Kiedy śledzi się wypowiedzi watykanistów przy okazji konklawe, uderza mnogość kandydatów, którzy pojawiają się na „giełdzie”. Szacuję, że w obiegu jest około 20 nazwisk z całego świata, od Rzymu i Bolonii, przez Marsylię i Budapeszt, po purpuratów z Filipin czy Birmy.
Wierzę, że wybór papieża jest tajemnicą głębszą niż prosty podział na konserwatystów i liberałów. Choć pamiętam też słowa Josepha Ratzingera z wywiadu dla bawarskiej telewizji w roku 1997 o tym, że sam Duch Święty papieża nie wybiera, bo niektórych w historii by nie wybrał.
Wśród przyjaciół i znajomych obserwuję w kontekście konklawe dość zróżnicowane postawy. Niektórzy od rozpoczęcia wakatu na tronie Piotra modlą się stale o dobry wybór. Są też tacy, którzy przywiązują do tej elekcji mniejszą wagę. Zauważają, że w dzisiejszym mocno pluralistycznym i zsekularyzowanym świecie rola papieża spadła. Jaki realny wpływ ma papież na świat, na Kościół w Polsce, diecezję i parafię, w której mieszkam – pytają.
Konklawe – czekając na biały dym
Gdyby sądzić po Franciszku, wpływ na światową politykę miał rzeczywiście stosunkowo niewielki. Bo – jak zauważył na konferencji w Poczdamie Stalin – papież nie ma dywizji.
Ale wpływ na Kościół bardzo znaczący. Nie tylko przez dokumenty poświęcone np. rodzinie czy Miłosierdziu Bożemu. Także przez zachowania i prywatne wypowiedzi. Istnienie w Opolu i Dylakach Domu Nadziei czy instytucja biskupiego jałmużnika to ślady Franciszkowego przykładu.
Mnie zapadły w serca dwie rady papieża. Jedna kazała w życiu małżeńskim pamiętać co dzień o słowach proszę, dziękuję i przepraszam. Druga przypominała o dzieleniu się z innymi, skoro w trumnie nie ma kieszeni. Liczę na kontynuację. I w tym sensie czekam na biały dym z nadzieją.
Czytaj także: Blisko sto śmigłowców w cenie 100 tys. dronów. Kupujemy zabawki dla generałów
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania