trzech punktów. Nie poddali się jednak i niebawem doprowadzili do remisu. Co z tego jednak skoro równie szybko jastrzębianie znowu wrócili do wspomnianej różnicy (18:15). Takiej szansy już tym razem nie wypuścili z rąk i pewnie triumfowali 25:20.
W tie breaku niemalże od początku punkt, dwa więcej mieli rywale. Tuż po zmianie stron przewaga wzrosła do stanu 9:6. Gdy jednak kapitalnym blokiem popisał się Śliwka i straty Zaksy niemalże ostały odrobione (12:13) wydawało się, że to jeszcze nie koniec emocji. Rywale jednak zachowali zimną krew i po wymianie „ząb za ząb” mogli już cieszyć się z obrony trofeum.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 2:3 (26:24, 23:25, 25:18, 20:25, 13:15)
ZAKSA: Janusz (3 pkt), Śliwka (11), Smith (10), Kaczmarek (23), Żaliński (13), Paszycki (11), Shoji (libero) oraz Stępień, Staszewski (5), Kluth (2).