Co ciekawe jednak choć w spotkanie świetnie weszli gospodarze bo wygrali pierwsze trzy akcje, to potem nysanie przejmowali inicjatywę. Na tyle, że objęli prowadzenie 13:11. Niestety, miejscowi szybko się pozbierali i niebawem mieli już pięć „oczek” przewagi i tak się też skończyło w inauguracyjnej partii.
Po zmianie stron gra znowu się wyrównała, po czym znowu lepsze wrażenie sprawiali nysanie. Na tyle, że po kontrze Wojciecha Włodarczyka odskoczyli na 15:12. Potem z kolei zdawali się kontrolować wydarzenia na parkiecie, wszak tablica wyników pokazywała 21:19 na ich korzyść. Od tego momentu do końca seta wygrali już tylko dwie akcje i tym samym miejscowi triumfowali do 23.
Jakby tego było mało warszawianie poszli za ciosem i było już 9:5 dla nich. Na szczęście podopieczni Daniela Plińskiego nie poddali się i doszli rywali przy remisie po 13. Ci jednak znowu zerwali się i ponownie odskoczyli. Tym razem na 19:16. Niebawem jednak z siedmiu kolejnych akcji przyjezdni wygrali sześć. Tego już z rąk nie wypuścili i wygrali najniższą potrzebną ku temu przewagą.
To już wyraźnie podrażniło ich rywali, którzy w czwartej osłonie rozbili nasz team. Dość napisać, iż jego przedstawiciele zdobyli wówczas zaledwie 11 punktów… Tym samym na ten moment są na siódmym miejscu w tabeli PlusLigi.
PGE Projekt Warszawa – Stal Nysa 3:1 (25:20, 25:23, 23:25, 25:11)
Stal: Paes (2 pkt), Gierżot (17), Jankowski, Dulski (14), Włodarczyk (6),Zerba (7), Szymura (libero) oraz Kramczyński (5), Kapica (4), El Graoui (3), Szczurek, Olejniczak (libero).
Czytaj także: Volley Strzelce Opolskie gra, AS Stal II Nysa czeka