Przyjezdni kapitalnie weszli w spotkanie gdyż ich łupem padły cztery pierwsze akcję. Z czasem jednak rywale zaczęli minimalizować straty i w pewnym momencie było już tylko 9:8 dla nysan. Ci jednak zaraz znowu odskoczyli, dzięki czemu mieli trzy „oczka” więcej. Dobrze w ich szeregach spisywał się Nicolas Zerba, po którego kolejnym ataku z kontry prowadzili 20:16. Dzięki czemu mogli już kontrolować wydarzenia na parkiecie, a potem zwyciężyli do 22.
Drugą odsłonę znacznie lepiej zaczęli radomianie (5:2), niemniej niebawem podopieczni Daniela Plińskiego obudzili się i zaczęli odwracać jej losy na swoją korzyść. Najpierw wyszli na prowadzenie 10:8, a potem sukcesywnie zwiększali dystans. Gdy tablica wyników pokazywała 22:17 dla Stali stało się jasne kto wygra tego seta.
Kolejnego znowu dobrze zainaugurowali gospodarze, aczkolwiek potem gra znowu się wyrównała, przez co mieliśmy walkę punkt za punkt. Mniej więcej w połowie tej partii Czarni zaczęli jednak coraz bardziej przejmować inicjatywę. Aż wreszcie po akcji Bartłomieja Lemańskiego było już 18:14 dla nich. Jakby tego było mało niebawem przewaga wzrosła do sześciu piłek i takiej różnicy miejscowi już nie zmarnowali.
Czwarty set również długo był bardzo zacięty. Na tyle, że przez większość jego trwania żadnej z ekip nie udawało się odskoczyć na przynajmniej dwa „oczka” różnicy. Aż wreszcie uczynili to radomianie. Od stanu 16:14 to przyjezdni wyraźnie wzięli się do pracy. Dość napisać, że z 10 kolejnych akcji wygrali siedem i szala zwycięstwa zaczęła ewidentnie przechylać się na ich korzyść. Duża w tym zasługa Wassima Ben Tary na zagrywce. Co prawda losy starcia i tak rozstrzygnęły się podczas gry na przewagi, ale to wówczas nasi siatkarze zachowali więcej „zimnej krwi”.
Cerrad Enea Czarni Radom – PSG Stal Nysa 1:3 (22:25, 21:25, 25:19, 25:27)
Stal: Żukouski, Gierżot, Jankowski, Ben Tarra, Kwasowski, Zerba, Dembiec (libero) oraz El Raoui, Buszek, Miyaura, Abramowicz, Biniek (libero)