Generalnie nikt w Polsce przeciw rolniczym postulatom nie występuje. Ponieważ w miniony piątek stałem między protestującymi pod Urzędem Wojewódzkim w Opolu, słyszałem wiele razy zapewnienia wicewojewody, że sprawujący władzę w Polsce są po ich stronie. Ale to nie znaczy, że są w stanie ogólnoeuropejski problem rozwiązać od ręki. Problem w tym, że rolnicy chcieli już. Już zamknąć granicę i już mieć w urzędzie wojewodę. Na nic zdały się tłumaczenia, że za rolnictwo odpowiada zastępca, a granicy państwa, która jest w dodatku granicą Unii, nie sposób zamknąć jednym ruchem szlabanu. Protestujący nadal chcieli już. Przypominali trochę głuchego na argumenty pięciolatka. Wprawdzie nie tupali nóżką, ale straszyli, że mają obornik.
Mimo to wierzyłem, że protesty rolników to naprawdę troska o to, bym ja, mieszczuch, jadł zdrowo. Oraz że chodzi o żywieniową samowystarczalność Polski. Zachwiał we mnie tę wiarę potężnie baner, jaki pojawił się na jednym z ciągników w czasie protestu w województwie śląskim: „Putin zrób porządek z Ukrainą i Brukselą i z naszymi rządzącymi” (pisownia oryginalna). Jeśli autorzy tego napisu wierzą, że da się zrobić te porządki, do których wzywają, w taki sposób, że akurat rolnicy przy tym nie ucierpią, to naprawdę czytają świat z naiwnością pięciolatków.
Ale nie to jest najgorsze. Wezwanie na pomoc Putina przypomina myślenie tych, co w czasie II wojny światowej mówili i pisali, że wprawdzie Hitler jest zbrodniarzem, ale z Żydami zrobił porządek. Kto się odwołuje do pomocy zbrodniarza, pokazuje, że traci zmysł moralny. Wiem, że nie wszyscy rolnicy w Polsce myślą podobnie, ale skoro tak, rzeczony baner powinien zniknąć natychmiast i bezpowrotnie.
Czytaj także: Rolnicy przyjechali z „czołgiem” przed Urząd Wojewódzki w Opolu
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.